|
|
|
|
|
|
Ilkaana, ja tez mam tak ja Ty. Czasem nachodzą mnie takie myśli i już. Chociaż miedzy nami jest OK, bardzo się kochamy, itd. Oczywiście nie mówię mojemu Narzeczonemu o swoich rozważaniach, i to, że tak myśle absolutnie nie odbija się na nim. Nie uważam, że to swiadczy o braku mojej dojrzałości i jest "dziwnym mysleniem".
Ostatnio jednak chyba sama sobie uzmysłowiłam czemu tak może byc...? Skąd te moje "dziwne" myśli...?
Widzisz, ja co do Jego osoby nie mam żadnych zastrzerzeń, razem mieszkamy, świetnie się rozumiemy i jest super. Jedyny problem stanowi dla mnie Jego RODZINA... To toksyczni ludzie, wchodzący w życie innych z butami, narzucający swoje poglady i przekonania.
Też mieliśmy wziąć slub w przyszłym roku, ale oddaliłam ten termin na rok 2009.
Zastanawiam się, co Ciebie skłania do takich przemyśleń?? Czy aby napewno wszystko gra?? Wierzę w to, ze kochasz swojego Partnera, ale czy problemu nie stanowi otoczenie albo jeszcze cos innego? I pytanie numer dwa: czy zanim związałas się ze swoim przyszłym mężem byłaś w innych związkach?? Pozdrawiam i czekam na odpowiedź!
|
|
|
|
|
|
|
|
Wydaje mi sie, ze to normalne zachowanie. Niedlugo wkroczysz w nowy wazny etap swojego zycia, tzn w Wasz wspolny etap i musisz byc 100% pewna. Ja mam np. kolezanke 18letnia ktora bedzie wychodzila za maz za rok, jej przyszly mąz ma 27 lat, troche spora roznica wieku, sa juz zareczeni i tak sama sie czasem zastanawiam czy ona jest gotowa na taki krok. Sa ze soba 5 lat, ale wydaje mi sie ze ona to wszytsko robi dla niego. Bo jest juz starszy, potrzebuje stabilizacji, chce zeby jego duzo starsi rodzice doczekali ostatniego syna slubu, zeby zobaczyli wnuka, a tak naprawde nie zwaza na to czy ona tak naprawde tego chce i jest gotowa.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Madziu 27, u mnie rodzina mojego narzeczonego jest dla mnie rzeczywiście istotnym problemem, od kiedy zaczęliśmy myśleć o ślubie. Rodzina a dokładnie jej brak.. U mnie jest odwrotnie, niż u Ciebie. Otóż mama mojego Marcina jest ciężko chora, po obszernym wylewie wiele lat temu i wymaga nieustannej opieki przez całą dobę. Ojciec, który poświęcił jej swoje życie umarł 5 miesięcy temu. Brat Marcina mieszka daleko i z jego żoną w rodzinie jest konflikt od wielu lat. Na tym sie rodzina kończy, z dalszą nie utrzymują bliższych kontaktów. Moja rodzina tez jest mała. Zawsze marzyłam o dużej rodzinie, pełnej starszych i młodszych, pełne dzieci. A nie mam i nigdy nie będę tego miała. A rodzina jest dla mnie bardzo ważna, dlatego myślę, że moje obawy częściowo biorą się z żalu, żalu z tego stanu rzeczy. Wiem, ze najważniejsze jest to, że ja i Marcin się kochamy, ale smutna jest świadomość, ze możemy liczyć w zasadzie tylko na siebie... Smutne są święta w tak małym gronie.. I smutne jest to, że jest to fakt, który nie ulegnie zmianie, nie jest to problem, nad którym można popracować i przeskoczyć go. Jest to fakt. Do tego nie wiemy, czy sami będziemy mogli mieć dzieci ( z powodu moich problemów zdrowotnych), co tym bardziej mnie przygnębia...Dziekuję za wszystkie odpowiedzi _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ikaa. Ja wierze w milosc i w kazda jej chwile. Jezeli masz jakakolwiek watpiwosc to zgas te milosc (jezeli to mozna nazwac milosc). Wszystko co nie jest pelne umknie i zniknie i pozostanie zal. Napewno pozostanie smutek i zal!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie mam wątpliwości co do człowieka, a moja miłość do niego nie przeminie tylko z powodu jego rodziny.. Żal dotyczy tego, że taki jest stan rzeczy, ale nie umniejsza to mojego uczucia do narzeczonego. Jest to jedynie fakt, z którym trudno mi się pogodzić _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ilkaana sama widzisz, ze jednak takie myslenie typu: "Moze chodzi po swiecie inny mezczyzna z ktorym bylo by mi inaczej, moze lepiej...?" jest i u Ciebie spowodowne czyms, co Cie niepokoi, martwi, smuci. Ja tez nie mam zamiaru rozstawac sie z moim Narzeczonym , przez to jaka ma rodzine. Sam mi nieraz mowil, ze "rodziny sie nie wybiera" i to prawda. Ale odpowiadajac na Twoje poczatkowe pytanie: "Czy to normalne? Czy Wy nie macie czasem podobnych myśli?", odpowiadam: TO NORAMLNE!! Nie ma idealow na swiecie, zawsze trzeba dazyc do jakiegos kompromisu, trzeba wybierac miedzy czyms a czyms! Najwazniejsze, ze sie kochacie, jestescie dla siebie podpora i mozecie na siebie liczyc!! Powodzenia, trzymam za Was kciuki
|
|
|
|
|
|
|
|
Madziu27 bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
cześc nie martwciesie dziweczyny różnica wieku nie jest tak istotna Mam kolezankę która ma partnera starszego od siebie o 16 lat, mają córeczkę 3-letnią i sa szczęśliwi.Równiez koleżankę , która ma męża 14 lat od siebie młodszego...mają córeczkę 8 lat I TO JEST JEJ DRUGI MĄŻ z pierwszym rówieśnikiem nie była szczęśliwa
edytowany: 1 raz | przez gloria35 | w dniu: 07-10-2007 7:13
|
|
|
|
|
|
|
|
Cześć dziewczyny . Naprawdę nie ma się czym martwić, mój mąż jest ode mnie starszy o 8 lat, ale w niczym nam to nie przeszkadza. Najważniejsze żeby się kochać, wiek nie gra roli. Poznałam swojego męża jak miałam 19 lat, wtedy może się martwiłam troszkę , ale dziś nie wyobrażam sobie być np. z rówieśnikiem. Przy nim czuję się bezpieczna, kochana, dba o mnie, jest super!!! I tak już 5 lat (2 po ślubie). pozdrawiam.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ilkaana, bardzo prosze. Ciesze sie, jesli choc troche pomogl Ci "moj punkt widzenia"
|
|