|
|
|
|
|
|
jak się godzicie po kłótni z partnerem? pierwsze wyciągacie rękę do zgody czy czekacie, aż on Was przeprosi... wiem, że wiele zależy od przyczyny sprzeczki, ale ja jestem strasznie uparta i jak już się pokłócimy to długo jestem obrażona i nic na mnie nie działa, musi samo przejść
|
|
|
|
|
|
|
|
ja nie wytrzymuje długo kiedy jestem obrażona, a godzenie się jest trudne, ale przyjemne _________________ Pozdrawiam - Dalia
|
|
|
|
|
|
|
|
u mnie jest roznie, ale ja nie potrafie sie za dlugo gniewac. wole szybko wszystko wyjasnic, dojsc do kompromisu niz chodzic nadasana. moze dlatego to czesciaj ja podaje reke. ale nie ma to znaczenia, jesli zgoda daje ukojenie obojgu nam.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli już dojdzie do kłótni to różnie bywa.Jednak staram się długo nie gniewać.Przeważnie ludzie sprzeczają się o głupoty.Ale jeśli w grę wchodzi tzw.grubsza sprawa czas godzenia,może się przeciągnąć.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja z moim chłopakiem prawie się nie kłócę Jednak, gdy do tego już dojdzie, z reguły nie potrafimy się na siebie długo gniewać, gdyż ta sytuacja bardzo męczy nas oboje. Przeważnie rozmawiamy ze sobą spokojnie, wyjaśniając sobie swojenżale i dochodzimy do kompromisu
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja nie lubię długo się gniewać. Zawsze mówię co mi leży na sercu (nawet jak mnie nie chcą słuchać) po prostu muszę powiedzieć co myślę.
Nauczyliśmy sie płynnie przechodzić , po wymianie zdań, do normalnej rozmowy. Zawsze po kłótni przytulamy się do siebie i nie potrzebne są słowa...
|
|
|
|
|
|
|
|
roznie to bwa ale zazwyczj sie raczejprzekomarzamy niz gniewamy wiec niemamy raczej z tym problemuu _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ja też nieumię się długo gniewać, ale zdarza mi się że ja pierwsza niewyciągam ręki, naszczęście u nas takich kłotni jest mało. Częściej są to przekomarzania
|
|
|
|
|
|
|
|
Jest mi nieraz przykro jak mnie ktoś urazi,ale staram się na bieżąco o tym mówić.Mówie,że mnie coś złości ,rani, irytuje
Nie znam teraz czegoś takiego jak "gniewanie się".
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja niestety też nie potrafię chodzić nadąsana! Mówie niestety, ponieważ może czasem przydałoby sie pokazać konkretniej że cos nie odpowiada. Z regułu to zawsze ja pierwsza wyciągam rękę, ale ostatnimi czasy zauważam, że meżowi jednak też zależy na zgodzie. I to jest super.
U nas nigdy nie było tzw. cichych dni. Ja nie wytrzymałabym nawet kilku dobrych godzin, a co dopiero położyć sie spać i nastepnego dnia nie rozmawiać ze sobą
POlecam szczere rozmowy i wyjaśnianie sobie na bieżaco co nam nie odpowiada
|
|
|
|
|
|
|
|
Dla mnie na obecnym etapie życia "ciche dni"to już jakiś przezytek.
Kiedyś- kiedy byłam młodsza może to sie zadarzało.
Dzisiaj patrzę na to z uśmiechem .
Popatrzcie na to z tej strony- co daje brak rozmowy?niczego nie rozwiązuje.
Ciche dni -to jakas forma manifestacji naszego gniewu i jakaś tam forma ukarania partnera.
|
|