|
już na samą myśl wywołują błogi uśmiech na twarzy, wprawiając każdego w dobry nastrój. Pozytywny wpływ określonych potraw na nasze samopoczucie potwierdzają także naukowcy – Jordan Troisi oraz Shira Gabriel przeprowadziły badanie*, w którym wskazują na kojące działanie konkretnych posiłków. Rolę comfort food i innych nowych trendów żywieniowych, wpływ diety na nasze samopoczucie, a także potęgę prostej domowej kuchni opisuje Agnieszka Piskała, Specjalista ds. Żywienia z Nestlé Polska S.A.
Czym jest comfort food?
Trudno jest jednoznacznie sformułować definicję comfort food – To kwestia subiektywna. Dla każdego może to być inna potrawa. Ważne jak na nas oddziałuje, gdyż rolą comfort food jest wprawienie w lepszy nastrój i przyjemność czerpana ze spożywania określonego dania. Bardzo często są to proste i niedrogie posiłki, przywołujące smaki, które w dzieciństwie królowały na domowym stole dzięki staraniom mamy czy babci. Bywają to również potrawy, które kojarzą nam się z przyjemnymi chwilami z przeszłości np. smak kawy zbożowej gotowanej na ognisku podczas harcerskich obozów czy jajecznica ze szczypiorkiem, której zapach przywodzi na myśl wakacje nad morzem. Comfort food niweluje uczucie przygnębienia czy osamotnienia. Dzięki niemu zyskujemy też niepowtarzalną szansę, by – choć na chwilę – przenieść się w sentymentalną, sensoryczną podróż do czasów, kiedy wszystko było łatwiejsze i choć na chwilę odciąć się od problemów dnia powszedniego – mówi Agnieszka Piskała.
Fast, slow, comfort food
Gloryfikowanie smaków z dzieciństwa, dieta budowana w oparciu o siłę emocjonalną, której dostarcza, a nie – jak zazwyczaj – zawartość kalorii i składników mineralnych, to nie pierwszy trend, zmieniający nasze podejście do przygotowywanych potraw. – Obecnie, gdy żyjemy tak szybko, a samo jedzenie często traktowane jest instrumentalnie – jako narzędzie do zagłuszania głodu i błyskawicznego dostarczania energii, która pozwoli dalej pędzić do przodu, nieśmiało pojawiają się nowe koncepcje, akcentujące olbrzymią rolę jedzenia w codziennym życiu. Pierwszym trendem, który stanął w opozycji do fast food był slow food, czyli pochwała smaku i celebracji spożywanych posiłków. – Sympatycy tej idei doceniają walory regionalnych potraw, delektują się ich oryginalnością i stoją na straży zachowania wieloletnich, sprawdzonych receptur ich przygotowywania. Przede wszystkim jednak postrzegają kwestię jedzenia, jako ważny element dnia, na który powinno się zarezerwować odpowiednią ilość wolnego czasu. Spożywanie posiłków nie jest dla nich dodatkiem np. do pracy przy komputerze, telewizyjnym towarzyszem czy „umilaczem” biegu do pracy. Jedzenie to rytuał, który pozwala dać się zapomnieć, oddać się błogiej przyjemności spożywania nawet najprostszego dania.
Skąd tyle emocji w jedzeniu?
Rodzaj emocji, które wywołuje spożywana przez nas żywność ma dwie podstawy – fizjologiczną i związaną z pamięcią sensoryczną. – Jeśli chodzi o działanie fizjologiczne, to łatwo je zaobserwować jedząc np. słodkie przekąski. Najczęściej sięgamy po nie wtedy, kiedy chcemy poprawić swoje samopoczucie. Cukry proste zawarte w słodyczach powodują szybkie wydzielanie w organizmie serotoniny – tzw. „hormonu szczęścia”. Z kolei substancje pobudzające, które występują np. w cynamonie czy papryczce chili zwiększają wydzielanie oksytocyny, która jest „hormonem miłości”. Posiłkom z tymi przyprawami przypisuje się więc właściwości afrodyzyjne. Te fizjologiczne mechanizmy działają u każdego, choć z różnym natężeniem – tłumaczy Agnieszka Piskała.
Co innego dotyczy indywidualnych smaków, które – pobudzając nasze kubki smakowe – wysyłają informacje do mózgu, by przywołać w pamięci konkretne wydarzenia lub okoliczności. Agnieszka Piskała: – Osoby dorosłe, mając prawo wyboru, raczej nie sięgają po potrawy, do których spożywania były w dzieciństwie nakłaniane. Z sentymentem wracają natomiast w swoich podróżach kulinarnych do smaków, które przywołują w nich pozytywne skojarzenia. Naukowcy udowodnili, że nawet dzieci w łonie matki „programują” swoje preferencje smakowe. Często to, co je kobieta w ciąży staje się ulubioną potrawą małego dziecka. Prawdopodobnie te potrawy kojarzą mu się z niezachwianym bezpieczeństwem okresu prenatalnego.
Jedzenie to jednak nie tylko dobre skojarzenia, których dowodem jest comfort food. Niestety może być także źródłem złego samopoczucia. – Jedzenie w pośpiechu, łapczywie, bez samoświadomości powoduje, że organizm nie jest w stanie nadążyć z odpowiednio szybkim wytwarzaniem soków żołądkowych oraz trawieniem spożytego posiłku. W konsekwencji czujemy ociężałość, ból, kolkę, wzdęcia. To objawy fizyczne, które przekładają się także na nasze samopoczucie. Zaczynają dręczyć nas wyrzuty sumienia, wpadamy we wściekłość czy frustrację, jesteśmy ospali, mamy problemy z koncentracją. Jeśli przez dłuższy czas traktujemy w ten sposób nasz organizm zaczynamy żyć w przekonaniu, że „jedzenie to wróg”. Tymczasem znalezienie chwili na spokojne delektowanie się daniem znajduje swoje bezpośrednie przełożenie na stan naszego zdrowia. – Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo istotne jest umiejętne odseparowanie towarzyszących nam myśli i problemów na czas spożywania posiłku. Delektowanie się jedzeniem, smakowanie go, dyskusje nad jego pochodzeniem, aromatem to bardzo cenne umiejętności, ważne z punktu widzenia naszego zdrowia. Celebrowanie spożywania potraw to skuteczna ochrona przed otyłością (wynikającą z kompulsywnego objadania się), niestrawnością, wrzodami oraz innymi schorzeniami towarzyszącymi nieprawidłowej diecie.
Jedzmy na dobry nastrój! Na zdrowie!
Okazuje się, że najskuteczniejszym sposobem na poprawę naszego samopoczucia są posiłki łatwe w przygotowaniu, lekkostrawne, które nie dostarczają zbyt wielu bodźców smakowych. – Najlepiej, aby były przygotowane z maksymalnie 5 składników, ponieważ tylko wtedy jesteśmy w stanie rozpoznać wszystkie smaki. Z tego względu w ideę comfort food doskonale wpisują się proste potrawy z dzieciństwa: na ogół na ciepło, na słodko, na bazie mleka, z dodatkiem produktów mącznych – kaszy, ryżu, makaronu, klusek, ale również pierogi czy naleśniki. Oczywiście każdy z nas ma „swoją” ulubioną potrawę, która wywołuje w nim miłe uczucie błogości i odprężenia. – Czasami znaczenie ma nie tyle konkretny posiłek, co cały „ rytuał” jego przygotowania, sposób podania i obecność „niezbędnych dodatków” – ulubionej porcelany, dużego rodzinnego stołu w ogrodzie czy po prostu obecność bliskiego przyjaciela, w towarzystwie którego nawet proste potrawy budują wyjątkową atmosferę wprowadzając w dobre samopoczucie – podkreśla Agnieszka Piskała.
*Chicken Soup Really is Good for the Soul: “Comfort Food” Fulfills the Need to Belong, Psychological Science, maj 2011
|