|
Jak zrodził się pomysł na Confetti?
Moja siostra właśnie wyszła za mąż, wydając przy tym kupę forsy na ślub. Przy czym cały czas była tym strasznie zestresowana. W dniu uroczystości zakropliła sobie oczy, by błyszczały, i w ciągu dnia niemal oślepła, wieczorem niemal nic nie widziała. Następnego dnia, jadąc w podróż poślubną do Meksyku, musiała zabrać ze sobą laskę. To była bardzo poetycka historia, więc pomyślałam: "Boże, oto stres wyciekł kroplami do oczu!". Choć to była zwykła reakcja alergiczna, dało mi to do myślenia na temat całego tego przemysłu, jaki narósł wokół ślubów. To ciekawsze niż sama istota zawierania małżeństw.
Pomyślałam o przeprowadzeniu jakiejś dokumentacji, więc wklepałam w internet słowo "śluby". Otworzył się przede mną nieznany świat. Nie wychodziłam z niego przez całe cała lata! Zakochałam się w tym świecie, miałam kupę zabawy uczestnicząc w chatach z pannami młodymi. Potem napisałam scenariusz, który z czasem przerodził się w Confetti.
Kiedy spotkałam ludzi ze studia Wasted Talent, zdecydowałam się na film całkowicie improwizowany. Tylko tak można pokazać śluby i cały związany z nimi przemysł w sposób świeży i odkrywczy, bez dodatkowych obciążeń...
A skąd się wziął pomysł na trzy pary i ich historię?
Uwielbiam reality show w rodzaju "Nieustraszonych", więc wyobraźnia podpowiedziała mi, że przecież mogą znaleźć się ludzie, którzy będą współzawodniczyć swoimi ślubami. I wtedy przyszedł pomysł na konkurs na najbardziej oryginalny ślub.
Nie wiem, skąd się mi wzięli tenisiści, ale myślę, że jest kilka par tenisowych, które marzą o ślubie na Wimbledonie. Od dawna interesuję się naturyzmem i jego otoczką - przede wszystkim dlatego, że to dość zabawne zjawisko. Już sama myśl o ślubie naturystycznym wywołuje mój śmiech. A jeśli o ślub musicalowy - to zapewne moje ukryte ślubne marzenie!
|