|
Artykuł o niesprawiedliwości tak zwanych ścieżek edukacyjnych sprawił, że Jimmy trafił do klasy dla uzdolnionych i wraz z Oprah i Colinem znalazł się w Dziesiątce Młodych Talentów, a Amerykanie od nowa nabrali przekonania, że w dziedzinie szkolnictwa w ich kraju wszystko jest cacy. „Czy coś mi umknęło?”, zadał sobie pytanie Paz, spostrzegając, że doktor Salazar dziwnie mu się przygląda.
- Przepraszam, zamyśliłem się - rzekł. - Co pani powiedziała?
- Że powinnam pogodzić się z tym, iż każda głęboka wiara może prowadzić do zbrodni. Kilka lat temu w Matamoros grupa mężczyzn nazywających siebie santeros zamordowała, prawdopodobnie podczas rytuałów, kilkanaście osób. Ale miało to tyle wspólnego z religią, co potworny masowy mord w Jonestown, i tyle wspólnego z chrześcijaństwem, co ten straszny fanatyk z Waco. A zatem bardzo możliwe, że macie do czynienia z szaleńcem, który dla własnych chorych celów wypaczył kult santerii. Jaki rytuał towarzyszył temu morderstwu?
Paz zdał jej relację, jak zwykle pomijając część ważnych szczegółów. Doktor Salazar bardzo spoważniała. Ze ściągniętą twarzą wzięła plastikową torebkę z orzechem opele.
- Afrykański - powiedziała.
- Wiem. To coś zmienia?
- Tak. Bardzo możliwe, że sprawca to nie Kubańczyk ani Afrokubańczyk, tylko Afrykanin, praktykujący pierwotną wiarę, z której wywodzą się rozmaite religie Nowego Świata.
- Taką ze składaniem ofiar z ludzi?
- Jeśli w grę wchodzi Afryka, kto wie? Na pewno nie ja. W bardzo wielu kulturach składano ofiary z ludzi. Najsłynniejszy przykład to Aztekowie, ale mamy też Kartagińczyków, thagów w Indiach, łowców głów na południowym Pacyfiku. Podobne kulty mogą występować w Afryce. Z nieoficjalnego raportu wynika, że na pewno praktykowało ten zwyczaj plemię Ibo, sąsiadujące z plemieniem Joruba, skąd wywodzi się santeria. Pewien były tak zwany kapłan dżudżu opublikował relację o śmierci białego, zamęczonego, żeby dopomóc w karierze Idiemu Aminowi. Czy prawdziwą? Kto wie? Nigdy jednak nie słyszałam, żeby w tradycyjnej religii Jorubów praktykowano tortury. Wspomniał pan o narkotykach, tak? W takim razie macie do czynienia nie z religią, lecz z czarami.
- Co je różni?
Spojrzenie głęboko osadzonych oczu doktor Salazar niespodziewanie stwardniało.
- Celem czarów albo czarnoksięstwa jest zdobycie władzy, celem religii - dostąpienie łaski. Wierny zwraca się z prośbą do sił nadprzyrodzonych i modli o dobra duchowe. Czarownik dąży do podporządkowania sobie ciemnych mocy. Wierny się modli, czarownik manipuluje.
- Ale w religiach występuje składanie ofiar, czasem ofiar z ludzi.
- Owszem, jednak tylko w ramach ustalonego porządku wszechświata. Santeria zajmuje się głównie wróżbami i bezpośrednim przeżywaniem świętości. Santero, babalao i członkowie ile są suplikantami. Wierzą, że zajmują swoje miejsca w świecie, którym włada Olodumare. Świat ten nasycony jest asze, duchową energią. Wierni pragną się jej podporządkować, oddając cześć przodkom, kontaktując się bezpośrednio z orisza, duchowymi istotami - aspektami bóstwa, oraz poprzez wróżby. Właśnie dlatego santeria jest z definicji religią. W świecie czarów natomiast nie ma podobnego ładu. To chaos, pełen gwałtownych, często złych mocy, które czarownik chce zrozumieć, by je sobie podporządkować. Podporządkować, rozumie pan? Tak przynajmniej głosi teoria.
|