słynny amerykański samolot dalekiego zasięgu, główny bombowiec strategiczny aliantów w czasie II wojny. Na takich maszynach w ekstremalnie trudnych warunkach latali nad Warszawą m.in. bohaterscy piloci z Afryki Południowej, przewożący zrzuty dla powstańców.
Południowoafrykański historyk przybliża te stosunkowo mało pamiętane wydarzenia, opowiadając zarówno o narażających życie swoich rodakach z 31 i 34 Dywizjonu Bombowego, jak i o Anglikach z RAF i Polakach z PAF. Relacjonuje międzynarodowe tło politycznych wydarzeń i samo Powstanie, opisuje też m.in. przebieg wielkiej operacji zrzutowej „Warsaw concerto”. Z zapartym tchem czyta się o kunszcie i opanowaniu pilotów, którzy podczas każdego lotu w 10 godzin pokonywali 3000 kilometrów.
Spis treści
Wprowadzenie 7
Przedmowa 19
Rozdział 1. Wstęp 21
Rozdział 2. Preludium 26
Rozdział 3. Bitwa rozpoczęta 45
Rozdział 4. Nawałnica depesz 57
Rozdział 5. Noc ciężkiej próby 84
Rozdział 6. Drugi wysiłek 109
Rozdział 7. Zmiana celu 130
Rozdział 8. Zabiegi na wysokim szczeblu 146
Rozdział 9. Zbyt mało, zbyt późno 161
Załączniki:
Załącznik 1.
Dowództwo i struktura sił powietrznych uczestniczących w akcji pomocy dla Warszawy 170
Załącznik 2.
Consolidated B-24 Liberator 172
Załącznik 3.
Skróty stopni wojskowych występujących w tekście, ich rozwinięcie i polskie odpowiedniki 176
Fragment książki: "Lotnicy 1944"
L.E.D. Winchester, który zgłosił się do wojska na ochotnika i pełniąc funkcję radiooperatora i strzelca, miał na koncie kilkanaście akcji, już dużo wcześniej przeszedł na tył maszyny, stąpając ostrożnie po wąskim pomoście. W jednej ręce ściskał kurczowo spadochron, a drugą podpierał się, by zachować równowagę (członkowie załóg bombowców przemieszczający się w maszynie nie siedzieli na złożonych spadochronach jak piloci w ciasnych kokpitach myśliwców). Gdy minął komorę bombową z zasobnikami rozmieszczonymi po obydwu stronach, przypiął się pasami przy stanowisku bocznych karabinów maszynowych Browninga po lewej stronie, włożył słuchawki i odłączył maskę z tlenem od przenośnego zbiornika, doczepiając ją do instalacji głównej. Następnie dał znak koledze z prawej strony, „Smilerowi” Davisowi, że wszystko jest w porządku. Obaj zaczęli wypatrywać w ciemnościach niemieckich myśliwców.