|
Więc ona jest na etapie łudzenia się. Łączy ich wiele. On uważa, że kobiety są stworzone do siedzenia w domu, ona dokładnie to samo myśli o mężczyznach (mieli sporo wieków, by pokazać co potrafią ...no i pokazali....), on słucha Myslovitz i Stinga, ona Ramazzotti'ego i piosenek z Grease. On nie zwraca uwagi na wygląd, ale każdej koleżance wytyka przybrany kilogram, i doradza odchudzenie ud, ona na wygląd zwraca dużą uwagę, ale to, że on jak nie znajdzie pary skarpetek zakłada dwie różne (w różnych kolorach!) wcale jej nie przeszkadza. On myśli o swojej karierze, ona też - o własnej. Konflikt interesów gwarantowany.
Jak się zejdą i rozejdą, to będzie niezły cyrk - szczególnie dla nas, wspólnych znajomych, jednak jest nadzieja. On na pytanie - Czy będziesz o mnie myślał? podobno się uśmiechnął. Podobnie zareagował na pytanie - Czy będziesz za mną tęsknił? - a to już przecież coś znaczy, prawda?
A poważnie mówiąc, on przedstawił ją swej rodzinę i nawet objął ją przy swym ojcu. A to, w przypadku czterdziestoparolatka po przejściach, to już naprawdę o czymś świadczy. Myślę, że świadczy. Mam nadzieję, że świadczy. Mając już te niezbite dowody uspokajałam ją, że na pewno będzie dobrze i że nawet gdyby coś im nie wyszło - a wyjdzie na pewno(!), to katastrofy z tym związanej na horyzoncie nie widzę.
Czy malutkie kłamstewko w dobrej wierze jest czymś złym? Dzisiaj widziałam ich razem. Niby niewiele ich łączy, ale cielęcy wzrok a nie słowa, zdradzą nawet najtwardszego mężczyznę. Oj wpadłeś chłopie! Po uszy wpadłeś!
|