|
W dniach 7-9 marca w Warszawie będzie gościć Anne Fontaine – jedna z najważniejszych współczesnych francuskich reżyserek i scenarzystek. Autorka pamiętnych obrazów „Coco Chanel” i „Dziewczyny z Monaco” pojawi się w Polsce, by promować swój najnowszy film „Niewinne”. Zrealizowana w całości w naszym kraju, doceniona przez Variety i Vogue Magazine produkcja, trafi do kin 11 marca. W obsadzie m.in. Agata Kulesza, Agata Buzek, Joanna Kulig, Anna Próchniak, Katarzyna Dąbrowska, Helena Sujecka oraz wschodząca gwiazda francuskiego kina Lou de Laâge – wyróżniona podczas festiwalu Berlinale nagrodą Shooting Stars, przyznawaną 10 najzdolniejszym europejskim aktorom młodego pokolenia. Odliczając dni do wizyty Anne Fontaine, przedstawiamy wywiad z reżyser, odkrywający kulisy filmu „Niewinne”.
Dlaczego zdecydowałaś się opowiedzieć o tym właśnie fragmencie polskiej historii? Co takiego wzbudziło twoje zainteresowanie i sprawiło, że zapragnęłaś podzielić się tym z publicznością?
Od samego początku towarzyszyły mi silne emocje – gdy po raz pierwszy usłyszałam tę historię, byłam nią głęboko poruszona. Tym niesamowitym splotem różnych zdarzeń, który doprowadził do spotkania młodej francuskiej lekarki z grupą polskich zakonnic, starających się ze wszystkich sił utrzymać swą wiarę w sytuacji skrajnej przemocy, zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Historia rozgrywa się w Polsce, pod sam koniec II wojny światowej. To co dzieje się za murami tego odizolowanego od świata klasztoru rzuca nowe światło na toczącą się w tle wielką historię i pokazuje jak ogromną siłę ma ludzka solidarność – to właśnie ona wyprowadza te kobiety z mroku.
O czym właściwie są „Niewinne”? O przyjaźni? O spotkaniu dwóch różnych, ale równie skomplikowanych kobiecych światów?
Tak, to film o dziwnym, przypadkowym spotkaniu dwóch bardzo silnych kobiet, spotkaniu, które przerodzi się w bardzo specyficzną przyjaźń. Światy Mathildy i Matki Przełożonej kompletnie się rozmijają – lekarka jest wszystkim, czym zakonnica nie jest. Twardo stąpa po ziemi, jest pragmatyczna. Skonfrontowana ze ślepymi przekonaniami Matki Przełożonej, decyduje się walczyć i odmawia przyjęcia wszelkich zasad, które mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla życia tych kobiet. Dzięki wytrwałości stopniowo udaje się jej przeciągnąć na swoją stronę siostrę Marię (w tej roli Agata Buzek), ale jednocześnie Mathilda przekonuje się do racji Przełożonej i uświadamia sobie, jak bardzo skomplikowana jest sytuacja całego klasztoru. Oba te twarde charaktery spotykają się gdzieś w połowie drogi. Istotą tej opowieści jest to, w jaki sposób dwie kobiety, mające całkowicie odmienny punkt widzenia, łączą siły i próbują znaleźć wyjście z dramatycznej sytuacji. To jest bardzo znaczący i uniwersalny wydźwięk tej historii, dotyczący sytuacji kobiet w różnych krajach, aż do dziś.
Jak wyglądała twoja współpraca z polskimi aktorami i z polską częścią ekipy? Czy sprawiła ci satysfakcję?
Od samego początku procesu kompletowania obsady, w który nieoceniony wkład wniosła nasza reżyserka castingu, śp. Weronika Migoń, byłam pod ogromnym wrażeniem kunsztu polskich aktorek, sposobu ich gry, który jest niezwykle intensywny i autentyczny. To był naprawdę cudowny czas. Moim jedynym problemem było to, że miałam do obsadzenia zaledwie kilka ról, a tyle talentów. Oczywiście role Marii i Matki Przełożonej były wyjątkowo trudne. Obie wymagały użycia szerokiego wachlarza najbardziej ukrytych – ale jednak możliwych do odczytania – emocji, stanowiących połączenie bólu i determinacji.
Ucieszyłam się bardzo, gdy Agata Buzek zgodziła się zagrać Marię. To bardzo skomplikowana rola, również dlatego, że większość jej kwestii jest po francusku. Agata wykazała się wspaniałymi umiejętnościami lingwistycznymi i w cudowny sposób połączyła hart ducha z pewną kruchością zakonnicy. Jednoczesne zestawienie pewności swoich przekonań i wątpliwości jest dokładnie tym, czym jest wiara, albo przynajmniej tym, czym powinna być…
Jeśli chodzi o Agatę Kuleszę, którą znałam jedynie z jej roli w „Idzie”, było czymś niesamowitym zobaczyć jej przemianę, jak bez najmniejszego trudu wcieliła się w surową i niezłomną Matkę Przełożoną. Agata jest jak kameleon, jej zdolność do wchodzenia w rolę i wychodzenia z niej to prawdziwa uczta dla reżysera. Poza ich wspaniałym aktorstwem, obie Agaty (jak zresztą i pozostałe dziewczyny) to przede wszystkim bardzo mądre kobiety, których sugestie co do dialogów i psychologicznych motywacji postaci zawsze były trafne i bardzo pomocne. Wszystkie pracowały bardzo ciężko, również poza godzinami pracy, starając się wciąż wszystko ulepszać.
Praca z polską ekipą była intensywna i niezwykle satysfakcjonująca. Było oczywiście kilka rozbieżności, wynikających z różnych praktyk filmowania. Ale w sumie to doświadczenie dało mi sporo satysfakcji i mam nadzieję, że polska część ekipy również tak to odbiera.
Jak sądzisz, jak film zostanie odebrany przez polską widownię? Polska jest krajem bardzo wrażliwym na punkcie swojej historii. Pewne tematy, jak np. religia, wciąż pozostają tematami tabu…
To pytanie jest dla mnie bardzo trudne. Moja wiedza na temat Polski nie pozwala mi sięgać aż tak daleko i oczekiwać określonych reakcji. Mogę mieć tylko nadzieję, że nie będzie tylko jednej reakcji. Starałam się nie wywoływać żadnych kontrowersji, nie chciałam szokować, a wyłącznie raz jeszcze przyjrzeć się pewnym wydarzeniom, które rzeczywiście miały miejsce pod koniec 1945 roku i próbować nadać im współczesne znaczenie. Nie chcę wyjść na zbyt pewną siebie, ale korzystając z okazji muszę powiedzieć, że pokazywaliśmy „Niewinne” kilku przedstawicielom Kościoła we Francji i zareagowali na film bardzo pozytywnie.
Foto: Anna Włoch / Aeroplan Film
|