Hehe... jak przeszło dwa lata temu przestałam jeść tabletki antykoncepcyjne, to miałam przed sobą jeszcze maturę i dużo pracy, więc siłą rzeczy mimo chęci posiadania dziecka wiedziałam, że MUSZĘ jeszcze poczekać i za każdym razem kiedy okres mi się spóźniał, to wydawało mi się, że się jakoś "inaczej czuję" i wpadałam w lekką paranoje, mój K zawsze się wtedy ze mnie śmiał... w końcu przychodziła miesiączka i K kręcił głową, że wariatka jestem... na pierwszym roku moich studiów K zaczął nalegać, że już już, On już chce... ja sie wahałam ciągle, a On się starał za moimi plecami
za każdym razem przychodziła miesiączka, a ja już przyzwyczajona do anomalii swojego organizmu i generalnie gotowa na ewentualne macierzyństwo przestałam się tym martwić i zwracać na to uwagę... trzy razy w życiu robiłam test ciążowy... raz w liceum z obawy, drugi raz jak już K po pierwszym miesiącu starań chciał sprawdzić jeszcze przed ewentualna miesiączką czy mu się powiodło i raz ostatni gdy po dwóch tygodniach oczekiwania na okres z obolałymi wielkimi piersiami, łaziłam nie wiedząc co zrobić ze sobą, czy iśc spać, czy iść zjeść, czy może zrobić siusiu... ten ostatni był zdecydowanie pozytywny
i nie popadałam wtedy w ciążową paranoję, po prostu się tak czułam i wiedziałam, że to już teraz...
_________________