|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Zmusza mnie do ślubu - co o tym myślicie??
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
hahaha zaczyna mnie to wszystko bawić,Twoja dziewczyna przypomina mi moją kumpele,poprostu podchodzi do zycia bez głowy i chyba masz racje że jest jak dziecko no i najgorsze jej MAMUSIA :shock:nie dobrze ja walcze ze swoją z całych sił zeby nie wcinała sie w moje małżenstwo wiadomo ze dla rodziców to dziwne ze ludzie ze sobą mieszkaja itd bez ślubu ale Twoja dziewczyna powinna mieć swój rozumek do tej pory jakoś jej to nie przeszkadzało pewnie to nie jedyna osoba która zadaje jej pytanie o ślub albo zaręczyny i dlatego tak się piekli bo nie wie co odpowiedzieć _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja tez mam takie wrażenie że twoja dziewczyna to taki dzieciak co zachciał batonika, mamusia nie kupiła i wielce obrazony dzieciak przestał sie odzywać bo mamusia taką wielką krzywdę mu wyrządziła. Czytając ostatnią wypowiedź doszłam do wniosku, że ona chyba faktycznie chce tylko złapać męża. Po kłótni, wyprowadzce i teoretycznym końcu zwiazku mnie raczej by nie przebłagał pierścionek. Dojrzałość działa w dwie strony i pierwszy objaw niedojrzałości i zamiast rozmowy, zamiast prób wybrała dziewczyna szantaż i jakoś jej to łatwo przyszło. Dziś dopięła swego - ma pierścionek. Jako taką gwarancję tego bądź obietnice że sponsora nie straci. Może w przyszłości naprawdę będzie ślub, może w końcu spełni się to czego chce, tylko pytanie co potem? A jeśli w ten sam sposób będzie wymuszac wszystko? Zechce samochodu, poda termin kiedy go ma dostac a jak nie dostanie to odejdzie? Zechce wycieczke na Karaiby a jak nie dostanie to odejdzie? To też nie jest miłość, a jak jest to jakaś wybrakowana i faktycznie tylko do portfela. Autor tu pisze o pieniądzach, o tym że to on utrzymuje... Nikt niestety nie pomyślał, że może naprawdę tak jest a autor własnie czuje się jak sponsor lub jak sam wspomniał ojciec który musi się opiekować ubezwłasnowolnionym dzieckiem. Dla mnie było by przykro gdyby mnie ktos traktował w taki płytki sposób, jako źródło utrzymania. Bo co sobie można myśleć jeśli komuś daje sie wszystko a ta osoba wzamian nic a tylko stale rząda czegoś? Rozumiem chęć wzięcia ślubu, nawet jeśli ta chęć jest całkowicie szczera i nie podsycana koleżankami, rodziną, chęcią ustatkowania się. Ale dziewczyna zamiast okazac się tą mądrzejszą za jaką się uważa pokazała że tą mądrością nie grzeszy. Miło że zechciała łaskawie wrócić, że łaskawie dostała nagle amnezji i że dla niej już żadnych problemów (na razie) nie ma ale ja na twoim miejscu drogi autorze bym się zastanowiła czy aby napewno z jej strony to miłość i czy aby napewno w przyszłości (niedalekiej) znów nie zechce ciebie poszantażować. _________________
edytowany: 1 raz | przez Bubbalo | w dniu: 19-11-2008 6:55
|
|
|
|
|
|
|
|
Hmm...ja jednak nie rozumiem postępowania Was obojga...
Ona, dała się przebłagać głupim świeciciedłkiem, które niby ma być gwarancją czegoś wiecej...dostała cacko i wszystko wróciło do normy. Jak dziecko...
Osobiście pierścionka bym nie przyjęła, a dążyłabym do rozmowy, która opierałaby sie na konkretach, ale cóż...ja to ja
A Ty?... Nie wiem po co złożyłeś jej obietnicę zaręczyn (bo z tego co napisałeś można wywnioskować, że będą) skoro wcześniej pisałeś, że nie dorosłeś do takiej dezycji...i nie wiesz kiedy dorośniesz.
Zastanawiam się co Was tak na prawdę łączy.Dlaczego tkwicie w tym układzie...Ale na to odpowiedź znacie tylko Wy...
Pozdrawiam
PS> Przepraszam, podwoił się post _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 19-11-2008 10:37
|
|
|
|
|
|
|
|
Hmm...ja jednak nie rozumiem postępowania Was obojga...
Ona, dała się przebłagać głupim świeciciedłkiem, które niby ma być gwarancją czegoś wiecej...dostała cacko i wszystko wróciło do normy. Jak dziecko...
Osobiście pierścionka bym nie przyjęła, a dążyłabym do rozmowy, która opierałaby sie na konkretach, ale cóż...ja to ja
A Ty?... Nie wiem po co złożyłeś jej obietnicę zaręczyn (bo z tego co napisałeś można wywnioskować, że będą) skoro wcześniej pisałeś, że nie dorosłeś do takiej dezycji...i nie wiesz kiedy dorośniesz.
Zastanawiam się co Was tak na prawdę łączy.Dlaczego tkwicie w tym układzie...Ale na to odpowiedź znacie tylko Wy...
Pozdrawiam _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Hmm, co prawda sytuacja od Twojego pierwszego postu uległa zmianie, to chyba nie poprawie... Jako jedna z nielicznych stanę po Twojej stronie... Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś robił mi takie sceny - jak się nie zaręczymy-odchodzę, wyprowadzam się,a jak dostanę pierścionek-wracam... Nieźle ją rozpuściłeś Ale poważnie: zastanów się czego naprawdę chcesz, bo nie chodzi o to, żeby wszystko się uspokoiło, tylko o to żeby spędzić razem resztę życia. Pomijając wszystko 2 lata w związku to wcale nie tak długo i, moim zdaniem, można jeszcze śmiało poczekać. Oczywiście z punktu widzenia dziewczyny, może to już być najwyższy czas na przejście do kolejnego etapu, ale jak sam napisałeś, zaręczyny coś za sobą niosą, to jakby takie działania wstępne, a później tylko wybieranie terminu, rezerwowanie sali itp. Zastanów się czy to ta Jedyna - jeśli tak szczerze z nią porozmiawiaj, ale nie rób nic wbrew sobie, bo prędzej czy później się to odbije... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Żeby było jasne - ja np. nie chciałam stawać po niczyjej stronie. Ty napisałeś na tym forum i Ty prosiłeś o radę. Dlatego starałam się wytłumaczyć Ci możliwe motywy jej zachowania i pokazać rozwiązania, jakie wydają mi się dobre w tej sytuacji. Gdyby to Twoja dziewczyna zwróciła się do nas po radę, próbowałabym wytłumaczyć jej Twoje racje i podsunęłabym jej, co ona może w tej sytuacji zrobić...
Muszę powiedzieć coś, o czym nikt tutaj jeszcze chyba nie wspomniał - to dobrze o Tobie świadczy, że piszesz tutaj... To dowodzi tego, że chcesz znaleźć rozwiązanie, nie zrzucasz całej odpowiedzialności za związek na nią... W tym momencie okazałeś się tym "mądrzejszym" w związku, który wziął sprawy w swoje ręce.
Ona wróciła do domu, jest szczęśliwa... Ale czy Ty jesteś? Wielokrotnie kłóciłam się ze swoim partnerem (czasem też o ważne dla nas sprawy, chociaż może niekoniecznie o ślub) i się z nim godziłam. Na pewno nie jest łatwo po takiej sytuacji od razu wrócić do normy i tak dalej, ale jednak w takim momencie powinieneś czuć, że zrobiłeś słusznie, że cieszysz się, że jesteś... A Ty chyba się nie cieszysz...
Nie wiem, może źle to odbieram, w sumie napisałeś tylko kilka zdań. Ale mam wrażenie, że żałujesz tego, co zrobiłeś. Kiedy doradzałam Ci, żebyś wykonał pierwszy krok i po nią pojechał, nie myślałam, że od razu obiecasz jej zaręczyny. Bo to mimo wszystko jest ważna decyzja. Sam musisz wiedzieć, czy jestes gotów na taki krok. Czy jesteś gotów to dla niej zrobić, czy jednak będziesz tego żałował. _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeszcze się tu nie wypowiadałam, ale teraz pozwolę sobie na kilka słów. Gdy czytałam Twój pierwszy post, Pjkos, chciałam Ci doradzić, żebyś nie dawał się do niczego zmuszać, chciałam przyklasnąć i powiedzieć, że powinieneś porozmawiać z partnerką, ale niczego jej nie dawać, jeśli nie chcesz. W dalszym ciągu tak uważam, tym bardziej zdziwiło mnie Twoje postępowanie (pierścionek + kwiaty).
Uważam, że dalej potrzebna jest rozmowa. Powinieneś wyjaśnić, że nie spieszy Ci się do ślubu i nie chcesz być zmuszany - to drugi etap doprowadzenia sytuacji do "normalności", bo na razie tylko upewniłeś w pewnym sensie swoją kobietę o szczerości uczucia do niej (nie pierścionkiem, ale wyznaniem). Moim zdaniem, teraz czas na wyrozumiałość partnerki, Ty utwierdziłeś ją w poczuciu bezpieczeństwa, a czy nie tego oczekiwała w pewnym sensie?
PS. Nie rzuciło mi się w oczy to wytykane Ci palcami "ja, ja, ja". Też jestem egoistką, ale to nie musi być wcale coś okropnego _________________
edytowany: 1 raz | przez egocentric | w dniu: 19-11-2008 15:44
|
|
|
|
|
|
|
|
No dobrze Pjkos - przeprosiłeś(?), pogodziłeś się z nią, obiecałeś jej zaręczyny więc teraz wypada słowa dotrzymać tylko... czego Ty właściwie chcesz? Bo wiemy już, że Twoja dziewczyna chce ślubu (większość z nas to rozumie) ale Ty pisałeś że boisz się odpowiedzialności, zobowiązania itp. Ale czy mimo tego strachu chcesz wziąć ślub? Jeśli tak to gratulacje, jeśli nie to po co to wszystko? Pamiętaj, że musisz być też trochę samolubny i nie możesz brać pod uwagę tylko tego co ona chce ale też to czego Ty chcesz. Nie unieszczęśliwiaj się.
Pomiń swój upór, dumę, jej wymuszenia, nasze opinie, swoje obietnice i z czystym umysłem dojdź do tego czego chcesz Ty - czy to jest dziewczyna z którą chcesz spędzić życie, czy to ta jedyna? Bądź szczery sam ze sobą i wymyśl co Ty czujesz w tej całej sytuacji i dopiero wtedy będziesz mógł zrobić krok, który nie skrzywdzi Was obojga
Powodzenia i pisz jak tam u Ciebie _________________
edytowany: 1 raz | przez Iśka | w dniu: 20-11-2008 17:20
|
|
|
|
|
|
|
|
Pjkos, jak tam u Ciebie (u Was)? _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
|
|
|
|
|
|
|
|
Iśka bardzo fanjnie to ujęłaś. Faktycznie tak zrobilem jak radzilyscie. Przemyslalem wszystko i choc wiem ze moglbym z nia spedzic reszte zycia to jednak gdzies w srodku czuje ze mogloby to nie byc "to". Dlatego rozstalismy sie w dobrej atmosferze (nie radości zeby ktos nie zrozumial zle, ale powiedzmy "niewrogosci")
I chociaż czuje juz jakas pustke to mam wrazenie ze podjalem sluszna decyzje. To wrazenie nie wynika z jakiejs analizy "za" i "przeciw", ale po prostu czuje to.
Moja sprawa zostala zamknieta ale cenne uwagi, ktore tu otrzymalem moga byc pomocne dla innych w podobnej sytuacji. Ja zaś serdecznie dziękuje Wam za rady.
|
|
|
|
|
|
|
|
Muszę przyznać, że jako romantyczka wolę tzw. "szczęśliwe zakończenia"... Ale uważam, że postąpiłeś słusznie. Najważniejsze jest to, by być w zgodzie ze sobą i robić to, co nakazuje nam serce. Życzę szczęscia _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
|
|
|
|
|
|