|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
- 'powiedz co czujesz...' - 'nie wiem' :(
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
bylam z Tzem wczoraj na imprezce rodzinnej i jakos doszlo do rozmowy miedzy nami, ze on nie wie co do mnie czuje, nie wie czy mnie kocha i w ogole nie umialam tego pojac, nawet nie interesowalam sie co o mnie pomysli jak sie rozrycze ale jednoczesnie mialam taka sile na rozmowe, na szczera rozmowe, walczylam... powiedzial, ze czuje to juz pare miesiecy i ze mu na mnie i na naszym zwiazku zalezy i dlatego tego nie skonczyl i nie chce tego skonczyc chce ze mna byc, zalezy mu... powiedzialam mu zeby mi obiecal ze to sie pouklada i obiecal mi to, ze wszystko bedzie dobrze, ze jakos to poukladamy razem, ze bardziej sie postaramy by dobrze bylo... ufam mu, ale ciezko mi jest, zawsze bylo dobrze, bez wiekszych konfliktow i to chyba znaczy cos, ze szczerze mi powiedzial co mysli i chce by dobrze bylo prawda? przytulal, calowal, tanczylismy... zachowywal sie tak jak zawsze jak sie go zapytalam co moge zrobic by lepiej bylo, czy jakos cos naprawic, postarac sie to on powiedzial, ze ze mna jest wszystko OK, to on nie wie nic, z nim jest cos nie tak, ma wahania. po prostu czuje sie bezradna, ze nic zrobic nie moge obiecal mi, ze wszystko bedzie dobrze, ze wszystko sie ulozy, bo przeciez oboje tego chcemy, obojgu nam na sobie i naszym zwiazku zalezy i nie dopuscimy do rozpadu (wiem, ze to co mowil szczere bylo) ja nie wiem co mam robic, jak postepowac... mialo ktos z waszych TZ taki jakis kryzys? co zrobilyscie? prosze o dopowiedzi, bo zwariuje juz mnie glowa z placzu boli _________________
edytowany: 1 raz | przez myilussion | w dniu: 02-10-2008 9:06
|
|
|
|
|
|
|
|
Kochana to trzeba poprostu jakoś przeżyć jeszcze tysiące takich przed wami bedzie ok _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja przechodziłam już taki kryzys w moim związku. Mój mąż, wtedy jeszcze narzeczony, powiedział, że... musi troche ode mnie odpoczać. Ja oczywiście totalnie się załamałam i zadałam mu jedno pytanie: czy mnie kocha. Odpowiedź z pewnością nie była taka, jakiej oczekiwałam. Usłyszałam, że nie może beze mnie żyć, że bardzo mu zależy... ale nie potrafi powiedzieć, czy to na pewno miłość. Spakowałam manatki i wyprowadziłam się do rodziców na 3 dni. Napisałam do niego list, w którym opisałam jak bardzo mnie zranił i oszukał. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę. Nie było łatwo, powrót do normal;ności zabrał nam 2 czy 3 miesiące. Postawilam sprawę na ostrzu noża i oświadczyłam, że skoro nie wie co czuje, mimo ze mi się oświadczył, to ma jakiś problem z samym sobą i kazałam mu iść do psychologa. Miał kilka spotkańi to naprawdę pomogło. Przy okazji ja dowiedziałam się wiele o nim: wychował się w rodzinie, gdzie była przemoc, alkohol i awantury. W momencie gdy nasz związek zrobił się poważny, odkrył że mnie kocha, zaręczyliśmy się, ruszyła fala przygootowań do ślubu i wtedy wpadł w panikę, że nasze małżeństwo będzie wyglądało tak jak jego rodziców. Zaczął się wahać, zastanawiać, myśleć coraz więcej i w efekcie był tak skołowany tymi wszystkimi emocjami, że pojawiły się wątpliwości co właściwie do mnie czuje. Rozmawialiśmy o tym naprawdę dużo. Odkryliśmy się na nowo. Od roku jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Było ciężko, ale opłaciło się zwalczyć o ten związek. Kocham i jestem kochana i wiem, że więcej mnie nie zrani. Udowadnia mi to każdego dnia.
Czasmi dobrzej jest się odseparować i pobyć samemu, na spokojnie wszystko przemyśleć. Może Wasz zwiazek rozwijał się tak szybko, ze on po prostu poczuł się przytłoczony? Powiedział, że mu na Tobie zależy. To dobry znak. Daj mu trochę czasu i jak najwięcej rozmawiajcie. To naprawdę działa! Powodzienia, trzymaj się ciepło
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja też przeżywałam taki kryzys, on nie był pewien czy mnie kocha, zależało mu ale nie wiedział co to jets, boshe jak sobie przypomne te 2 to był koszmar, byliśmy u niego rozmawialiśmy niby już sie wyjaśniło, zaczeliśmy sie całować i on znów nie wiedział co czuje, czy to na pewno ja i w ogóle takie tam rozryczałam się i wróciłam do szkoły, spotkaliśmy sie na przerwie dał mi list, myślałam, że chce zerwać i nie wie jak więc napisał,, odsunełam go od siebie i już miałam łzy w oczach, al eon kazał mi prrzeczytać, pisał tam, że nie chce mnie ranić, że jestemm cudowną dziewczyną itp ale chce ze mna być ze mam mu dać szanse naprawić to itp...
Dałam mu szansę i już minie nam 2 latka razem:)) wspólne plany i mmarzenia stają sie co raz bliższe, dlatego nie zamartawiaj się daj mu szanse pomyslec i rozmawiaj z nim duzo, zobaczysz ze wszystko bedzie dobrze _________________ "Bo miłość jak ogień rozpala nasze serca, i płonie tak co dzień..."
Zbuntowana 18-tka;)
|
|
|
|
|
|
|
|
no tak, tylko ja jednego nie rozumiem: przez ten caly czas zachowywal sie tak jak zawsze. byly calusy, przytulenia, pieszczoty no tak jak w normalnym zwiazku. byly zarowno slowa mile, jak i czyny ktore dobrze o nim swiadczyly. nawet mowil mi jak wygladaja plany naszego wspolnego garazu, o dzieciach rozmawialismy, ze jak cos to w najgorszym przypadku adoptujemy jakby bylo cos nie tak ... mowil takie mile rzeczy a w glebi duszy wahal sie z uczuciem do mnie... tego nie rozumie ... ufam mu, oczywiscie i wierze, ze wszystko sie ulozy, bo oboje tego chcemy, zalezy nam, ale ja nie wiem czy to tak samo przyjdzie z powrotem czy mam jakies bodzce mu przekazywac... wiem, ze ponaglac go nie moge i nie bede. po prostu moze wiedziec, ze jestem, ze moze na mnie polegac musze mu przypomniec, ze jestem dla niego wazna
aha... wczoraj jak sie zegnalismy, bo dodam, ze normalnie rozmawiamy, nie chcemy dac sobie kilkudniowej przerwy to powiedzialam mu, zeby mu przypomniec 'pamietaj kochanie, ze drugiej takiej dziewczyny nie znajdziesz nigdzie' i on powiedzial 'wiem dziubeczku, wiem' pocalowal, zyczyl sodkiej nocy i poszedl... i dzis rano po moim smsie 'dzien dobry' zadzwonil sie przywitac jakos mnie to podnioslo na duchu _________________
edytowany: 2 razy | przez myilussion | ostatnio w dniu: 03-10-2008 10:14
|
|
|
|
|
|
|
|
z tego co piszesz to on cię kocha ,tylko sam musi to sobie uświadomic,
życzę powodzenia _________________ "Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię... Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|