|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Moja córka skutecznie utrudnia mi kontakty z partnerem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Moja 12-letnia córka od 2 lat skutecznie utrudnia mi spotkania z mężczyzną poznanym właśnie 2 lata temu (on też ma córkę 16-letnią i nie ma takich problemów). Niestety, ja i mój partner mieszkamy od siebie 25 km, więc spotykamy się co 2 lub co 3 tygodnie. Największy problem jest wtedy, kiedy ja jadę do niego (zawsze w weekend - dosłownie na jedną dobę), wtedy córka płacze, wrzeszczy, szarpie mnie, bije,żebym nie jechała, aż muszą interweniowac moi rodzice lub mój były mąż (jej tata). Córka w tym czasie ten krótki czas spedza u dziadków, którzy nieba jej uchylają, zeby miała jak najlepiej. Wyjeżdżam tylko raz w miesiącu z soboty na niedzielę, a ona tego nie rozumie. Ciagle mówię jej, że kocham ją ponad wszystko, jest dla mnie najważniejsza, ale życie ułożyć sobie też muszę (jestem 5 lat po rozwodzie i mam już 35 lat). Już kilka razy uległam jej i nie pojechałam, ale partner nie był z tego zadowolony, bo uważa, że za bardzo słucham jej i nie mam swojego zdania. A ja tylko bardzo chcę, żeby to wszystko jakoś pogodzić. Nie chcę przez córkę stracić partnera. Moja córka zna go dobrze od 2 lat, podobnie jak i jego córka mnie. Robimy sobie wzajemnie prezenciki od czasu do czasu, więc nie rozumiem dlaczego tak jest. Po drugie córka przez swoje "nie" nie może kasować mi partnera, bo jej celem jest to, żebym po prostu nikogo nie miała, a na to nie mogę sobie pozwolić.
Pomóżcie, co robić, jakie podjać kroki, żeby wilk był syty i owca cała, nie może to tez odbywać się moim kosztem.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiesz...nie mam doświadczeń w tej kwestii... ale na pewno jest różnica między dzieckiem mającym 12 lat, a 16letnią dziewczyną... Dlatego może nie porównuj tych relacji... Poza tym rozwód rodziców w wieku 10 lat na pewno nie spłynął po Twojej córce jak po kaczce...
Wydaje mi się, że ona się zwyczajnie boi, że nie jest tą najważniejszą i walczy o Ciebie...
Powinnaś pogadać z psychologiem...
Najprościej jest powiedzieć, że nie pozwolę dziecku, żeby mi życie układało... Obawiam się tylko, że za zachowanie Twojej córki kryje się coś więcej niż tylko egoizm...
A rozmawiałaś z nią otwarcie, dlaczego tak robi?... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Moim zdaniem to jest dziwne zachowanie. Może ona nie ma koleżanek? Może się nudzi nawet? Nie mam pojęcia, ale to trudna sytuacja..
CattiBrie, sprostowanie: Kobietka jest 5 lat po rozwodzie, więc jej córka w momencie rozwodu miała 7 lat. I moim zdaniem przez ten czas powinna była się już przyzwyczaić do nowej sytuacji..
Kobietko, a czy Twój były mąż ułożył sobie życie bez Ciebie, ma jakąś partnerkę? Jeśli tak, to zapytaj, dlaczego Twoja córka jemu nie robi takich scen.
Na pewno jesteś dla niej ważna, ale to naturalne, że zawsze wracasz do niej do domu. Wydaje mi się, że ona może mieć jakieś zaburzenia, bo w tym wieku powinna już dojrzewać (w teorii) a wydaje się, że kocha Cię egoistyczną, dziecięcą miłością (kocham cię, kiedy jest dobrze, kiedy jest problem to już nie i ty na pewno mnie nie kochasz, bo nie spędzasz ze mną całego czasu jaki masz w życiu).
Co poradzić? Najlepiej, podobnie jak proponuje poprzedniczka, zapytaj córkę, dlaczego tak reaguje.. Wtedy łatwiej znaleźć powód i go wyeliminować. Ewentualnie można jej powiedzieć coś o dojrzałości, bo moim zdaniem (pewnie chce się czuć dorosła w tym wieku? i o to się oprzyj) dojrzali ludzie nie powinni zachowywać się jak furiaci.. (sama mówisz, że Cię szarpie i bije - nie możesz sobie na to pozwolić) _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Egocentric, dzięki za sprostowanie... odjęłam sobie 2 latka, o których pisała Kobietka (tyle jest z partnerem) a nie 5 jak powinnam, przez nieuwage.
Nie zgodzę sie do końca z Tobą... Może i powinna się przyzwyczaić do nowej sytuacji, ale wątpię, że zapomniała...i być może jej obecne zachowanie ma korzenie w przeżyciach sprzed pięciu lat... To nie jest dorosła osoba, która potrafi sobie racjonalnie wytłumaczyć "dlaczego jest tak a nie inaczej?"...
Może moja opinia wynika z tego, że uważam, iż dziecko nie jest w stanie wyjść z rozpadu rodziny bez szwanku, w pewnym momencie to i tak wróci...
Radziłabym postępować bardzo delikatnie, i jednak zwrócić sie o pomoc psychologa... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 16-12-2007 17:40
|
|
|
|
|
|
|
|
Pomoc psychologa owszem.
A niektóre słowa opieram na wspomnieniu siebie samej z tamtego wieku, przeżywałam właśnie młodzieńczy bunt (co prawda u mnie objawiał się on obcięciem włosów, które aż do tamtej chwili miałam długości do pośladków-komicznie brzmi- do długości za ramiona, pisałam także wiersze). U niej może się to przejawia inaczej? Wydaje mi się, że chęć bycia dorosłą, samodzielną z własnymi wyborami też jest tu ważnym elementem, który należy wziąć pod uwagę. Jej zachowanie świadczy o tym, że chce, żeby liczono się z jej zdaniem, ale zdanie forsowane przemocą nie jest wiele warte..
I owszem, była dzieckiem i przeżywa to inaczej, ale jak sama mówisz nadal pozostaje dzieckiem. Delikatność swoją drogą, ale to nie znaczy pobłażanie.. trzeba ją upewnić w tym, że nie "pójdzie w odstawkę", ale też nauczyć szacunku dla ludzkich wyborów, którego niestety nie ma _________________
edytowany: 1 raz | przez egocentric | w dniu: 16-12-2007 17:52
|
|
|
|
|
|
|
|
Oczywiście, że nie można pozwalać na takie zachowanie, ale też nie wolno zwalić wszystkiego na młodzieńczy bunt... Trzeba znaleźć "złoty środek"... co niekoniecznie będzie proste... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Ostatnio rozmawiałam z dziewczyną,ba dorosła kobietą,która w wieku 1o lat bardzo przeżyła rozwód rodziców.Wspomnienia z dzieciństwa są dla niej "żywe" nadal.Ona się nawet posunęła do takiego myślenia,że zaczęła sie wtedy obwiniać w dzieciństwie iż to ona była winna rozstania rodziców.
Przychyalam się do spojrzenia CattiBrie w pierwszym jej poście.
|
|
|
|
|
|
|
|
Po dłuższym rozmyśleniu nad całą sytuacją,tak mi przyszło do głowym,że dziewczynce może być przykro,że jej mama chcę ułożyć sobie życie z innym mężczyzną a z tatą się nie udało.Być może chciałaby żeby jednak jej mama była razem z tatą.Jak sama miałam jeszcze nawet z 15 lat zawsze mówiłam mojej mamie,że jakby miała kiedyś rozejść się z tatą to nie ma mowy żeby znalazła sobie kogoś innego.Być może wtedy byłoby mi szkoda taty,jakby powiedzmy nikogo sobie nie znalazł.Więc może właśnie o to chodzi Córce Kobitki.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli teraz sobie życia nie ułożę, to będzie tylko coraz gorzej, aż w końcu zostanę sama.
|
|
|
|
|
|
|
|
ja myślę,że musisz poszukać wsparcia i rady u psychologa lub jakiegoś innego fachowca,my będziemy Tobie radzić tak od serca,ale na pewno potrzeba innej pomocy.spróbuj poszukać mądrego "lekarza" od duszy.. _________________ lubię tu wracać...
|
|
|
|
|
|