|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Co Was Dziewczyny denerwuje w swoich facetach?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Mnie najbardziej u mojego męża denerwuje to ,ze jak sie przeziebi to od razu jest umierajacy .Czasami wystarczy zwykły katar,jak małe dziecko .A tak ogólnie to nie moge narzekac _________________ Truth crushed to eart will rise again
|
|
|
|
|
|
|
|
a mnie denerwuje to, ze czasem zartuje sobie z rzeczy ktore mnie w ogole nie smiesza (wczoraj mu sie podobnym odplacilam i zrozumial jaka przykrosc mi robi ) , mowi o rzuceniu palenia na 'powaznie' a 30 minut pozniej widze go z fajka, jak dla mnie pije zbyt duzo piwa, jak znajdzie gdzies bilard i kogos do gry to mnie juz nie widzi przez jakis czas , i ogolnie zbyt mily jest (tu do pani ekspedientki zagada, tu kobiecie drzwi otworzy, tu barmance pomoze a one sie do niego wdziecza usmieszkami)... i denerwuje mnie to, ze nie umie sie na niego dlugo gniewac przyjdzie przytuli pocaluje i zlosc mi znika, a chcialabym sie raz na niego tak porzadnie rozzloscic
wiecej drazniacych rzeczy nie pamietam na szczescie jest duzo wiecej zalet ktore te nieprzyjemne cechy w jakis sposob eliminuja
czlowiek jest tylko czlowiekiem i kazdy ma wady i zalety, ale najwazniejsze, ze widzimy je i staramy sie cos z tym robic _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
w moim przyszłym mężu denerwuje mnie to, że nigdy mi się nie sprzeciwia. wiem że taka cecha to pewnie marzenie niejednej kobiety ale ten brak stanowczości bywa uciążliwy bo ja potrzebuję mężczyzny pewnego siebie i takiego który umie walczyć o swoje racje, denerwuje mnie też to że to on się nie umie na mnie gniewać nawet jak ma powody. no i jeszcze jedna sprawa jeśli chodzi o łóżko - rzadko pozwala mi wskoczyć na górę..no cóż skoro ja dominuję w życiu on dominuje w łóżku..dobrze że ta dominacja wychodzi mu dobrze:P
pozdrawiam _________________ One love,One blood,One life:)
|
|
|
|
|
|
|
|
Cóż, nie lubię mówić o wadach mojego partnera, bo przecież nie z ich powodu jestem z M. Ma dużo zalet, ale niestety dość szybko wpada w gniew. Wiem, że nawet zły, oschły a nawet krzyczący, co jest rzadkie, nie zrobi mi krzywdy, ale ja i tak się boję (nieprzyjemne wspomnienia), a on czasem potrafi się zagalopować i zarzucić mi, że zachowuję się jakbym miała umrzeć na zawał (ja bym to porównała do katatonii, bo po prostu zamieram w bezruchu i nie reaguję w sposób widoczny na jego zachowania ). Na szczęście gniew mija równie szybko, jak się pojawia
Moim zdaniem związek polega na akceptowaniu wad i próbach pracowania nad własnymi, dlatego sama staram się wyeliminować swoją niesamodzielność, czasem nieopanowany strach i nie popełniać błędów. Daleko mi do ideału, ale tym bardziej doceniam poświęcenie M.
I jeszcze coś: nie żalę się żadnym przyjaciółkom / koleżankom. Własne problemy załatwiam w gronie, którego dotyczą, a marudzenie niczego dobrego nie wniesie. Osobiście poczułabym się urażona, zdradzona, gdybym dowiedziała się, że partner żali się na mnie komuś innemu za moimi plecami. Raz może sobie "zamarudzić" ale nie notorycznie.. I przecież każde z nas wiedziało, z kim się wiąże, więc użalanie się nad własnym losem jest absurdalne. _________________
edytowany: 1 raz | przez egocentric | w dniu: 04-03-2008 20:59
|
|
|
|
|
|
|
|
egocentric napisała: |
Cóż, nie lubię mówić o wadach mojego partnera, bo przecież nie z ich powodu jestem z M. Ma dużo zalet, ale niestety dość szybko wpada w gniew. Wiem, że nawet zły, oschły a nawet krzyczący, co jest rzadkie, nie zrobi mi krzywdy, ale ja i tak się boję (nieprzyjemne wspomnienia), a on czasem potrafi się zagalopować i zarzucić mi, że zachowuję się jakbym miała umrzeć na zawał (ja bym to porównała do katatonii, bo po prostu zamieram w bezruchu i nie reaguję w sposób widoczny na jego zachowania ). Na szczęście gniew mija równie szybko, jak się pojawia
Moim zdaniem związek polega na akceptowaniu wad i próbach pracowania nad własnymi, dlatego sama staram się wyeliminować swoją niesamodzielność, czasem nieopanowany strach i nie popełniać błędów. Daleko mi do ideału, ale tym bardziej doceniam poświęcenie M.
I jeszcze coś: nie żalę się żadnym przyjaciółkom / koleżankom. Własne problemy załatwiam w gronie, którego dotyczą, a marudzenie niczego dobrego nie wniesie. Osobiście poczułabym się urażona, zdradzona, gdybym dowiedziała się, że partner żali się na mnie komuś innemu za moimi plecami. Raz może sobie "zamarudzić" ale nie notorycznie.. I przecież każde z nas wiedziało, z kim się wiąże, więc użalanie się nad własnym losem jest absurdalne. |
no tu masz racje, musze sie zgodzic z toba
ja akurat jak mowie o moim, to nie ze sie uzalam, tylko wiadomo, ze kobiety to mamy, ze lubimy rozm o swoich facetach i zwiazkach.... _________________
|
|
|
|
|
|