|
|
|
|
|
|
fajna212 to wy bedziecie miec tylko cywilny?skoro twoj ma z była zoną?tzn wy macie problem z nia _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Na szczescie bedziemy mogli miec koscielny slub ,jego poprzedni zwiazek to byla tylko formalnosc w urzedzie!
|
|
|
|
|
|
|
|
Myślę sobie bardzo często, że coś w tym musi chyba być i coś ktoś chce mi przekazać, bo dotąd było wspaniale a ostatnio los płata nam takie figle. Boję się tylko, że przegapię to przesłanie, nie mogę nabrać dystansu ponieważ wszystko to dzieje się tak szybko i tak boli. Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Czasem ma ochotę rzucić to wszystko i nie wrócić, mimo mego uczucia do M. Ale wierzę w to, że to próba naszej miłości a nie znak, że nie powinniśmy być razem. Pocieszam się myślą, że skoro dotąd zebraliśmy taki bagaż złych doświadczeń jak niejedna para z wieloletnim stażem, to może niedługo czekają nas już tylko dobre dni. Może? Może za to dziecko przyjdzie bez problemów i wszystkie złe rokowania okażą się nieprawdą.. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Życzę Ci wszystkiego dobrego Ikaana! Dziecko na pewno urodzi się zdrowe, a i Twój związek będzie przypieczętowany bez żadnych problemów.
|
|
|
|
|
|
|
|
ja tez CI tego zycze by wszystko było dobrze i by WASZA miłosc przetrwała, badzcie dobrej mysli, powodzenia:) _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ja tez na szczescie mialam tylko cywilny kiedys wiec wielka ulga jak sie dowiedzialam ze jest mozliwosc koscielnego chocby nawet sie nie zdecydowal moj misiu to i tak zawsze to inaczej niz bym nie mogla _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
no napewno,
my z moim jak rozmawialismy na poczatku planujc slub, to chciałam nawet juz chocby cywilny byle juz, a koscielny kiedy tam, ale misiu mi pow ze dla Niego sam cywilny to nie slub, tzn tylko prawnie sie jest małzenstwem ale woli juz jak co od razu i cywilny i koscielny-bo jak jest przysiega to wtedy slub jest wazny, wtedy juz sie jest w pełni małzenstwem, i poczekalismy i mielismy konkordatowy-i dobrze jednak ze tak, bo nie trzeba 2 razy brac slubu tylko 1 raz,
Koscielny i na Mszy po przysiędze podpisywalismy 3 egzemplarze dla Nas,dla Koscioła i do USC i tak jest najlepiej, i w pełni sie czuje waznosc małzenstwa-bo zawarty zwiazek sakramentalny..
Ale nie znczy to, ze potępiam tych, co sie decydują na sam cywilny,jak chca to ich sprawa,ale niektorzy nie mogą koscielnego ze wzgl. na rozwod czy cos tam jeszcze _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ilkaana i ja równiez zycze Ci wpszystkiego dobrego. Zapewne wszysto sie Wam ułozy . Takie jest juz zycie, ze nam w najmniej oczekiwanym momencie płata figle...
Bądz silna i nie poddawajcie sie obydwoje.
pozdrawiam serdecznie _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Kochana smutna kobietko...
nam moze latwo jest pisac te wszystkie madre rzeczy i latwo jest radzic...
jednak kazda z nas przezywala pewnie bardziej lub mniej ciezkie chwile, ja z mojego doswiadczenia powiem Ci ze zawsze sytuacja wydaje nam sie bardziej tragiczna i ciezka niz jest: moze wcale nie wyglada tak zle jak nam sie wydaje, dopiero jak wszystko zaCzyna sie wyjasniac, problemy rozwiazywac, zaczynamy widziec sprawy w innym swietle I czasami bolesne chwile odnajduja sens swojego istnienia,
Najwazniejsze to sluchac swojego serca, w spokoju (przynajmniej jego namiastkach) warto pomyslec sobie w ciszy co wyplywa ze mnie co tak naprawde zostawiajac z boku wszystkie okolicznosci, to co inni powiedza, pomysla, zrobia….co ja bym chciala najbardziej zeby dzialo sie teraz….tak mysle-kogo mamy sluchac jesli nie wlasnego serca, tak dla mnie jest najlepiej.
Wiadomo ze czasem nie jest to mile bo moze kaze nam serce zostawic cos co kochamy albo zrobic cos do czego nie jestesmy przekonane ale warto ryzykowac.
Jesli chodzi o Twojego narzeczonego to jesli sie kochacie to nie wolno zostawic tej milosci samopas I stwierdzic ze skoro tak jest skoro sie kochamy to milosc sama sie obroni I jak mamy byc razem to bedziemy..
O milosc trzeba dbac-teraz gdy macie zle chwile zchudzcie sobie z drogi kiedy nerwy Wam puszczaja ale znajdzcie sposob zeby pozbierac Wasze relacje do kupy….powiem Ci ze ja kiedys tak sie pozarlam z moim mezem, powiedzielismy sobie tyle zlych slow ze nie moglismy na siebie patrzec. Problem byl tylko taki ze bylismy wlasnie na drugiej polkuli w dzungli I musielismy spedzac ze soba kazda chwile na granicy wytrzymalosci…dosc ze zmagania z wlasnymi slabosciami bolem I strachem to jeszcze On z ktorym za Chiny ludowe dogadac sie nie moge a musze I te wszystkie uczucia buzujace we mnie…
W momencie kiedy czlowiek nie mysli racjonalnie uratowala nas prosta lakoniczna zabawa ktora rozsmieszalismy siebie nawzajem lata temu na pierwszych naszych wakacjach, brnac przez blota zaczelismy bawic sie w skojarzenia I opowiadac sobie smieszne historie z dziecinstwa, na poczatku nam nie szlo ale po jakiej godzinie ten potwor z obraczka na palcu zaczal znowu byc mi bliski I mimo ekstemalnych okolicznosci zaczelo sie wszystko ukladac…
Wniosek taki: nie poddawac sie nigdy, moja przyjaciolka stracila narzeczonego w miesiac przed weselem- zabil sie na motorze, dzisiaj uklada sobie zycie z innym mezczyzna co kiedys bylo dla niej jak lot w kosmos…
Nie poddawaj sie, daj sobie czas _________________ I przyszedl dzien swiety, i przyszedl dzien spelnienia
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziękuję za piękne, pocieszające słowa.. Niestety sprawa jest już nieaktualna. Dawno tu nie zaglądałam... Te sprawy, o których pisałam ten wątek ułożyły się już, przyzwyczailiśmy się do myśli o przełożeniu ślubu i sprawy z domem również się wyprostowały. Kredyt został spłacony. Przetrwaliśmy to. Jednak po tym wszystkim mój narzeczony stwierdził, że nie wie, co do mnie czuje... I obecnie mamy tzw. "przerwę", po której nie wiem, co z nas zostanie.. Może i teraz coś poradzisz. Dodam, ze to już trwa prawie 2 miesiące, narzeczony był u psychologa, który stwierdził u niego załamanie nerwowe i wyparcie całego dotychczasowego życia.. Nie wiem co robić i strasznie mi ciężko. Nie wiem, dlaczego spotyka nas to wszystko. Jak jedno się ułoży, załamuje sie kolejne. Czasem myślę, że nie jest nam chyba dane bycie ze sobą i daremnie walczymy... Pozdr _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie zazdroszczę Ci, ale nie martw się - po burzy zawsze wychodzi słońce Ja na Twoim miejscu również przeszłabym się do psychologa, może on by Ci poradził, jak postępować z narzeczonym. Jeśli tylko masz taką możliwość, zrób dla niego coś extra - najlepiej zabierz go na romantyczny urlop na parę dni. Może to Was zbliży do siebie, przypomni, co macie z esobą wspólnego, pozwoli mu się choć częściowo zregenerować. Trzymam za Was kciuki i oby jak najszybciej uśmiech zagościł na Waszych twarzach Trzymaj się :* _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
|
|