|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Kobieta vs. Mężczyzna
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak ostatnio się zastanawiałam. Mamy 'równo uprawnienie' kobiet i mężczyzn, prawda? Ale co to oznacza w praktyce?
W praktyce wygląda to tak, że kobiety mają takie same prawa jak mężczyźni (oczywiście nadal zdarza się dyskryminacja, ale nie tylko w kwestii płci, zdarza się na każdym polu- rasowa i religijna etc).
Ale czy na pewno?
Możemy głosować, możemy się kształcić, możemy pracować - w obecnych czasach możemy nawet zostać murarzem, kierowcą tramwaju bądź ciężarówki, operatorem dźwigu itp - wszystko zależy od naszej tężyzny fizycznej, preferencji itd - więc na żadnym polu nie jesteśmy pokrzywdzone. Czasy kiedy byłyśmy posłusznymi żonami minęły bo przeważają związki partnerskie, mężczyźni pomagają nam w domu itp.
Więc w sumie mamy te same prawa tylko że... nie straciłyśmy naszych przywilejów
Nadal to my jesteśmy 'słabą płcią', której należy otwierać drzwi, nieść bagaż, ustępować miejsca, pomagać, odciążać itp.
Nie uważacie, że teraz to my dyskryminujemy swoich mężczyzn? Że teraz 'oni mają gorzej'?
Owszem, kochają nas, więc o nas dbają, ale my też ich kochamy, oni też się męczą i im też nieraz należy się miejsce siedzące czy to żebyśmy wzięły torby z zakupami i zaniosły je do domu.
Czy to, że mężczyzna daje się wykorzystywać można pochwalić nazywając 'dobrym wychowaniem'?
Najbardziej rażącym przykładem jest to, że kobieta może spoliczkować mężczyznę gdy ten 'zasłuży' np obrażając ją, a wyobrażacie sobie żeby mężczyzna Was uderzył gdy powiecie coś co go urazi? A przecież nie jesteśmy już 'słabszą płcią', nie każda z nas jest wątła, nie ma krzepy.
Więc o co chodzi? Co o tym myślicie? mamy prawo tak wykorzystywać tych dobrze wychowanych biedaków?
Często patrzę jak moje Kochanie się męczy w imię tych bezsensownych 'dobrych obyczajów' i nie chce oddać mi choć części siatek z zakupami, a nie bierze pod uwagę że ja sporą część życia spędziłam na noszeniu węgla i odśnieżaniu a on życie spędził wygodnie na dupci przed komputerem
Albo parzę jak źle się czuje a i tak ustępuje miejsca kobiecie stojącej kolo niego, bo przecież 'nie wypada żeby on siedział kiedy kobieta stoi', a żebym ja mu ustąpiła miejsca kiedy gorzej się ode mnie czuje to już zupełnie ie ma mowy...
Czy tym razem dyskryminacja nie idzie w drugą stronę? Czy zyskując równe prawa nie powinnyśmy zrezygnować ze swoich przywilejów?
Co o tym myślicie? _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Iśka - myślę, że masz rację. Też mnie to wkurza, że mnie wolno a jemu nie. Mój facet pracuje od pn. do nd., czyli cały tydzień bez przerwy. Wraca zmęczony każdego dnia, ale musi oczywiście poczekać aż jakaś pani przejdzie przez drzwi, musi koniecznie nieść zakupy, bo kobiecie nie wolno (chociaż one wcale nie są takie ciężkie), wpuścić do łazienki kobietę, bo tak wypada (chociaż ona tak bardzo tego nie potrzebuje, bo siedziała cały czas w domu, a on był w pracy) itd. itp. Będąc w skórze takiego faceta, byłabym na prawdę wkurzona i miałabym dość wszystkiego. Nie lubię Ty wszystkich zasad, które tak jak wspomniałaś, mimo wszystko sprawiają, że nie czujemy się równo uprawnione.
|
|
|
|
|
|
|
|
A ja myślałam, że zostanę wyśmiana za takie poglądy
Oj Zuzzka, tak późno a Ty znowu nie śpisz
Co najgorsze teraz jeszcze później a ja nadal nie śpię... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie zgodzę się z wami dziewczyny... niby dlaczego miałybyśmy zostać pozbawione naszych przywilejów?? My kobiety nosimy spodnie, nauczyłyśmy się posługiwać typowo męskimi narzędziami, uprawiamy męski zawody...a co się zmieniło u Panów? Czy oni przejęli nasze obowiązki? czy gotują nam obiad, piorą nasze skarpetki, prasują nasze koszule? czy wykonują te typowo damskie zajęcia? Nie wiem jak jest u was, ale u mnie mężczyźni jeszcze tego nie robią.... praca mężczyzny kończy się po 8h pracy...a kobieta? Mimo tego, że pracowała tyle samo czeka ją jeszcze jeden etat w domu...niepłatny i niewdzięczny więc niby dlaczego miałybyśmy zostać pozbawione tych chwil kiedy nasz mężczyzna ma okazję nam pomóc? Co złego jest w tym,że zabierze wam siatki z zakupami? Wy nie jesteście zmęczone po całym dniu? Co z tego, że ustąpi miejsca starszej Pani? Ona nie jest zmęczona? Skąd to przekonanie??
Mam nadzieję, że nie zabrzmiałam zbyt nieprzyjemnie..rozkręciłam się po prostu _________________
edytowany: 1 raz | przez Aniołek | w dniu: 25-10-2007 7:18
|
|
|
|
|
|
|
|
Chyba wszystkie macie rację po trochę...
Równouprawnienie to coś co jeszcze zależy od samych osób, to nie jest zjawisko które po prostu jest...
Zgadzam się z Aniołkiem, ale tylko jeżeli mamy do czynienia z facetem o jakim ona pisze... czyli takim któremu się wydaje że obowiązki domowe go nie dotyczą. Mój Facet na szczęście jest inny...gotujemy, sprzątamy, robimy zakupy razem albo na zmianę...Typowy związek partnerski... No i teoretycznie nie musiałby otwierać mi drzwi czy pomagać nieść siaty... Ale on po prostu tak nie chce... Jest szarmancki...i lubi to Daje mu to chyba poczucie, że się mną opiekuje, a Mężczyźni przecież to lubią...Poza tym czy tak wiele kosztuje go otworzenie tych drzwi czy podanie mi kurtki do ubrania?? Czy można to wogóle porównywać z tym co do tej pory robiła "tradycyjna" kobieta??? Absolutnie nie... no i tym o to sposobem nie do końca zgadzam się z Iśką hehe
Poza tym Mężczyźni (zwłaszcza Ci nie z naszego pokolenia) albo młodzi, ale pochądzący z rodzin gdzie podział ról był "stary" albo też faceci, którym tak jest wygodniej nie przejmują się tzw. równouprawnieniem. Kobieta dla nich powinna siedzieć w domu i zajmować się domem i dziećmi, ewentualnie pracować i zajmować się domem i dziećmi. Mam taką znajomą parę, a której już pisałam kilka razy...Ona jest tą mniej ważną stroną w związku, ale za to ma więcej obowiązków...itd...
A po drugie, obracam się w środowisku lekarskim... I wstyd naprawdę o tym pisać, ale w ciągu kilku lat na uczelni parę razy spotkałam się ewidentnym szowinizmem! Czasami po prostu padały słowa "co pani tu robi? to nie uczelnia dla kobiet!" albo " są ludzie i kobiety"...te słowa padały często z ust znanych w Polsce świetnych lekarzy...wydawałoby się eleganckich i światowych...
Nie znosze takich uwag! Ale to jest dowodem, że nie tak dobrze ma się to równouprawnienie. Faktem jest, że kobietom dalej trudniej jest się wspinać po szczeblach kariery (na pewne specjalizacje, juz mi powiedziano że jak będą mieć do wyboru Faceta i mnie to wybiorą jego), stanowiska kierownicze zajmują głównie mężczyźni...
Nie da się ukryć, że jest lepiej...Ale zmiana mentalności ludzi zajmuje wiele lat... Może lepiej będzie jak nasze dzieci (wychowywane w partnerskich związkach) będą dorosłe
I jeszcze raz podkreślam... nie da się postawić znaku równości miedzy zajmowaniem się domem i dziećmi a noszeniem siatek, ustępowaniem miejsca czy otwieraniem drzwi.
Jeszcze jedno... Mężczyźni lubią się czuć silni i potrzebni, więc jakby nie te nasze przywileje to by całkiem zniewieścieli
Szkoda tylko, że coraz mniej jest prawdziwych dżentelmenów! Brawa dla nich!! Osobiscie to uwielbiam!
Ale się rozpisałam _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 25-10-2007 8:25
|
|
|
|
|
|
|
|
Iśka - ja tak czasami mam, że nie mogę zasnąć, bo jakoś nie jestem zmęczona . Dlatego siedzę przed komputerem albo czytam książkę do czasu, aż senność mnie dopadnie .
|
|
|
|
|
|
|
|
Przychylę się raczej do wypowiedzi Iśki, brzmi ona całkiem podobnie do mojej w jakimś temacie
Mianowicie również uważam, że "tradycje dobrego wychowania", które pozostały są dowodem na feminizm. Prawda, że lubię, kiedy mój Mężczyzna o mnie dba, ale wolę się z nim podzielić zakupami. I o wiele bardziej niż to, żeby biegał za mną z ciężarami, podawał kurtkę, cenię sobie to, że okaże uczucie i zadba w chorobie. Wolę też jak traktuje mnie jak "człowieka" a nie "kobietę", odwołując się do postu CattiBrie. Prawda, że to szowinizm, z tym że patrząc na ilość feministek w naszym kraju, nie można się chyba dziwić niektórym panom, że nie czują się dobrze np. z tym, że kiedy będą molestowani w pracy to NIKT im w to nie uwierzy. I z pewnością nikt nie pomyśli, że np. obłapywanie przez kobietę było dla nich nieprzyjemne. To jednocześnie postrzeganie mężczyzny jako typowego samca - moim zdaniem bardzo obraźliwe.
Dodatkowo - przemoc lub okazywanie emocji. Kobieta kopie, drapie, krzyczy w złości a mężczyźnie nie wolno, ponieważ on powinien reprezentować stoicki spokój. Niby czemu? Tak samo jak ma prawo do łez, tak samo ma prawo do złości. Ale panowanie nad swoimi odruchami (np. uderzenie kogoś) tyczy się obu płci moim zdaniem, bo niezapanowanie nad nimi to wyraz ludzkiej słabości.
Uważam też, że równouprawnienie istnieje - trzeba jednak umieć je wyegzekwować i z niego korzystać. Jednak ja póki co wolę, by w moim przyszłym domu panowały warunki "tradycyjne" - gotowanie, sprzątanie, praca - moje. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Hmm.. a ja jestem po środku, nie jestem zdecydowanie feministką (zakupy nosimy razem) ale też nie jestem kimś kto zaszyłby się w domku i sprzątał, gotował, prał i zajmował się dziećmi.
Będę szczęśliwa jeżeli w małżeństwie uda się nam dalej pracować nad partnerstwem i oboje będziemy spełniać się i w domu i w pracy _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie mówię, że od razu ma być tak, że jeśli on poodkurza albo raz na jakiś czas mi zrobi śniadanie, to się obrażę, ale po prostu wolę żeby tradycyjnie mężczyzna pozostał mężczyzną, a kobieta kobietą Ja nie umiem wkręcać żarówki, dlatego on to musi robić, on nie potrafi zrobić sobie obiadu, więc ja się tym zajmuję. Jednocześnie jest szacunek i troska i dla mnie to właśnie jest takim "rodzajem równouprawnienia", którego oczekuję _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
egocentric napisała: |
dla mnie to właśnie jest takim "rodzajem równouprawnienia", którego oczekuję |
Właśnie o to mniej więcej mi chodziło... Równouprawnienie... nie ma na to jednej definicji... To zależy od ludzi... W każdym związku będzie przybierał inną formę W każdej relacji między ludzkiej podobnie...tak mi się wydaje _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Mój facet umie gotować, a ja potrafię posługiwać się wiertarką. Lubie czasami coś od serca ugotować na obiad, ale bardziej lubię coś montować, składać i naprawiać . Nie mówię, że mój facet nie umie posługiwać się narzędziami, ale jak będzie taka potrzeba, to sama sobie poradzę .
|
|
|
|
|
|