|
|
|
|
|
|
Bardzo ciekawi mnie z jak wielu spraw potraficie zrezygnowac dla swojego partnera??
pozdrawiam ciepło ;->
|
|
|
|
|
|
|
|
Mogę powiedzieć z czego nie zrezygnuję dla Niego... z własnego JA... po prostu...
Resztę mogę przedyskutować... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 01-09-2007 20:30
|
|
|
|
|
|
|
|
Popieram CattiBrie, a reszta jest kwestią kompromisu
|
|
|
|
|
|
|
|
zapytalam jak wiele jestescie w stanie zrobic dla swojego faceta bo sama ostatnio musialam podjac bardzo wazna decyzje w moim zyciu. jestesmy w zwiazku juz od ponad roku. niestety jest to zwiazek na odleglosc. dzielia nas tysiace kilometrow. hmmm chyba wszystkie zdajemy sobie sprawe ze zwiazek na dluzsza mete na odleglosc nie ma szans na przetrwanie. kilku dniowe spotkania i jeszcze dluzsze wyczekiwania na ukochana osobe sa czyms okropnym. przez bardzoooo dlugi czas nie potrafilam zdecydowac co z tym dalej zrobic. az ktoregos dnia podczas wieczornej rozmowy, ktora byla ta decydujaca - uslyszalam od niego - "musimy cos z tym zrobic, bo tak dluzej zadno z nas nie da rady, chce miec ciebie blisko siebie, nie tylko na jakis krotkich urlopikach ale juz tak na powaznie, tak na cale zycie!!" nie potrafilam z siebie nic wykrztusic. powtarzal - "do niczego, ciebie nie namawiam bo wiem ze to nie latwa decyzja, ale jest juz najwyzsza pora bysmy cos zdecydowali" wiedzialam ze ktoregos dnia bedzie trzeba cos z tym wszytskim zrobic i jakos madrze poukladac. z dnia na dzien podjelam decyzje. przeprowadzilam rozmowe z rodzicami, bylo to dla nich ogromnym szokiem (jak dla innych wielu bliskich mi ludzi) tato do dnia dzisiejszego nie potrafi sie z tym pogodzic, bo wkoncu jestem "coreczka tatusia" i padlo haslo - "a co z praca?? przeciez masz dobra posade (hmmm moze niezbyt dobrze platna ale...) panstwowa, za biurkiem od 7 do 15 no i bardzo blisko" ale jak to sie mowi praca rzecz nabyta a pieniadze szczescia nie daja no ale podjelam juz decyzja za kilka dni wylatuja do swojego niedzwiadka i nie wiem jak to bedzie i nie wiem czy dobrze zrobilam decydujac sie na cos takiego. hmmm ale jesli czlowiek nie sprawdzi, to nigdy nie bedzie wiedzial czy to wlasnie to jest jemu pisane stad tez wzial sie moj post. ciekawa bylam tak po prostu czy potrafilybyscie wiele zaryzykowac by byc blisko osoby najwazniejszej w waszym zyciu...
pozdrawaim cieplo
|
|
|
|
|
|
|
|
oj - patrząc wstecz widzę, że ja - zrezygnowałam z bardzo wielu rzeczy i bardzo wiele zmieniłam w swoim życiu.
kasik - nie chcę Ci doradzać, bo Ty wiesz najlepiej czy aż tak bardzo go kochasz i czy warto to i tamto poświęcić. Ja na początku się męczyłam i nie potrafiłam się dopasować do zmian (a miałam ich wiele - nie chodzi o miejsce ale o styl życia) ale teraz nie żałuję - bo bycie z kochaną osobą jest ważniejsze _________________ Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
edytowany: 1 raz | przez amelia | w dniu: 02-09-2007 18:23
|
|
|
|
|
|
|
|
kasiik23g jeśli tak czujesz i go kochasz to pewnie dobrze zrobiłaś Tylko czy w nowym miejscu masz już zaklepaną pracę i czy aby napewno ją znajdziesz?
|
|
|
|
|
|
|
|
Mi sie wydaje ze nie warto poswiecac NIC. Najpierw jest wielka milosc itd. ale nikt nam nie gwarantuje ze za dwa miesiace mezczynza nie odejdzie do innej, chociaz nie wiem jak mozna byc wczesniej pewneym uczucia to nikt nie daje nam takiej gwarancji. Pieniadze,szkoła,praca owszem moze i jako takiego szczescia nie daja ale jak bez nich zyc? najczesciej konsekwencje takich "poswiecen" nie ponosimy my do konca ale tez np nasi rodzice bo musimy do nich wrocic na tzw "garnuszek". Uwazam ze to troche nieodpowiedzialne. Inaczej sprawa wyglada kiedy jest sie małżeństwem i ma się dzieci-to już zupełnie inna bajka. Moim zdaniem trzeba sie troche "szanowac" skoro wiem ze spełniam sie w pracy/szkole/na studiach itp to dlaczego mam z tego rezygnowac? Czy po jakiejs wpadce ktos mi zwroci niezaliczony rok? Najczesciej to jednak kobiety sie poswiecaja, taka juz nasza natura. Ale moim zdaniem to glupota bo to my na tym poswieceniu cierpimy nawet jesli bliska osoba jest przy nas. Wiadomo jak to z facetami: praca, a to musze dostac awanas a to cos tam =brak czasu. To my musimy sie zaklimatyzowac i odnalesc w nowym srodowisku, zaczynac od zera. Miłość jest piekna i mozna poswiecic dla niej sporo rzeczy, ale ja nigdy nie zrezygnowalabym z czegos co jest jednak BARDZO wazne, utrzymanie sie samemu i osigniecie (juz) czegos czego nikt mi nei zwroci nawet 24 godzinnym widywaniem sie z ukochana osoba.No ale kazdy ma prawo do wlasnego zdania
|
|
|
|
|
|
|
|
poswiecac- ja tak bym tego nie nazwala - dla mnie to nie poswiecanie sie ale wybor. Tez wiele zmienilam w swoim zyciu decydujac sie zamieszkac razem z moim partnerem - jestesmy 6 lat razem, najpierw 4,5 w zwiazku na odleglosc. Ja za niego oddalabym zycie. Jolisia - nie zrozum mnie zle - ale Ty chyby nigdy jeszcze naprawde nie kochalas... moze nie stracisz jakiegos jednego "niezaliczonego roku" ale czasami nie ryzykujac mozesz stracic cos co najbardziej liczy sie w calym zyciu (nie odczytaj mnie zle - ja nie jestem za rzucaniem studiow czy rezgnowaniem ze swoich pragnien i swojego ja - ale za spelnianiem siebie ale tez odnajdywaniem wspolnej drogi gdzie czasami ktores musi najpierw zarazykowac wiecej).
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja wiele bym zrobiła, żeby odnaleźć moją drugą połowę
edytowany: 1 raz | przez violeta01 | w dniu: 03-09-2007 10:56
|
|
|
|
|
|
|
|
napewno ją znajdziesz, czasem wystarczy tylko zrezygnować z jej szukania
|
|
|
|
|
|
|
|
red" cyt.,,poswiecac- ja tak bym tego nie nazwala - dla mnie to nie poswiecanie się ale wybor"Tak napisała ona dla kasiik23g właśnie ,dziewczyna dokonała wyboru,a czy się poświęciła .Sama piszę iż nie miała ważnej posady czy stanowiska,więc może aż tak się nie poświęciła.Nie zawsze da się wszystko przewidzieć czasem coś wyjdzie na dobre lub nie,takie jest życie.
|
|