|
|
|
|
|
|
Czy zdecydowałybyście się na adopcję?
Wielu mężczyzn mówi, że własne dziecko kochałby instynktownie, a z przybranym takiej pewności nie ma.
A jak z Wami? Umiałybyście pokochać obce dziecko? Traktować je jak własne?
A może któraś z Was ma własnie dziecko które przygarnęła i kocha je całym sercem???
|
|
|
|
|
|
|
|
Myślę że gdybym ja zdecydowała się na adopcje dziecka to pokochałabym je jak swoje -ponoć gdy spojrzysz na jedno dziecko to juz wiesz że to właśnie to dziecko pokochasz -ale zamotałam się .Chyba wszyscy wiedzą co mam na myśli.był taki program "kochaj mnie" -gdy go oglądałam to płakałam strasznie i często wyobrażałam sobie siebie jako tych ludzi co przychodzili do domu dziecka z zamiarem adoptowania.Bardzo wzruszający program. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Własnie - ja też na niego zawsze patrzyłam. I często płakałam jak bóbr.
Bardzo boli, gdy widzi sie te małe rączki, smutne oczka, które niczego bardziej nie pragną jak mieć swój dom.
|
|
|
|
|
|
|
|
gdybym nie mogła mieć dzieci a jakiegos powodu-nie zależnie od tego czy wynikałoby to z moich problemów zdrowotnych czy mojego małżowina to z całą pewnością zdecydowałabym się na adopcję... z resztą już kiedyś o tym rozmawiałam z moim mężczyzną... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja pokochalabym takie dziecko.I gdyby pojawilo sie na mojej drodze zycia to zrobilabym duzo aby zostalo w mojej rodzince.Moi najblizsi wiedza o tym. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ciężko jest mi powiedzieć jakbym się zachowała w takiej sytuacji, ale intuicja mi podpowiada, że kochałabym je jak własne, chociaż nie ukrywam, że pewnie chciałabym zaadoptować niemowlaka, a nie np. 10-latka, chyba, ze zdecydowalibyśmy się na dwójkę
moja przyszywana ciocia i wujek zaadoptowali dziewczynkę, wzięli ją prosto ze szpitala, bo matka zrzekła się praw rodzicielskich, do tej pory jest oczkiem w głowie rodziców _________________ Pozdrowienia dla Misia
|
|
|
|
|
|
|
|
Ostatnio nawet rozmawiałam o tym z Moim Facetem... Właściwie to nawet on zaczął... Jeżeli kiedyś z jakiegoś powodu nie moglibyśmy mieć dzieci to zaadoptujemy... Też pewnie chciałabym niemowlaka... W każdym bądź razie jako pierwsze... Ale nie z egoistycznych pobudek, po prostu wydaje mi sie, że nagle zacząć opiekować się dzieckiem np kilku letnim to wielka sztuka... Nie wiem czy by nie miała luki...Tych kilku lat, pieluszek, wstawania w nocy... Ale drugie dziecko już pewnie starsze Ale to jednak życie pisze scenariusze....Zobaczymy jak to będzie
Wydaje mi się, że pokochalibyśmy to dziecko jak własne... W końcu nie do końca najważniejsze jest spłodzenie i urodzenie Malucha, ważne co dzieje się później... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Mój mąż, powiedział mi kiedyś, że bałby sie jaki człowiek z tego dziecka może wyrosnąć. Że może w jego genach byłoby coś złego. A poza tym bałby sie czy umiałby kochać nieswoje dziecko. Z tego co słyszałam od znajomych, to własnie tak często reagują mężczyźni.
Mam koleżankę, która nie może mieć dzieci. Mają jedno wspólne, ale cudem. Wydali mase pieniędzy żeby się urodziło. Nieraz pomstuje nad tym faktem, że nie może mieć ich więcej. Że ma warunki, żeby wychować nawet troje. Spytałam ją kiedyś czy nie myśleli o adopcji. Ona, na to , że rozmawiali ze sobą z mężem, no i ona jest za, ale mąż twierdzi, że nie chce, że nie będzie umiał obdarzyć uczuciem tak silnym obcego dziecka.
Hmm...
edytowany: 1 raz | przez kiki | w dniu: 18-06-2007 16:08
|
|
|
|
|
|
|
|
Mężczyźni chyba wogóle boją się ojcostwa...Czekają na to, cieszą się...ale jednak... A co dopiero jeżeli chodzi o pokochanie obcego dziecka.
A może to dlatego, że tyle się mówi o macierzyństwie, o tych nieograniczonych uczuciach kobiety do dziecka...własne, cudze, nieważne...każde pokocha tak samo. Czasami mam wrażenie, że spłyca się w tym wszystkim rolę ojca, spłyca się jego zdolność do uczuć do dziecka, jakby one były mniej ważne, mniej wartościowe...
Może przez to oni czują taką wielką presję... Że facet nie jest w stanie pokochać i zbudować domu dla adoptowanego Malucha... A ja w to nie wierzę!... Moim zdaniem w facetach kryją się niezmiernie wielkie pokłady takich uczuć, tylko oni potrzebują czasu, a przede wszystkim kobiety, która im pomoże to z siebie wydobyć... Oni chyba czasami nawet sami nie wiedzą co w nich jest...
Nie wiem, może sie mylę... Ale tak sobie teraz "głośno" myślałam... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja też myślę, że w facetach jest wiele pozytywnych uczuć, o których pewnie oni sami tego nie wiedzą. "Wmawiane" im może było już od dzieciństwa, że dzieckiem zajmuje sie kobieta, że ona kocha najmocniej, karmi i oddaje siebie całą. Ale zauważyłam, że niejeden facet potrafi zając sie dzieckiem nawet lepiej od kobiety. Może to jakiś wewnętrzny strach który w nich tkwi???
|
|
|
|
|
|
|
|
Właśnie o tym pisałam, dokładnie o tym...
Poza tym jak do tego dojdzie presja, że oni zawsze muszą być tymi silnymi i wszystkiego sprostać bez kiwnięcia palcem... Nie dziwię się im, że czasami się boją... Po to buduje się związek, żeby razem czerpać siłe i odkrywać w sobie nowe rzeczy...
Też zauważyłam, że faceci jak się otworzą to potrafią być wspaniali przy dziecku, lepsi od niejednej kobiety... Ale trzeba im na to pozwolić! A nie... "Odejdz, nie umiesz tego zrobić, ja to wiem lepiej, zrobisz krzywdę, nie rób tak, siak czy owak!" Każdy by się zniechęcił...
A skoro coraz więcej ojców idzie na "urlop macierzyński" to jednak mają zdolności w tym kierunku... Może to w nas jest trochę winy, bo za bardzo przywłaszczamy sobie prawo do dzieci i miłości do nich?.... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|