|
|
|
|
|
|
Najgorsze bylo to ze podczas zabieu wszystko czulam nie widzialam malenstwa nie pozwolili mi go wziac....wszystko mnie boli od placzu i nerwow nie mam sily nie wiem co ze soba robic jak teraz bedzie....maz byl przy mnie caly czas ods rana do wieczora...ale teraz pol roku musze czekac zeby znow sie starac....Po tym aniolku zostaly mi w ramce dwa zdiecia usg nawet sie nie dowie jak bardzo je chcialam i kochalam....Teraz bol przenosi sie w zlosc.....Jak Bog mogl mi to zrobic!!!????Dacx nadzieje dac chwile szczescia zycie we mnie i tak brutalnie mi go zabrac!!!Mam do Boga zal.... Dziekuje ze moge nawet teraz na was liczyc...Mi sie jeszcze czasem wydaje ze ono tam jest ze nic sie nie stalo!!!! _________________ Jestem Mama!!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
ja miałam takie same odczucia, nawet jak wyszłam ze szpitala to ze złości nie chciałam iść do Kościoła,teraz powoli zaczynam sobie wszystko układać w głowie choć i tak dręczy mnie pytanie ...."dlaczego ja"?...a odruch głaskania brzucha cały czas powraca!!!Najlepszym lekarstwem jest czas...i kiedyś nadejdą lepsze dni...muszą nadejść!!!!! _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiwm mi tez sie wydaje ze to zly sen, ze zaraz sie z niego obudze...dziecko tam dalej bedzie zyje...boje sie znow tego starania sie mierzenia temperatury znow czekania co miesiac, boje sie ze historia sie powtorzy i nawet nie chce sie starac znowu....Brakuje mi mojego malenstwa.... _________________ Jestem Mama!!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
też mam obawy co do następnej ciąży, ale coraz częściej brakuje mi tego stanu i choć minęło niewiele czasu to chciałabym spróbować- jeśli oczywiście dostaniemy zielone światło...a strach zostanie w Tobie, nieważne czy zajdziesz w ciąże szybko czy za rok, dwa, trzy....itd. bo cały czas będziemy się bać-bo będziemy pamiętać...
Trzymaj się "Mała" i nie daj się złemu...nie jesteś sama _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
dzieki dziewcxzyny za wsparcie wierze w to co mowicie bo same to przeszlyscie....wiem tez ze czas zrobi swoje ale bol i strach pozostana.Teraz jak jestem w domu w ogole nie odzywam sie do meza, w szpitalu bylo inaczej a w domu nie wiem o czym mam z nim rozmawiac, zlosci mnie wszystko i milcze ja i on a jak mnie przytula to mam mysli ze nie chce zeby to robil....choc go kocham nie wiem czemu tak czuje...Ja czulamm intuicyjnie od dawna ze cos nie tak z malenstwem ze za male...piersi dalej mnie bola tak jakbym dalej bytla w ciazy.... Ale mojego Skarba juz nie ma....Bol po jego stracie przewyzsza ten fizyczny.....
Pamietasz ewelinko jak napisalas o swoim nieszczesciu dalam ci rade ...to bylo glupie z mojej strony i teraz to wiem bo takich rad nie udziela sie jak samemu sie tegio nie przezylo....teraz to wiem, teraz wiem co czulas, czujecie wszystkie dziewczyny ktore stracilyscie dzidzie....i wiem ze jest ciezko ze boli jest pusto....nie moge znalezc sobie miejsca nic mi sie nie chce ....nie moge w nocy spac...budze sie bo mi sie wydaje ze dziecko placze ....Nie wiem jak ja to wytrzymam psychicznie....Cos we mnie peklo... _________________ Jestem Mama!!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Martuś masz rację, te które tego nie przeżyły nie wiedzą co wy czujecie, ale też jest im smutno i przykro choć z pewnością nie tak jak wam.Ja w takiej sytuacji pewnie bym oszalała.
Ale skarbie musisz żyć dalej dla samej siebie i dla męża.Piszesz że milczycie, nie rozmawiacie ze sobą - może tak wam lepiej, ale nie odtrącaj go bo on też cierpi.Martwi się pewnie o ciebie bo widzi co się z toba dziej, a nie umie ci pomóc.
Wiem, pewnie odpiszesz mi że dobrz się doradza,a w rzeczywistości jest cholernie trudno.I masz rację w 100%, zdaję sobie z tego sprawę. Tylko że "łatwiej" jest przechodzić przez coś trudnego wspólnie z kochaną osobą - to wiem.
edytowany: 1 raz | przez gusia | w dniu: 05-09-2007 5:48
|
|
|
|
|
|
|
|
Na pewno ktoś kto tego nie przeżył, nie wie co czujesz...
Ale wydaje mi się że przejdż to razem z mężem...on czuje inaczej, ale na pewno cierpi równie mocno, tylko w inny sposób... Nie odtrącaj jego przytulania, nie pomoże Wam to... Łatwiej jest kiedy ból dzieli się na dwoje...nie tylko w takiej sytuacji... Spróbujcie porozmawiać, popłaczcie razem, albo w inny sposób wyrzucajcie z siebie ból...ale razem, a nie każde w swoim kącie... Trzymajcie cię... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Martusia,to jak zachowujesz sie teraz w stosunku do meza jest naturalne.Kazda z nas sie tak zachowywala.Ja ciagle krzyczalam,czepialam sie z byle powodu,obrazalam sie za byle glupote.Mowilam,ze powinnismy sie rozstac bo stracilam kogos na kogo on tak bardzo czekal i kogo tak bardzo pragnal....Zeby mnie nie dotykal,nie przytulal bo ja jestem beznadziejna i nie potrafie dac mu dziecka....obwinialam sama siebie o utrate dziecka,a jego o wszystko co robil. A tak NIE POWINNO BYC bo w tym przypadku to jest....LOS.....i nie ma mowy o niczyjej winie.Wiesz,ja zrozumialam,ze on to wszystko przezywa tak samo jak ja,ze tak samo cierpi kiedy weszlam raz do pokoju a on plakal....tak zwyczajnie plakal.dopiero wtedy zrozumialam,ze przeciez to nie tylko moj bol,ze przeciez on tez cierpi i ze nie tylko on mnie powinien pocieszac ale i ja jego.A nie jeszcze sie go czepiac o kazda glupote I wiesz co....pomoglo.Zaczelismy rozmawiac spokojnie,tak normalnie jak dotychczas i miedzy nami od nowa zaczelo byc dobrze.A reszte zrobil czas.Ale pamietaj,ze On przezywa wszystko tak samo jak Ty i tez potrzebuje Twojego wsparcia....trzymaj sie. _________________ na zawsze w moim sercu-tylko Ty Kochanie!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja sobie zdaje z tego wszystkiego sprawe tylko nie wiem czemu robie cos zupelnie na odwrot...wczoraj wyszedl jak sie pojawil pociagal nosem i zdaje mi sie ze plakal ale sie nie odwrocilam....nie poznaje siebie......Najgorzej ze nie pracuje siedze w domu....ale denerwuje mnie jak rodzina do mnie zaglada mowi o pierdolach smieje sie drazni mnie to!!!!Umarlo mi dziecko!!swiat zawalil mi sie na leb i nie wiem jak i kiedy podzwigne sie z tych gruzow!!!!
Jak dlugo bolal was brzuch po lyzeczkowaniu????Ja nie moge sie schylic nawet..... _________________ Jestem Mama!!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Martucha, rodzina też na pewno cierpi z Tobą, nie tak jak Ty... ale też... Im się może wydaje, że tak będzie lepiej jak bedą normalnie gadać, bo co Ci mają powiedzieć??!! no co?...
pogadaj z mężem!...przełam się... Będzie Wam łatwiej.. _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|