|
|
|
|
|
|
Magdzia25 nie załamuj się. Nie tym to następnym razem. Wiem że łatwo się mówi, wiem co przeżywasz i że za każdym razem coraz bardziej tracisz nadzieje i się przejmujesz. Ale pamiętaj że nie wolno nam się poddawać w końcu i my doczekamy się tej pięknej chwili. Głowa do góry i uśmiech na twarzy tylko to nas ratuje. Nie możemy sie załamywać bo jak to powiedział moj gin "zrobi się psychiczna blokada i później dopiero będzie cieżko" a póki co to ciesz się zbliżeniami razem z ukochanym a wszytsko będzie dobrze.
Ja w tym miesiącu również się rozczarowałam mimo że to 27cd to i tak już wiem że się nie udało ale o dziwo przyjełam to bardzo spokojnie, żadnego płaczu, załamania, złych nastrojów dosłownie pełny luz ( a to do mnie nie podobne). Chyba zrozumiałam że w ten sposób więcej osiągne niż ciągłym płaczem i narzekaniami.
Trzymaj się cieplutko. _________________ Na świecie istnieje jedyna rzecz warta życia: bezgranicznie kochać istotę, która kocha nas bezgranicznie.
edytowany: 1 raz | przez megan_22 | w dniu: 07-05-2008 12:50
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzięki za wsparcie sylwia87 i megan_22. Mnie się pierwszy raz zdarzyło tak emocjonalnie zareagować na brak ciąży. Chyba za bardzo się nakręciłam tym spóźniającym się okresem. To już 9 miesięcy starań...Teraz nic tylko czekać aż @ się w końcu pojawi, potem czekać na dni płodne( chyba mi je będzie teraz trudniej policzyc ) i do roboty, a potem znów czekać czy @ się pojawi czy nie. I tak do skutku.
Megan_22 mam nadzieję, że Twoje kłopoty ze zdrowiem szybko się skończą i że wkrótce wszystkie starające się spotkamy się na "Pamiętniku przyszłych mam..." _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Pokopałam sobie troszke w ogródku i odrobine mi się humor poprawił. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Cześć dziewczyny dawno mnie tu nie było.
Myślałam, że będę mogła się z Wami podzielić radosna nowiną, ale to było do wczoraj do wizyty u gina. Wiedziałam, że jestem w ciąży i w 6 tyg. miałam usg na którym wyszło, że mój pęcherzyk jest pusty. Lekarz stwierdził, że widocznie jest za wcześnie żeby coś zobaczyć kazał mi zrobić HCG. Gdy wczoraj do niego poszłam (8 tydzień) stwierdził, że wynik jest bardzo dobry wskazuje nawet na 11 tydzień. Ale gdy zrobił USG okazało się, że mój pęcherzyk jest nadal pusty i się zmniejsza. Stwierdził, że jeżeli organizm sam go nie zacznie wydalać do niedzieli to we wtorek mam się zgłosić do szpitala na zabieg. To jest pierwsza moja ciąża i jest mi z tym tak źle. Czuję złość, żal nie wiem jak sobie z tym poradzić. Bardzo pragnęłam tego dziecka.
Mam do Was takie pytanie czy któraś z Was miała taki zabieg? Jak to wygląda? I jak udało Wam sie to przejść psychicznie?
Wiem, że powinnam myśleć pozytywnie i sie nie załamywać ale jest ciężko
|
|
|
|
|
|
|
|
ale to niesprawiedliwe, strasznie mi przykro ania26 trzymaj się kochana, na drugi raz na pewno już będzie w pęcherzyku zarodek, pamiętaj nie wolno się poddawać, trzymaj sie kochana <przytul> _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziękuję kangurek za słowa otuchy.
|
|
|
|
|
|
|
|
A u mnie tak jak myślałam kolejny bezowocny cykl no ale cóż tak bywa. Mam już bóle na @ więc podejrzewam że jutro rano obudze się już z niespodzianką. Jak ja tego nie lubie. No własnie i tu pojawia się dodatkowy problem bo ja jestem umówiona na wizyte u gin na 18:30 a jak dostane @ to znowu będe musiała z 2-3 tygodnie czekać żeby zapisać się na kolejną wizyte. Co za pech.
Jeszcze mąż mnie z rana wkurzył bo mówie mu że mam bóle na @ a on do mnie z pytaniem czemu mam taką smutną minę i dlaczego się nie cieszę( on to dopiero potrafi mnie rozzłościć jak nikt inny, według niego @ ma być powodem do radości bo nie wytrzymam i wyjde z siebie). Zaczynam mieć wrażenie że tylko mi zależy na dziecku bo jakoś nie widze większego entuzjazmu z jego strony. Ma zawsze milion powodów dla których moglibyśmy jeszcze zaczekać conajmniej 2 lata. Zaczyna mi działać na nerwy i ja napewno nie będe czekała ani miesiąca dłużej
ania26 niemartw się następnym razem napewno się uda. Głowa do góry i szykuj się do kolejnej próby tak jak ja _________________ Na świecie istnieje jedyna rzecz warta życia: bezgranicznie kochać istotę, która kocha nas bezgranicznie.
edytowany: 4 razy | przez megan_22 | ostatnio w dniu: 08-05-2008 10:01
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Witajcie dziewczynki.
Aniu26,bardzo mi przykro ale Kangurek ma racje, ze nie wolno się poddawać. Wiem, że nie raz tylko łatwo tak się mówi...ja również mogę znaleźć się w podobnej sytuacji i tez byłoby mi ciężko. Wierzę, ze się szybko pozbierasz i za 2 razem wszystko już się dobrze ułoży.
Megan, mam nie raz wrażenie jak czytam Twoje posty, że są pisane przez różne osoby...masz tak zmienne nastroje i przemyślenia ale wkoncu kobieta zmienną jest Tylko absolutnie nie odbierz tego negatywnie
Myślę, że Twój mąż bardzo Cię kocha i chce czasem pożartować bo widzi jak stale chodzisz poddenerwowana, smutna itp., napewno chce rozluznic atmosferę. Może pozwól mu na to i nie odbieraj wszystkiego jako atak, troszkę spokoju napewno Ci się przyda
A z tym czekaniem te 2 lata to może on tak specjalnie, zapewne widzi jak przeżywasz kazdy cykl itp. Wierz mi, ze faceci tez czasem są domyślni wiele nam nie mówią a dalej działają
Bądz dobrej myśli.
Magdzia25, ty też się nie smutaj następny miesiąc bedzie przed Tobą, wiadomo, że każda z nas by chciała już ale cóż...zbieraj siły i do roboty niebawem
Głowy do góry dziewczyny, bo ostatnio strasznym smutkiem tutaj wieje. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Sertenity masz absolutną rację sama po sobie zauważyłam że mam huśtawkę nastrojów. W jednej minucie jestem pełna wiary, nadzieji i myśle pozytywnie a za chwile już mam łzy w oczach i nie mogę się opanować. I faktycznie każdą wypowiedź męża traktuje jak atak bo tak to brzmi. On mi nie pomaga stwierdzeniami że mamy czas i może lepiej poczekać chociaż 2 lata on mnie tym dobija. I ja wcale nie widze w tym nic śmiesznego. W kólko mi powtarza że ma wrażenie że za każdym razem kiedy się przytulamy to ja robie to tylko w jednym celu a on nie chce być tylko narzędziem do prokreacji. I twierdzi że wywieram na nim nacisk bo każe mu kończyć w środku a on wolałby stosunek przerywany i tzw. "wpadkę" tylko że tą metodę stosujemy od 1,5 roku i jakoś nie przynosi efektów.
Czasami jest kochany przytula mnie i mówi że wszystko będzie dobrze, że nie tym to następnym razem weźmiemy się bardziej do przytulania i się uda. A jak przyjdzie już ten czas kiedy najlepiej się starać to ma mnóstwo powodów żeby nie kończyć we mnie albo jest strasznie zmęczony w te dni. I ja w końcu już nie wiem czy to tylko ja chce dziecka czy chcemy go oboje Jego decyzje zmienne są jak moje nastroje. Gdyby był młodszy to pomyślałabym że jeszcze nie dorósł do tej decyzji i dam mu czas ale on ma 29 lat więc już dawno powinien się zdecydować czego w życiu chce. No i twierdzi że on chce dziecko tylko najbardziej pasowałoby mu za 2 lata ale jak będzie wcześniej to bardzo się ucieszy a na mnie ta wypowiedź działa jak płachta na byka i kończy się zazwyczaj moim płaczem i kłótnią _________________ Na świecie istnieje jedyna rzecz warta życia: bezgranicznie kochać istotę, która kocha nas bezgranicznie.
edytowany: 1 raz | przez megan_22 | w dniu: 08-05-2008 10:58
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziękuję dziewczyny za wsparcie. Życzę na wszystkim, aby wreszcie się udało. Chciałabym, abyśmy sie spotkały w Pamiętniku przyszłych mam... Pozdrawiam
|
|