Od 8 dni jestem na diecie i powiem że rada jest tylko jedna-NŻT. Nie żreć tyle!
Katowałam się dietami których nazw już nie pamiętam,a waga szalała raz w góre, raz w dół.
Od 1 lipca na śniadanie pije kawe z łyżeczką cukru(pozostałość po jednej drakońskiej diecie), do pracy biorę sałatke (sałata lodowa,paparyka,pomidor, ogórek, udko z kurczaka gotowane lub 2 jajka, olej, wegeta, pieprz, zioła prowansalskie).
Oczywiście nie jem dzień w dzień tego samego tylko sobie wybieram na co akurat mam ochote.Np. dzisiaj kurczak ,papryka, sałata.
Moją przyjaciółką odchydzania stała się szklanka wody z cytryną. Wydęty brzuszek znika:)
Nie jestem głodna w pracy bo podjadam sałatke co 2-3godziny, więc nie mam prawa być głodna. Po powrocie z pracy jem obiad, 2 razy wolniej i o 1/3 mniej niż zwykle. Odstawiłam pieczywo, ziemniaki. No i staram się gotować mięso.
A potem to już tylko woda z cytryną.
ps. Gdy dopadnie mnie ogromne ssanie zjadam jajko na twardo lub wypijam szklankę gorącego mleka.
Schudłam 3 kg przez 8 dni. Nie jest to imponujący wynik ale moje ciało nie jest z gumy i wole mu nie fundować rozstępów. Poza tym co to za przyjemność być ciągle głodnym?
170cm, 66(1 lipca) 63(8lipca) kg mój cel 58kg
Jestem ciekawa jak wam idzie?
Pozdrawiam wszystkie na diecie