|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
no ja na temat rodzenia nic niemoge powiedzieć bo jeszcze nierodziłam, ale z tego co wiem dużo daje sympatyczny personel, ogólny wygląd i obecność kogoś bliskiego. Bratowa mojego narzeczonego drugie dziecko rodziła razem z mężem i powiedziała że to dużo daje i jeżeli jeszcze raz byłaby w ciązy zdecydowałaby się znowu na obecność męża
|
|
|
|
|
|
|
|
ja nie chciałabym rodzić z mężem . Co do personelu to zgadzam się z Tobą w 100% ja trafiłam na prawdziwe zołzy i Okropnego lekarza który chyba wstał rano do góry du.... rodziłam 16 godzin i już dziękuję za taką "przyjemność".
|
|
|
|
|
|
|
|
no to naprwde miałaś przeżycia,a czemu niechciałąś rodzić z mążem?
|
|
|
|
|
|
|
|
Właśnie Moniko - dlaczego nie chciałaś z męzem??
Ja rodziłam dwa razy - poród rodzinny. Nie wyobrażam sobie przeżywac to bez męża. Sama jego obecnośc dawała duże poczucie bezpieczeństwa. Wiem że w bólu nie mógł mi ulżyć, za mnie też nie mógł urodzić, ale dodawał siły, trzymał za rękę. To dużo. No i człowiek nie jest sam - bezbronny wsród tego całego personelu. Wydaje mi się że inaczej traktowana jest kobieta, gdy nie jest sama.
Ja na opiekę nie mogę narzekac.
Jestem bardzo zadowolona i mimo bólu, mimo pewnych komplikacji dobrze wspominam te chwile.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiesz kiki właściwie to nie wiem dlaczego nie chciałam i nie chcę z mężem, po prostu nie i wiem ze nie zmienię zdania, nie chciałabym żeby w takiej chwili mnie oglądał
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiem ze widok nie jest może porywający. Ale słyszałam wiele męskich opinii, ze mimo wszystko ciesza sie, że byli przy tym.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
To rzeczywiście inna sytuacja. Mogło go to zrazić. Bardzo Ci tego współczuje.
Ale tu życie się rodzi powstaje, to też inaczej. Aczkolwiek, rozumiem, nie można nikogo zmuszac do czegoś takiego. Choć wiem, że czasem warto namówić. Mój maż jest bardzo słaby na widok krwi, wnętrzności i takich innych. Natomiast na poród dał sie skusić. Jest z tego bardzo zadowolony. Do dziś wspomina te chwile . I wielokrotnie powtarza, że nie żałuje.
edytowany: 1 raz | przez kiki | w dniu: 12-07-2007 8:17
|
|
|
|
|
|
|
|
Mój mąż tak jak już pisałam nie był przy narodzinach ale za to był z moją mamą na korytarzu- daaaleko od sali gdzie ja rodziłam i słyszał jak mój poród przebiegał. Zresztą cały szpital słyszał, podobno byłam najgłośniejszą rodzącą kobitką......
|
|