|
Proszę ją, żeby powiedziała jakiś żart. Przez chwilę usilnie się zastanawia.
– Weszła na mnie mysz.
– I co?
– Spadło na mnie drzewo.
To może być śmieszne – w jakiś absurdalny sposób – ale czy to żart? Aż do ukończenia trzech lat Athena nie opowiada prawdziwych żartów. Zresztą potem spieszy się bardzo z wygłaszaniem puenty, nie zostawiając słuchaczom czasu na żadne tradycyjne interakcje. Być może kojarzy te dialogi o utartej formie z cudzym śmiechem; dla niej samej nic nie znaczą, ale świat najwyraźniej uważa je za coś śmiesznego. A może doskonale wie, na czym polegają dowcipy, ale po prostu niezbyt dobrze umie je opowiedzieć. Albo chodzi o coś więcej. Mysz, jak relacjonowała rano, przyśniła jej się tamtej nocy, i kiedy proszę ją o opowiedzenie żartu, opowiada swój sen. I żart, i sen to historie; oba są o tym, czego nie ma. Oba interesowały Freuda, który twierdził, że są przejawami pierwotnych pragnień, wypieranych przez świadomość. Nie jestem pewien, co kwaczący pies mówi o mojej podświadomości, ale poza tym przyrównanie snu do żartu wydaje się sensowne. To, że przestanę pić alkohol, jest dobrym żartem, bo jest także dobrym snem. Gdy Athena ma dwa lata, Lizzie pyta ją, czym są sny. „Takie kolorowe rzeczy” – odpowiada i pokazuje coś dziwnego rączkami, prosząc mamę, żeby ją naśladowała. „Taki sen” – instruuje. „A teraz taki”. Gdy Piaget pytał dzieci, skąd się biorą sny, dostawał odpowiedzi, które same w sobie były dziełami sztuki. Pewien czterolatek twierdził na przykład, że sny są zrobione ze „światełek z księżyca. On się rozpada, a światełka spadają w nocy”. Inne dzieci mówiły, że sny są przynoszone przez gołębie albo że powstają z „dymu, który robi się z pościeli”. Nieco starsze dzieci twierdziły, że sny przysyła Pan Bóg albo te osoby, które we śnie występują. Później już przeważał pogląd, że sny są wytworem myśli, w które nie angażują się żadne siły z zewnątrz. Gdy Athena ma trzy lata, stawiam jej podobne pytanie i odpowiedź jest bardziej prozaiczna.
– Athena, skąd biorą się sny?
Zastanawia się przez chwilę i odpowiada:
– Z jabłek.
Być może sny są ciekawe dlatego, że stanowią element świadomości, o którym dzieci wiedzą, że znany jest tylko im samym, nikomu innemu. Dążenie Atheny do wyrażania siebie w dziełach sztuki może odzwierciedlać jej rosnące rozpoznanie tego faktu. Czy wie, że słowa i nagrania wideo potrafią ujawniać jej wizję świata, podobnie jak rysunki? Czy jej zamiarem jest przedstawienie własnego punktu widzenia, być może po to, żeby pomóc mi ją zrozumieć? Jej pragnienie wyrażania siebie jest z pewnością bardzo silne. Czasami boimy się, że zaleją nas ludziki-głowonogi. Ale dla niej my jesteśmy głowonogami, więc być może to uczucie jest uzasadnione. Jeżeli człowiek jest człowiekowi lustrem, to do mojego odbicia w oczach Atheny muszę się trochę przyzwyczaić. Kiedy ktoś jest stale portretowany jako ziemniak z patykami w miejsce rąk i nóg, musi to mieć jakiś wpływ na jego samoocenę. Na jednym z obrazków Athena rysuje Lizzie jako przerażoną uciekinierkę z oczami niczym spodki, umykającą od jakiegoś niewidocznego niebezpieczeństwa. Za to ja zazwyczaj jestem dziwnie rozsypany, z twarzą po picassowsku bezładnie poskładaną z oczu, nosa i włosów. Czasem miewam sny, w których Athena, patrząc na mnie, sprawia, że odpadają mi różne części ciała. Na szczęście na wszystkich tych portretach nieodmiennie świeci słońce. Może jej wizje bywają przygnębiające, ale zawsze pamięta o pięknej pogodzie.
|