|
Najprostszym sposobem wydaje się lokata bankowa. Jednak to mało efektywny sposób - pieniędzy nie przybywa, są jedynie chronione przed inflacją. Przy założeniu, że lokata oprocentowana jest na 3 proc., pani Magda odkładać musi aż po 2,5 tys. zł miesięcznie. To bardzo dużo - z jej pensji na życie zostawałoby jej 1 460 zł. Dlatego znacznie korzystniejszy wydaje się fundusz inwestycyjny. Gdyby pani Magda zdecydowała się na fundusz akcji, to miesięcznie musiałby wpłacać 654 zł. W przypadku funduszu zrównoważonego byłoby to ponad tysiąc złotych.
To wciąż duże kwoty, ale pani Magdzie zostało "tylko" 25 lat na uzbieranie kwoty, która zniwelowałaby różnicę miedzy pensją a emeryturą.
Młodsze osoby, a szczególnie młodsi mężczyźni, mają znacznie łatwiej.
23-letni Mariusz ma dużo czasu, żeby zabezpieczyć sobie starość. Jeśli pomyśli o tym już dziś, może odkładać zaledwie po 30 zł, aby po 42 lata mieć niemały kapitał. Zarabia dziś 1 365 zł na rękę. Po 42 latach jego ostatnia pensja wynosić będzie 6 525 zł, a pierwsza emerytura zaledwie 3 858 zł. Jednak w ujęciu procentowym to i tak dużo więcej, niż w przypadku pani Magdy, bo blisko 60 proc. ostatniej pensji. Przy takich zarobkach Mariusza nie stać na odkładanie na lokacie - musiałby wpłacać po 810 zł. Ale oszczędzanie w funduszu zrównoważonym, to już miesięczna kwota w wysokości 80 zł, a w akcji 30 zł.
Wniosek: im szybciej zacznie się oszczędzać, tym mniejsze kwoty trzeba odkładać. Mariusz musi odkładać minimalnie 2,4 procent swojej pensji, a pani Magda co najmniej 16,5 proc.
I jeszcze jedna obserwacja: gdyby oboje dziś zostali zwolnieni z płacenia składek emerytalnych i te pieniądze inwestowali, pani Magda miałaby po 25 latach pierwszą emeryturę o 10 proc. wyższą, niż ostatnią pensję (zamiast ponad 60 proc. niższą), a emerytura Mariusza byłaby aż sześciokrotnie wyższa niż ostatnia pensja - a będzie o 40 proc. niższa.
|