|
Pies w scenariuszu pojawić się musiał, bo bardzo nie lubię monologów wewnętrznych, a tym razem bohaterka (sama się temu dziwię) chciała dużo mówić i nic nie mogłam na to poradzić. I tak Aniela “rozmawia” z psem, swoim jedynym domownikiem, przyjacielem i obrońcą. Poprzez te rozmowy buduje się obraz postrzegania i przeżywania rzeczywistości przez starszą panią, która z ironicznym uśmiechem patrzy na rzeczywistość i tym uśmiechem właśnie rozprawia się ze swoją samotnością.
Mądrość Anieli i to, czego jej zazdrościmy (a czego ja prywatnie zazdroszczę Danucie Szafarskiej) to dystans do świata i siebie i oraz niecodzienne poczucie humoru, który daje jej siłę w najmniej oczekiwanych i nie najłatwiejszych sytuacjach.
tytuł...
“Pora umierać” - tytuł mam zawsze jeden, zazwyczaj pomysły, które są “bezimienne” przepadają gdzieś i nigdy ich nie kończę. Ten pojawił się od razu, kiedy jeszcze wszystko istniało w formie nie zapisanej. Marzę o tym, by nie dali się Państwo zwieść temu tytułowi. Bo to jest oczywiście film o życiu - zmaganiu się z nim, ale też pasji i radości życia, która jest w zasięgu ręki każdego z nas, ale tylko niektórzy o tym wiedzą...
czerń i biel...
Wiedzieliśmy od samego początku, że film musi być czarno-biały. I bardzo oszczędny w sposobie opowiadania tak, by nic nie zakłócało prostoty “codziennych rytuałów” naszej bohaterki. Mieliśmy za zadanie dyskretnie ją obserwować, niczego obrazem nie “ubarwiając”. Oglądając stare zdjęcia rodzinne, stare czarno-białe fotografie - odruchowo przystajemy, zwalniamy, przyglądamy się twarzom, postaciom, plenerom, nieco uważniej niż zwykle. Coś wyjątkowego z tych zdjęć zawsze bije - jakaś siła, nostalgia, nieokreślona magia. Chociaż niby są zwyczajne, niby... Do takich właśnie “chwil zatrzymania” chcieliśmy zbliżyć widza, a czerń i biel miała nam w tym pomóc.
|