|
Opowiadając, Ania rozryczała się, bo jakoś nikt jej nigdy wody z własnej woli nie napuścił (ja się nie liczę!?!) i te płatki... i ta noc pod gwiazdami. Jak on będzie chciał ze mną być - slimtała - to ja nie jestem pewna czy mu się oprę? Tak mówiąc całkiem poważnie. A wtedy to amen. Jak już tak opowiadała "jak na spowiedzi" udało mi się w końcu wyciągnąć z niej, co tak naprawdę jej nie pasuje i czego się boi? Skąd te wszystkie paranoje i chore interpretacje.
Ania boi się, że to jest "ten" mężczyzna. Ktoś, kto potrafi "stawić jej czoła". Ten, z którym chciałaby być. Kochać całe życie i założyć rodzinę!?. Boi się, bo widzi, że każdy telefon, każdy sms, każdy mail... ciągle jej mało. Co będzie jak ja się zakocham w nim a on we mnie nie? -Pytała. A co jeżeli on nie myśli o mnie poważnie? Może jakoś zbliżył się do mnie, bo mu smutno po rozwodzie? Ludzie trzymajcie mnie... "smutno po rozwodzie"? Jak komuś smutno po rozwodzie to bierze butelkę Walkera i jedzie do kumpla! No i przecież rozwód był 4 lata temu! Usłyszałam "bip" w telefonie. Dzwonił Krzysiek. Szybko pożegnałam się z Ania i odebrałam.
- Cześć Krzysiu, co u Ciebie?
- Ha! Ha! Ha! - odpowiedział. Dobre sobie... co u mnie?!
- No dobrze. Jak weekend?
- Jak by to w kilku słowach... "trafiła kosa na kamień"
|