|
- Słuchaj! - powiedziałam - nie chodzi mi o to czy będziecie razem "żyli długo i szczęśliwie”, bo wiem, że za wcześnie na takie pytania, ale...
- Ale? - powtórzyła Ania.
- Ale... ale coś myślisz, prawda?
- No... tak ...tylko, że nie jestem pewna tego, co myślę.
- W czym problem? Jest jakiś problem?
Problem to Krzysiek. Ania przyznała się, że przyciąga ją jak magnes. Nie ma na niego antidotum. Nawet daleko posunięty rozsądek i świadomość tego, jaki jest nie wystarczają. Krzysiek - w zależności od pory dnia uważa, że miejsce kobiety jest w kuchni bądź sypialni. A Ania - zawstydzona przyznała mi się, że nadskakiwała mu i jeszcze jej to sprawiało przyjemność. A to już jest chore. Jak byli u Jarka, Krzysiek patrząc na nią z góry (w tym sensie, że ona siedziała, a on nad nią stał) powiedział dość ostentacyjnie, że „by się wykąpał" (dosłowne tlumaczenie: napuść mi wody!). Ania - posłusznie pomaszerowała do łazienki.
Dotarło do niej, że się głupio zachowuje, coś burknęła więc pod nosem, w myślach zwyzywała go od najgorszych, i nawet myślała żeby mu coś do tej wody dosypać. Później z Izą wyszły na papieroska i narzekały na mężczyzn. Tylko i wyłącznie na tych obecnych. Jak mnie jeszcze zawoła, że mam mu podać ręcznik to przysięgam, że biorę jego samochód i wyjeżdżam! - odgrażała Ania. Zawołał. W wannie była dla niej napuszczona woda, z odrobina olejku różanego i... płatkami róż. Pocałował ja w czoło i zaproponował, że jak będzie chciała wystarczy zawołać on umyje jej plecy.
|