|
A ja? Jeżeli do tej pory nie zwariowałam, to już pewnie nie zwariuje. Historia, której nie ma, będąc w fazie szczegółowej analizy, spędza mi sen z powiek. Smsy i telefony Ani również. Dzisiaj, godzina 10.
- Słuchaj - powiedziała. Ja sobie to wszystko przemyślałam i wiesz, to jest jakiś znak.
- Jaki znak?
- No zobacz.
- On - jest z tego samego rocznika, co mój kuzyn, Jarek i w dodatku jego brat, brat Krzyśka nie Jarka, mieszka w Poznaniu, jak Jarek.
Moja odpowiedz: - możesz mi to powtórzyć?
Telefon po godzinie: - wiesz, nie, pomyliłam się, on jest rok starszy od mojego kuzyna, ale rok to żadna różnica, prawda?
Ratunku! Najprostszym rozwiązaniem byłoby doprowadzić do rozmowy (z Krzychem - nie ze mną), ale tego Ania boi się jak ognia. Mówi, że może okazać się, że sobie to wszystko wymyśliła, źle zrozumiała, że on tylko odrobiny czułości potrzebował, albo coś jeszcze gorszego, a tak, to chociaż sobie marzy i interpretuje znaki.
Moim zdaniem Ania tak naprawdę boi się odkryć, że wszystko doskonale zrozumiała. Bo chociaż jej serce bije dla niego i chociaż ona zawsze podziwiała go i patrzyła jak w obrazek (wydaje się niemożliwe, ale parę zalet to on naprawdę ma!) życie z nim to jedno wielkie OJEJEJEJEJ! A to, nawet Ania-blondynka doskonale wie. Czyli – konkludując - tym razem, jeżeli wdepnie to zupełnie świadomie.
Wiadomość z ostatniej chwili (ostatni telefon Ani):
On - śniłaś mi się.
Ania - Och! Naprawdę?! A co?
On - no... że cię pocałowałem
Ania (rozmarzona) - Aaahhh
On - i zamieniłaś się w żabę!
Jakoś udało mi się ją przekonać, że to dobry znak!
|