|
1. Dlaczego zdecydowała się Pani wziąć udział w kampanii Nutricii Medycznej na temat żywienia medycznego w chorobie onkologicznej?
Ponieważ temat ten jest niezwykle ważny. Jestem zaskoczona i poruszona faktem, że wiele osób umiera wskutek niedożywienia, a nie bezpośrednio z powodu choroby onkologicznej, często nie mając szansy przejść przez cały proces leczenia. Myślę, że należy uświadomić społeczeństwo, że tak nie musi być, że istnieje specjalistyczne żywienie, które włączone na odpowiednim etapie, znacznie zwiększa szanse chorych na powrót do zdrowia.
2. To nie jest Pani pierwsze filmowe spotkanie z osobami chorymi na nowotwory. Jakie tym razem okazały się spotkania z bohaterami i jak wpłynęły na kształt filmu?
Tym razem bohaterów jest wielu. Są nimi specjaliści, tacy jak chirurg onkolog, psychoonkolog czy dietetyk, przede wszystkim jednak pacjenci onkologiczni i ich opiekunowie. Każdy ma swoją historię do opowiedzenia, osobiste przemyślenia, indywidualne spojrzenie nie tylko na chorobę, ale życie w szerszym kontekście. Starałam się uważnie wszystkich wysłuchać, a następnie przełożyć to na język filmowy, aby oddać zarówno doświadczenie moich bohaterów, jak i emocje, które przeżywają.
3. Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas realizacji filmu? Co Panią najbardziej zaskoczyło i wzruszyło?
Temat nie jest łatwy, a zatem nam, ekipie filmowej, także łatwo nie było. Spotkania z ludźmi doświadczonymi chorobą onkologiczną z wielu powodów są ważnym przeżyciem. Ich historie dotykają cierpienia, szczególnej determinacji w walce z groźnym przeciwnikiem, często ponad siły i ludzką godność. Może mam szczęście, ale ilekroć spotykam osobę, która mierzy się z tak ciężkim wyzwaniem, mam wrażenie, jakbym obcowała z człowiekiem wyjątkowym, który czuje i rozumie więcej. Być może trud choroby, wizja potencjalnie rychłej śmierci, czy cud powrotu do zdrowia czyni w ludziach coś niezwykłego, otwiera świat, do którego większość zdrowych nie ma dostępu. Jest jakaś magia w ich wrażliwości, spokoju, takim pięknym zatrzymaniu i skupieniu na chwili. Nagle to, co błahe staje się takim naprawdę, a umacnia i uwiarygadnia wszystko inne. I ten brak paniki, ubolewania nad losem, użalania nad samym sobą. Zawsze robi to na mnie duże wrażenie.
Rozmowy z lekarzami i dietetykami natomiast uświadomiły mi jeszcze dobitniej, w jakiej rzeczywistości żyjemy. Nie jest zbyt optymistycznie, niestety. Przetworzona żywność, pęd, stres sprawiają, że co trzeci, czwarty z nas zachoruje na nowotwór. Już nie tylko uwarunkowania genetyczne mają wpływ na zdrowie, coraz bardziej decydujący jest styl życia. I w tym kontekście właśnie zastanawiam się, czy my, teoretycznie zdrowi, potrafimy skorzystać z mądrości ludzi chorych, czy jesteśmy na to gotowi.
4. Jakie jest przesłanie filmu? Dlaczego „JA”?
Myślę, że nie ma jednego przesłania, zresztą w moich filmach staram się nie udzielać uniwersalnej lekcji dla wszystkich. Nie wierzę też, że taka w ogóle istnieje. Nie bez powodu jednak tytuł brzmi „JA”. Gdyby ludzie, po obejrzeniu filmu, zatrzymali się choćby na moment, mieli szansę pomyśleć o sobie i swoim życiu, uznałabym, że praca nad filmem miała wielki sens. Jedna
z bohaterek mówi: „W tym pędzie dnia zapominamy o sobie, w ogóle siebie nie słuchamy”, inna dodaje, że docenia szok, który jej się przydarzył, ponieważ zanim zachorowała żyła w hibernacji. Orina Krajewska, córka nieżyjącej Małgorzaty Braunek twierdzi, że przed chorobą mamy bardzo uległa presji otoczenia i wizji przyszłości, w której natychmiast trzeba się znaleźć. Z tego powodu zupełnie nie potrafiła cieszyć się z czasu, który miała. Tych refleksji jest wiele, są różne, ale najczęściej dotyczą wyścigu, w którym dzisiaj uczestniczymy, wzajemnego nakręcania się na „szybciej, więcej, lepiej” i – w efekcie – braku umiejętności bycia tu i teraz. A przecież jedyne, co tak naprawdę mamy i czego możemy być pewni to właśnie tu i teraz.
5. Dlaczego chciała Pani właśnie takim filmem zainaugurować kampanię o żywieniu medycznym?
Dlatego, że mówimy o chorobie onkologicznej, a statystyki dotyczące zachorowalności są bezlitosne. Potencjalnie dotyczy ona każdego z nas. Cytując moją bohaterkę: „Nas przybywa i to nie jest tak, że rak dotyczy innych”. Pomyślałam więc, że warto potraktować temat szerzej, wsłuchać się w to, co mają do powiedzenia osoby chore i być może skorzystać z wniosków, do których dotarli. Chciałam, aby film prowokował także dyskusję na temat kondycji, w jakiej znajduje się współczesny człowiek w tzw. cywilizowanym świecie. Zapewne przydałoby się zweryfikować parę spraw. Najważniejsza z nich to umiejętność zadbania o siebie samego, w tym także o sposób odżywiania. Jeżeli jednak zachorujemy na chorobę onkologiczną, dobrze jest świadomie podejść do tematu i pamiętać, że organizm, który uczestniczy w wymagającej walce z bezwzględnym przeciwnikiem powinien być odpowiednio przygotowany.
Aneta Kopacz – reżyserka, scenarzystka. W 2013 roku wyreżyserowała dokument „Joanna”. Film otrzymał wiele nominacji, wyróżnień i nagród w Polsce i na świecie. W 2015 r. został nominowany do Oskara w kategorii „najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny”, a ostatnio także do Polskich Nagród Filmowych Orły 2016. Jedną z ostatnich głośnych realizacji Anety Kopacz był serial dokumentalny emitowany w Telewizji Polskiej „Moje 600 gramów szczęścia”.
|