- Czytelnicy moich książek, widzowie, znajomi, a nawet przyjaciele, często pytają mnie o to, co jem, że tak wyglądam – mówi Ewa Wachowicz. – Otóż jem najczęściej pięć razy dziennie, posiłki nie są obfite, piję dużo wody i, co najważniejsze, w mojej diecie, chociaż nie lubię tego słowa, nie może zabraknąć sałat. Dużej ilości wszelkiej maści warzyw, owoców i zieleniny!
W „Sałatkach“ – czwartej już książce Ewy Wachowicz – znalazło się kilkadziesiąt smakowitych przepisów na sałaty, sałatki, surówki, sosy i dodatki, starannie wybranych z siedmioletniej kolekcji jej programów kulinarnych „Ewa gotuje“.
- Często do pracy zabieram pudełko z ulubioną sałatką. To ulubiona forma mojego posiłku – podkreśla Ewa Wachowicz. – W swojej kuchni stawiam na sezonowość. To, co oferuje nam dana pora roku, jest nie tylko najsmaczniejsze, ale i najzdrowsze. Latem nie mogę obyć się bez arbuza czy truskawek. W tej chwili proponuję brokuły, kalafior, ale również kapustę. Odwiedzam zaprzyjaźnione stragany, na których zawsze znajdę coś naprawdę smakowitego. A przede wszystkim wyjątkowo świeżego. Poza sezonem sięgam po sprawdzone receptury, które idealnie nadają się na chłodniejsze dni. W najnowszej książce zawarłam wszystkie „ulubione” przepisy.
Jurorka programu Top Chef w swej kuchni stawia na świeże i ekologiczne składniki. Łasuchom proponuje np. sałatkę ziemniaczaną, którą pamięta jeszcze z rodzinnego domu.
- W moim domu przygotowywało się najprostszą i najsmaczniejszą sałatkę ziemniaczaną. Gdy po obiedzie zostawały ziemniaki, kroiliśmy je na talarki, dodawaliśmy kwaśnej śmietany i soli i pyszna sałatka gotowa. Zresztą, kto z nas nie pamięta smaku młodych ziemniaków ze zsiadłym mlekiem. Pycha - wspomina Wachowicz.
Książka, oryginalnym formatem i nowoczesną oprawą graficzną, rozpoczyna nową serię wydawniczą Ewy Wachowicz.