|
|
|
|
|
|
Witam wszystkich.
Sama nie wiem dlaczego to piszę... Chyba chce się wygadać z czegoś co mi leży na sercu. Co moge powiedzieć.... Mój ojciec jest alkoholikiem i to od wielu wielu lat. Kiedyś miał inną żonę, dwójkę małych dzieci ale tamta kobieta go wyrzuciła za jego pijaństwo. Tamtymi dziećmi do dziś się nie interesuję. Potem poznał moją mamę, ona zaszła w ciążę, wzięli ślub.... Historia jakich wiele. Niestety on się nie zmienił bo jak pił tak pił dalej. Do dziś pamiętam strach każdego wieczora kiedy wracał do domu pijany bo wiedziałam co to oznaczało: nieprzespana noc, kłótnie, bicie, grożenie że nas wszystkich zabije. Wiele razy musiała interweniować policja... Te piekło trwa już ponad 22 lata. Pewnie się zastanawiacie dlaczego moja mama nie odeszła od niego? Sama tego nie rozumiem. Wielokrotnie zarzekała się, ze wniesie pozew o rozwód jednak tego nie robiła. Po każdej kłótni był jeden dzień ciszy a juz drugiego rozmawiali ze sobą jakby nic się nie stało.
A on? On nigdy w tym nie widział nic złego. Bo to było tylko kilka piwek, kilka kieliszków i to my się czepialiśmy do niego. Tak, mógł iść się leczyć. Ale nie chciał i nikt nie był w stanie go do tego zmusić.... Bo jak? A ja dziś nawet nie potrafię powiedzieć na niego tata. Może to bezduszne z mojej strony ale ja go nie kocham i na prawdę wolałabym aby umarł bo wiem że inaczej te piekło sie nie skończy. Tak nienawidzę jego. I nienawidzę swojej mamy która przez tyle lat pozwalała i pozwala na to aby on przebywał pod tym samym dachem. Mnie tak samo poniżał, wyzywał, bił. I szczerze wolałabym nie mieć ojca wcale albo wychowywać się w domu dziecka niż mieć taką rodzinę.
Piszę to bo widzę że jest tu duzo kobiet które starają się o dzieci, chcą je mieć i w ogóle.... I apeluje do Was jeśli Wy znajdziecie się w takiej sytuacji (choć Wam oczywiście tego nie życzę) to zostawcie tych sku... przynajmniej ze względu na dziecko. Moja matka tego nie zrobiła. Nie obchodziły jej moje prośby, moje błagania, moje dwie próby samobójcze ani tomografia komputerowa na której widnieje guz w śledzionie po tym jak mnie ojciec pobił.
Nie uczcie się na swoich błędach. Niech cudze będą dla Was przestrogą. Bo ja dopóki mój ojciec będzie zył będę nadal się bała wieczorów kiedy on wróci i znów mnie pobije, zwyzywa a matka na to nie zareaguje. Nie krzywdzcie swoich dzieci. Dla mnie dziś największym wrogiem jest matka która mnie nigdy nie obroniła.
Pozdrawiam Was wszystkie
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja rozumiem, że jakieś uczucie czy przywiązanie do tej drugiej osoby nas trzyma...
Ale wszystko ma swoje granice...
Współczuję i życzę aby się Twoje życie zmieniło... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Muszę się przyznać, że całkowicie Cię rozumiem, wiem, przez co musisz przechodzić i domyślam się, ile kosztuje Cię każdy kolejny dzień.
Myślę jednak, że nie powinnaś oskarżać matki o to, co Cię spotyka, bo prawdziwym winnym jest ojciec.. To on Cię krzywdził zarówno w psychiczny, jak i fizyczny sposób. Twoja matka jest być może po prostu bardzo słabą psychicznie osobą, uzależnioną od innych..
Może to Ty powinnaś pomóc przełamać tę tragiczną sytuację? Apelujesz do przyszłych matek, owszem, ostrzegasz, ale co robisz dla siebie? Jesteś już dorosła..
Trudno znaleźć w sobie siłę, wiem, że pewnie czujesz się gorsza, niekochana i niedowartościowana.. Może nawet czujesz się "inna niż wszyscy". Ale czy próbujesz sobie pomóc? Wiesz, co to DDA? Dzięki temu i samodzielności Twój (i Twojej matki) koszmar mógłby się skończyć. _________________
edytowany: 1 raz | przez egocentric | w dniu: 10-07-2008 19:16
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak jestem dorosła tylko co z tego? Nie mam w domu żadnej władzy ani wpływów na decyzje matki. Mieszkanie jest zapisane na ojca więc jak coś to my możemy się wyprowadzić jak się nam coś nie podoba. Matka wyprowadzić się nie chce bo to będzie wstyd jak się sąsiedzi dowiedzą bo twierdzi że on wcale nie jest taki zły. Matki zostawić z tym bokserem też nie mogę bo ją zatłucze na śmierć. Poza tym jest chora, renty nie dostaje bo według komisji jest okazem zdrowia, ma tylko zasiłek chorobowy. Więc co robić? Przebywam tam jedynie ze względu na matkę której mi po prostu mimo wszystko szkoda. Gdyby nie ona to bym dawno poszła choćby pod most byle by tylko tego patałacha nie widzieć.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiesz egocentric ja myśle, że jej mama jest może i w większym stopniu odpowiedzialna za taką sytuację...
Jej ojca można wytłumaczyć - jest alkoholikiem a to choroba wymagająca leczenia... I ten człowiek powinien iść się leczyć, on nie myśli logicznie bo nim kieruje alkohol...
A czym usprawiedliwić jej mamę? Świadomie godzi się na to aby jej mąż znęcał się nad jej dzieckiem bo jej to widać nie przeszkadza..
I wiesz misiak ja na Twoim miejscu uciekałabym stamtąd czym prędzej a może Twoja mama wtedy by otworzyła oczy... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Właśnie o to mi chodzi - żebyś, skoro jesteś dorosła i to nie będzie żadna "szczeniacka" ucieczka z domu, opuściła mieszkanie rodziców jak najprędzej. Być może wtedy mama przekonałaby się, że to bez Ciebie nie da sobie rady, bo to zapewne tylko i wyłącznie Ty w domu dbasz o nią w jakikolwiek sposób.
Pewnie mentalności mamy nie da się zmienić i wciąż będzie zwracała uwagę na opinię otoczenia, ale to jest chyba właśnie oznaka słabej osobowości. Nawet, jeśli nie możesz słowami wpłynąć na decyzję matki, to możesz próbować ją ratować inaczej. Może w końcu zrozumie, co jest dla niej dobre..
A fakt, alkoholizm to choroba. Ale nie wiem, jak można się doprowadzić do takiego stanu, by trwać w nim przez już wręcz kilkadziesiąt lat i nie zauważyć, że dzieje się coś niedobrego. I szczerze? Nie chcę rozumieć i wiedzieć, jak doprowadzić siebie do takiego stanu.. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ojjj Misiak bardzo ale to bardzo Ci współczuję... bo wiem jak to jest kiedy trzeba uciekac z domu bo pijany ojciec szaleje... tylko, że moja mama zawsze broniła mnie i moje rodzeństwo przez co często sama oberwała...;/ wiem, że odejście z domu będzie dla Ciebie trudne ale może w ten sposób pokażesz swojej matce że nie można tak żyć i pozwalać się tak traktować.
a co do alkoholizmu to prawda - jest chorobą ale najgorsze jest, gdy alkohol miesza się z lekami, i wtedy o tragedię nie trudno bo taki człowiek już nie wie co robi...
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak jak mówiłam jestem nadal w tym domu bo wiem że ten palant matkę zabiję jak tylko zniknę z horyzontu. Cały czas mówi że jak tylko pozbedzie się tego bękarta czyli mnie to dla matki łeb ukręci jak dla psa i najwyżej pójdzie siedzieć. Juz wiele razy po powrocie do domu zastawałam taką sytuację że on ją dusił i gdyby nie ja to by nie żyła. A matka go jeszcze cały czas broni mimo że ona tez ma świadomość że jak zostanie z nim sama w domu to zginie. Mam odejść i tylko czekac aż zadzwonią do mnie z policji że matka nie żyję? Niestety to takie proste nie jest. Dla mnie on to może zdechnąć a jeszcze się ucieszę z tego. Ale matki mi żal bo jest głupia. Ja pracuję więc z matką mogłybyśmy się gdzieś wyprowadzić do jakiegoś malutkiego mieszkanka, jakoś by starczyło na opłaty i na życie. Ale ona nie chce i tak tkwimy w tym. Ona bo jej się podoba życie worka treningowego a ja bo mi jej szkoda.
|
|
|
|
|
|
|
|
Powiedz mamie że do końca życia nie będziesz jej bronić i że nie masz zamiaru brać na siebie ciosów rozszalałego alkoholika. Prędzej czy później i tak się wyprowadzisz z domu a na z nim zostanie jak nie zmieni zdania. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
misiak1986:
A Ty nie potrafisz zadzwonić na policję jak jest taka akcja w domu??
Ty też zgadzasz się na takie traktowanie! Kilka telefonów na policję, sprawę o znęcanie się nad rodziną Ty też możesz wnieść, chyba jesteś pełnoletnia w końcu. Lepiej nie robić nic i czekać aż dojdzie do tragedii? Chyba nie tędy droga! Idź gdzieś, nie wiem do psychologa, zadzwoń na jakąś infolinię dla osób maltretowanych i dowiedz się jakie masz możliwości! Chyba, że wolisz czekać, aż pewnego dnia wrócisz do domu, a ten s... naprawdę udusi Twoją matkę! Zacznij coś robić skoro Twoja matka nie potrafi. Do tragedii zawsze dochodzi wtedy, kiedy nikt nie robi nic!
Kurczę misiak1986 zrób coś, dopóki nie będzie za późno!
Ja też mam od samego narodzenia do czynienia z alkoholikami. Najpierw pił mój ojciec łącznie z matką. Też ją bił, do czasu aż zaczęłam stawać w jej obronie. Nigdy więcej nie podniósł na nią ręki ani na żadne z dzieci. Matka odeszła od nas- wolała alkohol i to u nas ona jest tym gorszym elementem, ale to nic, bo i tak nie mam z nią kontaktu.
W rodzinie przyjaciółki była dokładnie taka sama sytuacja jak u Ciebie. Skończyło się dopiero jak matka wzięła rozwód i wyniosła się z domu. Po paru latach okazało się, że jej były już mąż został skarany (chyba przez tego "u góry")- ma raka. Ona wróciła do niego i teraz są przykładnym, zgodnym małżeństwem. Oby to trwało jak najdłużej.
misiak1986:
wiem, że nie jest Ci łatwo, ale próbuj coś robić, choćby małymi kroczkami, proszę. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzwoniłam i to nie raz tylko co z tego? Matka ojca siłą z domu wypycha zanim przyjedzie policja a potem kładzie się i udaje że śpi. Policja przyjeżdza, ja mówię jak jest ale nie ma ani dowodów ani świadków. Matka mówi że nie było żadnych kłótni ani bicia a tylko "głośna rozmowa" i że ojciec sam dobrowolnie wyszedł z domu. Ojciec wraca na drugi dzień i sytuacja się powtarza. Policjanci juz powiedzieli aby nie dzwonic do nich skoro ona go broni. Kazali mi z nią porozmawiać, nakłonić ja do zmiany swojego zachowania. No i rozmawiam ale jak grochem o ścianę. Ona zadowolona że go policja nie zabrała choć na prawdę wie że grozi jej śmierć tak samo jak mi. Nie raz rzucał nożami, przychodził z siekierą do domu schowaną pod kurtką...
Kiedyś dzwoniłam na taką infolinię dla rodzin osób alkoholików. jasne oferują pomoc w znalezieniu miejsca zamieszkania, oferują pomoc prawną tylko co mi po tym? Ani to matki nie przekonuje ani nie daje jej do myślenia. Nie dam rady jej wyciągnąć siłą z tego domu skoro woli w nim zginąć. A zostawić jej po prostu nie mogę bo w końcu to matka.
Swojego życia tez nie mam. Nie mogę nigdzie wyjść popołudniami czy wieczorami. Jak gdzieś wyjdę to zaraz matka dzwoni do mnie że ojciec wrócił i że się do bicia bierze i błaga żebym wracała. I tak w kółko. Kiedyś był czas że myśleliśmy że się zmieni bo zaczął coś robić. Otworzył własną firmę, nawet poszedł do kościoła i potpisał klauzurę trzeźwości. W obecności mnóstwa osób ślubował że będzie trzeźwy. I był ale przez jakieś dwa tygodnie. Potem wszystko wróciło do normy. Z powrotem pił codziennie, zbankrutował. Ojca ściga urząd skarbowy, komornicy bo ma prawie 50 tyś długu. Zatrudnić go tez nikt nie chce bo już chyba wszyscy wiedzą o tym że jest alkoholikiem.
Rodzina się nie wtrąca a właściwie ma gdzieś nas. Nie zapraszają nas nawet na święta. I tak to moje życie wyglada.. Może i okrutna jestem ale nie mogę się doczekac kiedy on umrze bo dopiero wtedy zaznam spokoju.
|
|