nie, nie, nie!! Nie chodzi o prymitywnego, aspołecznego chama dla którego jedyną rozrywką w życiu jest poniżanie drugiego człowieka chociażby poprzez uderzenie go.
Chodzi mi bardziej o taki błysk w oku, taka zadziorność której nie potrafię ubrać w słowa. Nie znoszę mężczyzn, którzy ze wszystkim się ze mną zgadzają!! Musi umieć dyskutować, mieć zdanie na każdy temat
np, gdy jesteśmy na baletach i ktoś się będzie do mnie przystawiał to mój facet nie powie "Moniś, idziemy, to nie jest towarzysto dla nas" tylko załatwi to troszkę inaczej, rozumiesz??