Dorota – mama, wiek 53+. Niezbyt zaradna życiowo, trochę eko, trochę hippie, bałaganiara.
Jagna – córka, wiek 27+, bardzo zaradna pracowniczka korporacji. Mieszka sama, a właściwie z wielkim ślimakiem.
Irena – „babka”. Przyszywana ciotka Doroty. Krynica rozsądku, by nie powiedzieć mądrości.
Jagoda odnosi sukcesy zawodowe, jednak dla jej matki, Doroty, nie są one sukcesami, tylko zgodą na korporacyjne zniewolenie. Wolałaby, żeby córka wyszła wreszcie za mąż. Jagoda źle znosi brak akceptacji, ale domyśla się, że prawdziwa przyczyna konfliktu tkwi głębiej. I ma rację. Kobiety oddalają się od siebie, w końcu Jagoda postanawia odciąć się od toksycznej matki. Wtedy do akcji wkracza Irena, „babka”, świeża wdowa…
Poruszający portret trzech kobiet, z których każda znajduje się na życiowym zakręcie.
Irena to powieść błyskotliwa i przejmująca. Debiut duetu Kalicińska & Grabowska wypada znakomicie.
Autorki o sobie nawzajem:
Basia Grabowska urodziła się w grudniu 1982 roku jako zodiakalny Strzelec. Kiedy poszła na marketing i zarządzanie, ludzie załamywali ręce: „Basiu, ty, taka zdolna?!”. Bo fakt, zdolności to ma ona po kokardę. Bardzo dobra w matematyce, rysuje, pływa, gra w siatkówkę i tenisa. Wrażliwa na krzywdę ludzi i zwierząt. Robi pyszny rosół (po mamusi). Pięknie się wypowiada w mowie i piśmie. Zna włoski i doskonale angielski. Przetłumaczyła z angielskiego Aksamitnego Królika Margery Williams, świetnie wyszły jej piosenki. Jest również autorką polskiej wersji Un uomo venuto da molto lontano – pieśni Amedea Minghi napisanej dla Papieża. Nigdyśmy się nie żarły. Nie wiemy, co to konflikt pokoleń. Baśka jest mądra, wesoła, wrażliwa i podobnie jak ja brzydzi się nienawiścią. Ale potrafi dopiec, nie radzę nikomu jej podpaść. Kiedy Kasia Grochola wydała swoją Makatkę, napisaną z córką, machnęłam do niej mejla: „Kasiu! Ale zbieg okoliczności, ja też właśnie z moją Baśką piszę!” Kasia mi odpisała: „Co poradzimy, że mamy świetne córki?” (Małgorzata Kalicińska)
Małgorzata Kalicińska – Wspaniały Twórca, bo stworzyła mnie i mojego brata, a zarazem wspaniałe dzieło. Moje dzieło! Bo to ja zachęciłam ją do pisania! Całe życie eksperymentowała. Zawodowo – była nauczycielką, researcherką i prezenterką telewizyjną, gońcem i zarządcą obiektu. Kulinarnie – zaczynała od jajka sadzonego ze szpinakiem, teraz jest na etapie krewetek po tajsku i koreańskich bulgogów; po drodze odkryła sześć tysięcy odmian rosołu. Artystycznie – rysowała, malowała, zdobiła, w końcu zaczęła pisać. I to jak! Ostatniego eksperymentu, największego, który miał się okazać drogą do nowego życia, bardzo się bała. Widzisz, mamo? Warto było! Ludzie do niej lgną, bo lubi słuchać, jest empatyczna i wyrozumiała. Nasz dom był zawsze otwarty, w kuchni ciągle się coś działo. Jest mądrą matką – pozwalała mi żyć na własną rękę. Nie krytykowała, nie naciskała, ale zawsze była obok. Teraz wprowadza mnie we wspaniały świat pisarzenia, który kiedyś pomogłam jej odkryć. Dziękuję, mamo! (Basia Grabowska)