|
Absolutnie cudownie. Jestem zachwycona i przerażona jednocześnie.
Zbiór opowiadań „Dziesięciu, którzy…” poświęciła Pani mężczyznom, z kolei w „Kobietach z domu Soni” uwieczniła Pani – niczym wrażliwy fotograf – portrety kilku pokoleń kobiet. Czy uważa Pani, że życie kobiet jest jednak ciekawszym materiałem na powieść?
Nie. Uważam, że życie każdego człowieka jest ciekawym materiałem na powieść. Tytułami opowiadań były męskie imiona, ale nie każde z nich było poświęcone mężczyźnie. Poza tym, każde było opowiedziane z punktu widzenia kobiety. W „Kobietach z domu Soni” występuje kilku bardzo ważnych panów, bez których historie bohaterek nigdy by się nie wydarzyły.
Pani powieść udowadnia, że rodzina to wciąż fascynujący temat, a opisana przez Panią historia jest raczej słodko-gorzka. Czy uważa Pani, że trudno jest się wyzwolić z narzuconych ram, z tego co dziedziczymy po swoich przodkach? Dopiero najmłodsza kobieta – tytułowa Sonia – zdaje się świadomie kierować swoim życiem…
Uważam, że jest to wręcz niemożliwe, i jestem przekonana, że moment, w którym to sobie uświadomimy, jest oczyszczający. Dopiero wtedy można zacząć w pełni świadomie podążać swoją ścieżką.
Bohaterki Pani powieści to silne indywidualności, kobiety z krwi i kości, przy czym nie każdą z nich czytelniczki polubią. Czy kreśląc ich portrety, czerpała Pani inspirację z osób z Pani otoczenia, rodziny? Proszę się przyznać :)
Nigdy się do niczego nie przyznam, bo wszystko, co powiem, może zostać wykorzystane przeciwko mnie;-) A poważnie mówiąc, Doris Lessing powiedziała kiedyś, że pisarz jest jak kołek, na którym czytelnik wiesza swoje wyobrażenia. Nie możemy odpowiadać za wyobraźnię naszych czytelników. Każdy chce być bohaterem książki lub filmu, a kiedy to się staje, albo się obraża, albo jest niezadowolony, bo „to przecież było inaczej”. Chcę zaznaczyć, że postać literacka żyje swoim życiem, natomiast życie w pobliżu pisarza wiąże się z ryzykiem ;-)
Czy którąś z bohaterek darzy Pani szczególną sympatią? Jeśli tak – dlaczego?
Kocham je wszystkie. Rozczula mnie Antonia, Jagodę akceptuję wraz z jej niedoskonałościami. Ale to o Julii chcę powiedzieć... Dlaczego kochamy bohaterów – zimnych drani, a bohaterki im podobne uważamy za „złe kobiety”? Zło jest fascynujące, także w kobiecej postaci. Ale, mam wrażenie, to nie do końca dotyczy Julii. Ona nie jest zła. Jest piękna, a jak wiadomo, trudno być piękną i dobrą jednocześnie...;-)
Gdyby miała Pani wskazać kobietę, która odegrała w Pani życiu najbardziej istotną rolę, kto by to był?
Jest ich kilka. Wiedzą o tym albo się domyślają. Nie chcę ich demaskować, bo stracą na tajemniczości.
Jest Pani osobą bardzo wszechstronną, typową artystyczną duszą – zajmuje się Pani stylizacją i wizażem, projektuje odzież i kostiumy teatralne, tworzy scenografie przedstawień teatralnych, pisze. Czy jest jeszcze jakieś pole, na którym chciałaby się Pani sprawdzić?
Czasem czuję, że powinnam sprawdzić się w kuchni;-) Ale od „powinnam” do „chciałabym” jest daleka droga, więc to nie to. Wszystko, co zostało wymienione w pytaniu, chciałabym po prostu robić częściej i lepiej.
Gdzie najbardziej lubi Pani pisać? Czy potrzebuje Pani do tego jakiejś szczególnej scenerii i atmosfery, czy nie ma to dla Pani znaczenia?
Najbardziej lubię pisać na kolanach, to tam najczęściej trzymam laptopa;-) Nie mam biurka, miałam przepiękny, przedwojenny, okrągły stół, ale przy nim też nie pisałam, bo rozpraszał mnie widok za oknem. I potrzebuję absolutnej ciszy. Żeby nikt do mnie nie mówił, nie dzwonił, o nic nie pytał. I żeby było ciepło;-)
Jakie książki można znaleźć na Pani półce? Po jaki gatunek literacki sięga Pani najchętniej?
Na półkach mam sporo albumów z malarstwem i fotografią. Inspirują mnie, bo lubię patrzeć. Jeśli zaś chodzi o lekturę, to najczęściej czytam powieści i biografie. Z racji pracy w teatrze, także dramaty, ale niechętnie, bo nie lubię, kiedy bohaterowie za dużo gadają;-)
|