"Postanowiłam pisać pamiętnik, aby utrwalić swoje wrażenia pierwszych dni w Polsce po długoletnim pobycie w Paryżu". Mimi kocha Warszawę, przyjaciel Kazimierz mówi o miłości, pamiętnik kipi emocjami i skrzy się humorem.
Wrażeń jest bez liku, a wszystko szalenie zabawne. "Zwyciężamy. Wciąż słyszę okrzyk na cześć naszych wodzów. Tłum ludzi przeszedł pod oknami Bristolu, śpiewając piękną pieśń: Nie damy ziemi skąd nasz ród. O, nie, nie damy! Jest to wzniosłe i porywające. Przyłączyłam się w duchu do śpiewających. W dali słychać grzmot nieustanny armat, bomb i kartaczy. Moja niesłychana odwaga wprost mnie przeraża. Ce sang froid!"
Zaskoczona wydarzeniami Mimi na swój sposób interpretuje sytuację obserwowaną przez szyby hotelu Bristol (a jeszcze do tego uruchamia wyobraźnię). Rzecz o przewrocie majowym z 1926 roku - niezwykle przewrotnie.
A poza tym o doktorach, kokietowaniu i bólu istnienia. Ot, problemy młodej mężatki. Posłowie do książki napisał znany publicysta Jan Wróbel.
Nie ma nic trudniejszego jak kokietowanie doktorów. Trzeba się nieraz siłą woli wstrzymywać od wypróbowanych skądinąd i efektownych powiedzeń i przechwałek. To dziwne - mówią czasem kobiety dla dodania sobie prestige`u - ale ja na przykład nie mam wcale pulsu. Nikt się go nie domaca. To trudno, u mnie już widać wszystko musi być inaczej jak u drugich. Wrażenie bywa na ogół, jeśli nie bardzo, to w każdym razie dosyć zastanawiające. Zakochany znajdzie w tym fenomenie jeszcze jeden dowód, że takiej drugiej nie ma. I patrząc na śliczną nóżkę w migdałowej jedwabnej pończoszce, poczuje, że sam ma puls w porządku. Tymczasem doktor tyle tylko, że sobie przypomni najniepotrzebniej rozdziały swoich ksiąg medycznych, np.: patrz nr.106 „Charłactwo", 189B „Histeria".