w portalu  | na forum
szukaj w bazie kalorii
dla kobiet, o kobietach
kobieta, kobiety


kalkulatory dla kobiet:

testy dla kobiet:

Patronat medialny:

vortal o kobietach
Fragment książki Szepty
data publikacji: 25-01-2011 r.
Każde wyjście z domu wymagało starannych przygotowań. Funia za skarby świata nie pokazałaby się na ulicy potargana lub bez makijażu.
portal dla kobiet
serwis o kobietach
młynek do zbóż Mockmill
Z włosami nie miała kłopotów, układały się same, siwiznę natomiast likwidowała w zaprzyjaźnionym zakładzie pani Kasi. Jej bujne kiedyś loki trochę się przerzedziły, lecz w porównaniu z taką Bronką, było nie było rówieśnicą, miała na głowie gąszcz. Nie nosiła już włosów do ramion jak kiedyś, tylko strzygła je krótko. Makijaż też był inny. Bez cieni na powiekach, bez kresek i różnych sztuczek, które każda elegancka kobieta ma w małym palcu. Od wielu lat przeszła na minimum: brwi bez henny, bo henna nieprzyzwoicie postarza, troszkę dobrego tuszu na rzęsy, odrobina różu na policzki, odrobina pudru i delikatna szminka na usta. To minimum zgodne było z zasadą, że twarzom dojrzałym, podobnie jak bardzo młodym, makijaż nie pomaga, ale wręcz szkodzi. Zapisując tę myśl, dodała uwagę: „Jest jednak jakaś sprawiedliwość na tym świecie”. Z czasem zapomniała, o jaką sprawiedliwość jej chodziło, ale i tak to spostrzeżenie wydawało się trafne, bo przecież jakaś sprawiedliwość w końcu jest, chociaż nie zawsze… sprawiedliwa dla tych, na których spadają plagi. Na Funię nie spadło nic aż tak bardzo poważnego, co można by nazwać plagą lub karą bożą, mimo to wciąż podkreślała, że jej życie było bardzo smutne i dramatyczne. Nawet swój pamiętnik tak właśnie zatytułowała: „Moje bardzo smutne i dramatyczne życie”. Wychodząc jednak z domu, nie myślała o życiu, tylko o tym, jak zaprezentuje się ludziom. A prezentowała się nieźle. Zrezygnowała z kolorów żywych i soczystych na rzecz pastelowych, unikała jak ognia czerni, szarości i barw ziemi, które może są praktyczne, ale postarzają nawet młode kobiety. Funia wyglądała jak elegancka dama. Mogła konkurować z Michasią, z tym że Michasia nie tylko wyglądała, ale też była najprawdziwszą damą, taką z urodzenia. Nawet złośliwa Jola nigdy nie powiedziała o niej „damulka” lub „pańcia”, a o Funi czasem tak mówiła. No cóż, Jola to Jola. Młodsza od Funi o dwadzieścia lat, wyglądała na starszą o dziesięć. Tak przynajmniej odbierała ją Funia i, kierując się miłością bliźniego, darowała drobne przytyki.

W gronie ośmiu alebabek, do którego to grona od roku należała też Funia, obowiązywał zwyczaj piątkowych spotkań. Czasem, w wyjątkowych wypadkach, spotkanie było przekładane na inny dzień, choćby na czwartek, jeśli to był akurat tłusty czwartek. Utarło się jednak, że w każdy piątek jedna z pań zapraszała do siebie pozostałe koleżanki na karty lub partyjkę kości, częstowała czym chata bogata, to znaczy kolacją na ciepło i obowiązkowo jakąś domową nalewką. Tak się złożyło, że wszystkie były amatorkami nalewek, choć piły różnie. Michasia ledwie moczyła usta, a Jola z Mundzią potrafiły wychylić po cztery kieliszki w ciągu wieczoru. Niewielkie co prawda, ale mimo wszystko. Sączenie drobnymi łykami to jedno, a wytwarzanie to drugie. Specjalnością Wery były nalewki owocowe, zwłaszcza na pigwie i aronii, Honorka lubowała się w ziołowych, Krysia natomiast przez cały rok pakowała do gąsiorka różne owoce, po to by na końcu błysnąć ratafią tutti frutti. Funia wyspecjalizowała się w likierach. Kawowy, choć pyszny, cieszył się mniejszą popularnością, ponieważ podnosił ciśnienie, dwa inne natomiast, różany i mleczny, zyskały prawdziwą sławę. Jedynie Bronka, odkąd zamieszkała w domu opieki na Nowomiejskiej, musiała zrezygnować z przyrządzania wybornej melonówki. Nie organizowała też przyjęć, co było całkiem zrozumiałe. Funia dotąd też nie zapraszała koleżanek do siebie. Wiadomo, ktoś, kto z konieczności zamieszkał u córki, i na dodatek nie bardzo się z tą córką dogaduje, nie będzie zaogniał sytuacji i przyjmował gości. Alebabki to rozumiały, tym bardziej że Funia nie uchylała się od udziału w przygotowaniach. Donosiła swoje wyborne likiery, a od czasu do czasu ukręciła jakiś sernik na zimno lub tort bez pieczenia, bo nie radziła sobie z kuchenką indukcyjną.

Obecność na piątkowych spotkaniach była obowiązkowa, chyba że na kogoś padła straszna grypa lub biegunka. Zdarzało się to rzadko. Wszystkie panie należały do dobrych przedwojennych lub tużpowojennych roczników i miały swoje ziółka, które ratowały je z niejednej zdrowotnej opresji. Na przeziębienie jeżówka lub pigwa z miodem, na podniesienie odporności korzeń żeń-szenia, i tak można by mnożyć i mnożyć.

Tego dnia spotkanie wypadało u Eweliny Mundeckiej, zwanej przez koleżanki Mundzią. Mundzia była założycielką i spiritus movens alebabek, zatem nic dziwnego, że czuła się za nie odpowiedzialna, przynajmniej na niwie towarzyskiej. Jeśli umawiały się do kina, załatwiała bilety, przypominała o ciekawszych wykładach na uniwersytecie i zebraniach koła emerytów. Sama udzielała się społecznie w paru różnych instytucjach, była kobietą ruchliwą jak mrówka, a na dodatek świetnie zorganizowaną. Nieraz ją pytały: „Jak ty znajdujesz czas na to wszystko?”. Uśmiechała się wtedy i odpowiadała: „W życiu nie znalazłam czasu jedynie na zamążpójście, więc nie miałam się kim wyręczać. Nauczyłam się czytać instrukcje, otwierać konserwy i osobiście płacić rachunki. Jestem dobrze zorganizowana, bo wszystko na mojej głowie”. Przytakiwały, choć nie trafiał do nich argument, że mężowie są po to, by się nimi wyręczać. Michasia Symurowa, dwukrotna rozwódka, miała własną teorię na ten temat. Mówiła: „Wychodząc za mąż, kobieta bierze sobie na głowę wielki i dożywotni obowiązek. Dzieci dorosną, a mąż najwyżej zdziecinnieje i zawsze jest koło kogo skakać. Ja na szczęście w porę się wycofałam”.

Funia zamówiła taksówkę, bo dawno już zrezygnowała z tłuczenia się autobusami po rozkopanych ulicach. Musiała się dostać z Wiejskiej na Chmielną, czyli z jednego końca miasta na drugi. Najwyraźniej prześladował ją pech. Nie dość, że taksówka wciąż trafiała na czerwone światła, to jeszcze na Okrzei utknęła w korku. Punktualna zwykle Funia zjawiła się ostatnia i została powitana chóralnym: „Ależ ty się dzisiaj guzdrałaś!”.

– Korki – wyjaśniła zwięźle.
– Gdzie? Chyba w domu przed lustrem – powiedziała z chichotem Jola.
– Na ulicach – wyjaśniła Funia, ucinając dalszą dyskusję.
Jola bardzo przywiązywała się do swoich żartów i powtarzała je w kółko, zaśmiewając się przy tym do łez. Nie miała za złe koleżankom, że jej nie wtórowały, wystarczyło, że sama się dobrze bawiła. Momentami bywała uciążliwa, ale jej wielkie zalety z nawiązką rekompensowały drobne wady. Niepisany statut alebabek wymyślony przez Mundzię stanowił, że panie nie wychowują się nawzajem i nie biadolą. Biadolenie, czyli narzekanie dla samego narzekania, często bez powodu, jedynie z nawyku, było surowo zabronione i groziło wykluczeniem z grupy. Nie były to czcze pogróżki. W ciągu piętnastu lat alebabki zrezygnowały z kilku osób, radząc im życzliwie, by znalazły sobie inne towarzystwo. Owszem, jeśli któraś miała kłopoty ze zdrowiem lub dopadły ją rodzinne przykrości, spokojnie mogła o nich mówić. Co kilka głów to nie jedna i alebabki z wielką chęcią niosły potrzebującym pomoc i wsparcie. Wykluczone było jedynie biadolenie, które prowadziło w ciemny zaułek i nie rozwiązywało niczego.

U Mundzi pachniało bardzo apetycznie. W piekarniku dochodziła zapiekanka. Jakaś nowa kompozycja z makaronu, karczku, pieczarek i jaj rozbełtanych ze śmietaną, a wszystko to doprawione startym serem i ziołami. Danie smakowało wybornie popijane pyszną porterówką, specjalnością domu. Bronka pogładziła się po brzuchu.
– No, no, maleńka, tylko się nie wygłupiaj – powiedziała czule. – Obiecuję ci, że to, co dzisiaj przesadzimy, jutro odpuścimy.
– Wątroba ci dokucza? – zainteresowała się Krysia.
– Tylko w piątki – odparła pogodnie Bronka. – W zakładzie trzymają mnie na diecie, bo to i cholesterol, i cukier… Co ja ci będę gadała, smarkulo! W przyszłym roku kończę osiemdziesiątkę, mogłabym cię po papierosy wysyłać, gdybym paliła.
– Wyślij ją, wyślij – roześmiała się Jola. – Nie kupi dla ciebie, to kupi dla siebie, przecież aż się trzęsie, żeby zapalić.
Krysia może nawet się nie trzęsła, ale skoro Jola przypomniała o paleniu, to wyszła na balkon, gdzie Michasia już oddawała się nałogowi. W gronie alebabek tylko one dwie paliły, więc jeśli pogoda była sprzyjająca, wyskakiwały co jakiś czas na zewnątrz, nie tracąc kontaktu z pokojem.
– W naszym wieku dycha w tę czy w tamtą stronę nie ma znaczenia – zauważyła Honorka.
– Jeśli o mnie chodzi, wolałabym dychę mniej niż więcej – zastrzegła Mundzia. – Pięćdziesiąt, pięćdziesiąt pięć lat to był piękny wiek. Cały dom sprzątnęłam i nie czułam zmęczenia. A teraz muszę sobie dawkować robotę, dzisiaj jeden pokój, jutro drugi, pojutrze trzeci. Ale powiem wam, że mimo wszystko nie zamieniłabym się na lata i na życie z żadną młodą kobietą. Walka o pracę, wieczne stresy, wieczne udowadnianie, że jest się najlepszą, i strach, czy jutro będę jeszcze miała co robić… Dajcie spokój, to już nie dla mnie!
– I nie żal ci, że na ulicy żaden mężczyzna nie spojrzy na ciebie z zainteresowaniem? – spytała Funia.
– Wystarczy pomóc losowi i będą się oglądać! – zapewniła Wera. – Wyszłam kiedyś ze szpitala od moich dziewczynek z paliatywnej, dojechałam do centrum i powiem wam, że dawno już nie budziłam takiego zainteresowania. Na placu Wolności co drugi… no, może co trzeci przechodzień gapił się na mnie z wielką ciekawością. Dopiero kiedy się potknęłam, zauważyłam, że wciąż mam na butach takie niebieskie, szpitalne ochraniacze. Ciekawe, co ci ludzie sobie myśleli? Że nie wyczyściłam butów?
– Buty to jeszcze nic! – Krysia zachichotała nieoczekiwanie. – Gdzieś tak w sierpniu wybrałam się rowerem do Reala na zakupy. Chodzę sobie między półkami, popatruję na czyste alkohole, bo tutti frutti dojrzewało w gąsiorku, i widzę, że faceci oglądają się za mną, mało oczu nie pogubią. Dobra nasza, myślę, jeszcze ze mną nie tak źle, jeszcze się podobam. Dopiero jakaś kobitka szepnęła mi do ucha, w czym rzecz. A to, widzicie, było tak: miałam na sobie szeroką spódnicę, wiał wiatr, więc tylny rąbek wsadziłam za pasek, żeby mi się kiecka nie wplątała w szprychy. Potem zapomniałam i chodziłam po sklepie z pupą na wierzchu.
– I tak miałaś szczęście, że nie oskarżyli cię o szerzenie pornografii – zauważyła z rozbawieniem Michasia. – A może oskarżyli?
– No co ty? Nie biegałam przecież z pornografią na wierzchu. Majtki miałam galante, z dłuższą nogawką, żeby się nie przeziębić.
– Bałaś się przeziębić w sklepie?
– Nie w sklepie, tylko na rowerze!

Zaczęły chichotać i prześcigać się w najdziwaczniejszych pomysłach, co można by jeszcze pokazać, gdzie i w jakiej sytuacji.
– Dobrze, że moje wnuki tego nie słyszą – mruknęła Michasia i dyskretnie otarła oczy.
Zaraz też poprosiła o skórzany kubek z kostkami do gry, żeby, jak się wyraziła, zakończyć zbereźną gadkę, która nie przystoi dobrze wychowanym paniom. Mundzia z pomocą Honorki uprzątnęła stół, podała notatnik i kości. Michasia poprosiła o głupopis, co było cytatem z prawnuka, i przygotowała kościany zapis. Niewiele to dało. Kobiety, niezależnie od wieku, lubią czasem pofantazjować na różne tematy, przy czym tematy nobliwe do fantazjowania się nie nadają. Nieśpiesznie rzucały kości, dobierały je do fula, strita, karety i nie przestawały żartować. Ładne było zwłaszcza to, że żartowały także z siebie.
Następne spotkanie wypadało u Joli. Należało to wyraźnie zaznaczyć, żeby panie czegoś nie poplątały i nie jechały w pośpiechu z jednego końca miasta na drugi. Parę razy już się tak zdarzyło.
– Nie powiem wam, co dostaniecie do jedzenia – zastrzegła Jola – bo tego jeszcze sama nie wiem. Zdradzę za to, co będziemy piły. Przepis kresowy mówi, że trunek ten należy sączyć naparstkiem, a kto z kieliszków popija, braki w wykształceniu zdradza.
– I bardzo fajnie! – ucieszyła się Honorka. – Mam w domu jakiś stary naparstek, to przyniosę. W końcu nie po to kończyłam studia, żeby na starość obnosić się z lukami w wykształceniu. Tegoroczna ta żenicha?
– Też coś! – prychnęła Jola. – Dwuletnia, dobrze wyleżakowana.
– A może przy okazji którąś z was wyswatamy? – Michasia się roześmiała.
Wszystkie panie doskonale wiedziały, że Jola robi wyborną nalewkę z owoców dzikiej róży, którą w jej rodzinnych stronach zwano żenichą kresową. Nazwa nie była przypadkowa. Rodzice panny młodej częstowali żenichą swatów, a Jola nastawiała trunek według przepisu swojej babki, i to specjalnie dla koleżanek. O swataniu raczej się nie mówiło, chociaż z wyjątkiem Honorki i Krysi pozostałe panie były wolne: cztery wdowy, jedna panna, jedna rozwódka i jedna nieokreślonego stanu cywilnego, ale jak najbardziej samotna.
– Możemy ciebie wyswatać – podpowiedziała Funia.
Michasia zamachała gwałtownie rękami. Była już dwa razy mężatką i nie przejawiała ochoty, by ryzykować po raz trzeci. Dosyć miała kłopotów z drugim byłym mężem, który co jakiś czas dawał o sobie znać, choć wcale za nim nie tęskniła.
– Nie, nie – powiedziała. – Samodzielność jest zbyt piękna, by z niej dobrowolnie rezygnować. Dobra, dobra – zreflektowała się – a pamiętacie o tulula palala?
Pamiętały wszystkie, tylko z samego pamiętania nic jeszcze nie wynikało.

autor: / źódło: / opracowanie:
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ostatnio dodane:


Czym są karotenoidy?Jak uniknąć próchnicy?Ślubny manicureCellulit i rozstępy pokonaneJak opanować nerwy przed rozmową kwalifikacyjną?Zdrowo i bez chemii
pokrewne forum:

Czas wolny
przeczytaj także:

Miłość to najsilniejszy narkotyk
Jak w 31 dni zwalczyć objawy choroby
Sztuka Shinrin-yoku
Jestem taka piękna
Rekrutacja do małej firmy
Burgery w amerykańskim stylu na grilla
Soczysty kurczak z grilla
Pewnego lata w Szczepankowie
Powerbank duchowy
Dość katolipy!
Czarujący świat Spark Silver Jewelry
Zestaw do masażu antycellulitowego
Czy lojalność wobec pracodawcy popłaca?
Lista warzyw i owoców zatrutych pestycydami
Historia Bez Cenzury powraca z nową książką!
Antyoksydanty w herbacie
Odporność Twojego dziecka na 6+
O co zapytać podczas rozmowy kwalifikacyjnej?
CV do poprawki



zaloguj się aby napisać pierwszy komentarz do artykułu Fragment książki Szepty



Ostatnio na forum: (wątki i komentarze)

Wiadomość dla Forumowiczów :)
jak zajsc w ciaze??
Napiszmy razem opowiadanie...
Czy mogę być w ciąży? Czy mogę być w ciąży?
Forum panieńskie 2007-2008
orgazm za orgazmem :)
Jestem mamą :)
szkolna miłość z ławki po latach... co robić? :)
Skojarzenia
Dokończ wyraz - zabawa
Linux..... czy ktoras z was uzywa
Na poprawę humoru!
Laptop dla najmłodszych
Torbiel a ciąża
Moda męska na brytyjskich targach
Makijaż codzienny i wieczorowy
Pamiętnik przyszłych mam - rady i porady :-)))
"Kalendarz dni płodnych" - Wasze opinie
Cudowny pierwszy pocałunek
Czy jestem w ciąży?
Trichotillomania
krwawienie po stosunku
Karta czy gotówka?
sex a spowiedź
Nowa Gwiazdka .
"Ile kalorii jeść, aby schudnąć?" - Wasze opinie
Nigdy nie miałem dziewczyny...
Zapalenie pęcherza
praca w mcdon..... itp
Test na czystość
Jaką lodówkę???
mój mąż znowu wyjeżdza ...
Podwójne działanie przeciwzmarszczkowe
Pomarańcza i wanilia
Brak ochoty na seks...
Dania mrożone
Łosoś po francusku Frosta
Jedwab w płynie
Nowa kolekcja czasomierzy
Makijaż z utrwalaczem - uczulenie?
Ostatnio dodane artykuły:

Cellulit i rozstępy pokonane
Cellulit i rozstępy pokonane
Jak opanować nerwy przed rozmową kwalifikacyjną?
Jak opanować nerwy przed rozmową kwalifikacyjną?
Zdrowo i bez chemii
Zdrowo i bez chemii
Lista warzyw i owoców zatrutych pestycydami
Lista warzyw i owoców zatrutych pestycydami
Rekrutacja do małej firmy
Burgery w amerykańskim stylu na grilla
Soczysty kurczak z grilla
Pewnego lata w Szczepankowie
Powerbank duchowy
Dość katolipy!
Czarujący świat Spark Silver Jewelry
Zestaw do masażu antycellulitowego
Czy lojalność wobec pracodawcy popłaca?
Historia Bez Cenzury powraca z nową książką!
Antyoksydanty w herbacie
Odporność Twojego dziecka na 6+
O co zapytać podczas rozmowy kwalifikacyjnej?
CV do poprawki
Czekolada i dżem
Technologia cyfrowa niszczy wzrok!
Zdrowa alternatywa dla napojów z cukrem
Zachowaj młody wygląd na dłużej
Wartka akcja, szybkie pościgi i masa śmiechu!
Jak dbać o skórę powiek?
Jak urządzić wnętrze z myślą o pupilu?
Moda ślubna 2018
Dziewczyna we mgle
Zachwycające rzęsy
Mokrego Dyngusa!
Życzenia wielkanocne
Przygotuj śniadanie inaczej niż zwykle!
Wiosenne porządki
Co wielkanocny zajączek przyniesie maluchom?
Sprzątanie wolne od chemii!
Dlaczego warto pić zieloną herbatę na wiosnę?
Test lakierów żelowych
Wody perfumowane - test
Danie na wielkanocny obiad
Wielkanoc na świecie
Jak często trzeba badać wzrok?
Fryzura gotowa w 2 minuty
Makarony – wartościowa baza wiosennego menu
Jak zadbać o swoje ciało wiosną?
Dlaczego warto jeść buraki?
Czym są antyoksydanty i gdzie ich szukać?
Tydzień Czystych Okien
3 rzeczy, których Twoje dziecko nie nauczy się z podręczników
Jak zacząć szukać nowej pracy po zwolnieniu?
Fleksitarianizm
Piekarnik czy kuchnia wolnostojąca?
Historia, która musiała trafić na ekrany!
Możesz wszystko, co tylko sobie wyobrazisz.

Cookies: podczas przeglądania naszych stron oraz w trakcie logowania portal http://www.byckobieta.pl tworzy niewielkie pliki cookies. Zapisuje w nich wyłącznie informacje umożliwiające korzystanie z portalu, oraz z forum.

Artykuły oraz zdjęcia umieszczone w portalu ByćKobietą.pl są chronione prawami autorskimi. Kopiowanie jest dozwolone wyłącznie za zgodą Autorów. Redakcja ByćKobietą.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych na forum oraz w komentarzach artykułów.

Zrób sobie super prezent na wakacje! | Polub ByćKobietą na Facebooku

© 2006-2024 ByćKobietą.pl - portal dla Kobiet
skrypt forum: © phpBB