Po chwili jednak okazuje się, że doskonale zdają oni sobie sprawę z tego, iż są tylko postaciami scenicznymi w sztuce napisanej przez kogoś innego, granej właśnie na scenie... Żonglerska zabawa konwencjami, zaskakujące przejścia między fikcją sceny a rzeczywistością - aktorami a publicznością, absurdalny humor, wydobywający nieprawdopodobny absurd życia, które nas otacza.
Spektaklem „Bóg” Woody’ego Allena chciałam dwa lata temu otworzyć dużą scenę Teatru Polonia, a tym samym użyć go jako swoistego manifestu nowo powstającego teatru. Na szczęście, z wielu powodów ode mnie nie zależnych, skręciłam w stronę Czechowa, tradycji, szacunku, i dobrze się stało. Dziś po trzech latach zmagań z zadaniem, jakim było stworzenie nowej sceny, na taki manifest nie odważyłabym się nigdy. Dziś po wielu teatralnych wieczorach, premierach, zakrętach, wyborach, wiem, że utwór Allena zasługuje na nasz entuzjazm, pracę i wiarę, ale zbyt lekce sobie waży to, co potem okazało się tak trudne i wymagające „potu, krwi i łez”. Dlatego „Bóg” robiony dopiero teraz, jako jedna z wielu naszych pozycji repertuarowych jest na swoim miejscu i możemy kpić, śmiać się i cieszyć tym tekstem i tymi żartami z teatru i jego misji, biorąc dużo powietrza w płuca, bez skrępowania, zahamowań, grając od kulisy do kulisy, jak to się ładnie w środowisku nazywa.
Krystyna Janda