|
Wyszliśmy stamtąd, pojechaliśmy na wakacje, i po miesiącu dostaliśmy odpowiedź: „Film Chaos - sesja przesunięta o pół roku, z powodu niedostarczenia materiałów filmu”. No to ja za telefon, i dzwonię do pana Jacka Fuksiewicza : panie Jacku, co tu się dzieje, niech pan sam zobaczy jaka jest decyzja. On oddzwonił dosłownie po tygodniu i mówi: proszę się nie martwić, minister kultury da panu te pieniądze, o które się Pan ubiega. No to cudownie; zaczęliśmy podchodzić realnie do zdjęć.
Scenariusz
Pomysł powstał na trzecim roku, w Szkole Filmowej. Napisałem półgodzinny scenariusz, zupełnie inny, ale podobny w sensie i wymowie, ale na ten film „nie poszedł” ówczesny rektor, profesor Wojciech Jerzy Has. Wszystko co dotyczyło agresywnej współczesności, było dla niego nie do przyjęcia.
To miał być mój dyplom, dziekanat zatwierdził scenariusz, mój opiekun również, ale rektor się nie zgodził. Przez rok chodziłem i starałem się go przekonać, co było dosyć zabawne, chwała mu za jego filmy, ale był już starym człowiekiem i trochę przypominał Leonida Breżniewa, ledwo zipał, ledwo mówił, palił cały czas tysiące papierosów, zanosił się kaszlem, ja wtedy miałem 23 lata i nie wiadomo w ogóle było o czym z nim rozmawiać.
On coś mówił na przykład że on z Guciem Holoubkiem... „rozumiesz, kluczem francuskim jedziemy Guciu, Guciu to rozumiał, a ty… nie wiem, nie wiem” i kaszel…
A ja: To co, panie rektorze, robimy to?
A on : Nie, nie, musisz pracować…
Starałem się ten tekst rozwijać, zmieniać, doszło na przestrzeni roku do czterech spotkań…I pewnego pięknego dnia w Łodzi wyrzuciłem ten scenariusz do kosza na śmieci, i stwierdziłem że już więcej tam nie wracam.
Po prostu wyszedłem przez bramę, pomyślałem: dobra, pal sześć, nie chce mi się tutaj o ten dyplom walczyć, jadę do domu do kolegów. Ale ten projekt się cały czas we mnie rozwijał, i pewnego dnia z Michałem Rogalskim, zaczęliśmy pisać duży film w oparciu o ten pomysł. Zrobiliśmy według naszego mniemania cudowny scenariusz, fantastycznego filmu fabularnego.
|