|
Obie pokochały go miłością bezwarunkową i wieczną. Już samo mieszkanie przypomina mauzoleum, w którym każdy przedmiot, każda rzecz przywołuje pamięć o zmarłym i ożywia przeszłość. Rozpoczyna się specyficzny pojedynek dwóch istot, uzbrojonych po równo w jedną i tę samą broń – nagie uczucie miłości.
Spektakl Piotra Jędrzejasa stanowi bezczelnie prostoduszne wyzwanie rzucone przemijaniu w imię wartości absolutnej – wiecznego kochania, które przekracza granice ludzkiej śmiertelności, za nic ma życiowe kompromisy, relatywizmy i najróżniejsze, zwłaszcza materialistyczne, podszepty, że duszy nie ma. Oj, przykrość – jak pisał Jan Gondowicz – duszy nie ma, a boli. Niesłabnąca miłość dowodzi wprost coś odwrotnego i nieświadomie zbliża obie kobiety do Boga. Sztuka Wyrypajewa to również groteskowe świadectwo spuścizny Rosji Carskiej i ZSRR.
Jest Brodski, i jest Gusiew, którego nazwiskiem nazwano krater na Marsie. Jest Gorbaczow, i jest, a jakże!, Walentyna Tiereszkowa. Obowiązkowo są wódka, bliny, a nawet strzelba Czechowa, która tylko czeka, żeby wypalić. Spektrum mitów i ikon tworzy powidoki umarłego czasu. Tylko Walenty w sercach Walentyny i Katii rozrasta się do rozmiarów nieśmiertelnego tytana. Komiczne? Nie, szczere i tym bardziej prawdziwe.
Iwan Wyrypajew „Dzień Walentego”
przekład: Agnieszka Lubomira Piotrowska
reżyseria: Piotr Jędrzejas
scenografia i kostiumy: Marcin Chlanda
muzyka: Robert Bielak
|