|
Szczególny nacisk położono na mechanizm sądzenia i ferowania wyroków w sprawach trudnych, niejednoznacznych, gdy brak jest wystarczających dowodów winy, a proces ma charakter poszlakowy. Ważniejsze od tego jest jednak opisanie natury ludzkiej, stanu ducha tych, którzy osądzają innych. Twórców interesuje sytuacja szczególna, w której na postępowaniu bohaterów dramatu – sędziego, obrońcy i prokuratora – ciążą okoliczności zewnętrzne, często nie związane ze sprawą. Bo chociaż sens działania wymiaru sprawiedliwości polega na dociekaniu prawdy i sprawiedliwym wyrokowaniu, to życie poszerza go o wymiar ludzki, nieprzewidywalny.
Opisane w scenariuszu zdarzenia inspirowane są prawdziwą historią, która miała miejsce w jednym z miast wojewódzkich na początku lat 90. Współautor pomysłu, adwokat Andrzej Malicki, był jednym z uczestników procesu. Dochodzenie do prawdy i sam proces ukazane zostały z trzech punktów widzenia.
O filmie
Łukasz, młody absolwent prawa, nie zamierza pracować w zawodzie prawnika. Interesuje go fotografia. Jego ojciec, który chciałby, żeby syn został obrońcą, wysyła go do swojego dawnego kolegi Michała Wilczka, dzisiaj wziętego adwokata. Wilczek ma przekonać go do zawodu. W rzeczywistości adwokat nie chce go do niczego przekonywać. Jednakże opowiada historię pewnego procesu sprzed kilkunastu lat, w którym uczestniczył. Rok 1990. Młoda dziennikarka telewizyjna, będąca w ósmym miesiącu ciąży, zostaje zamordowana. Wkrótce policja aresztuje jej kolegę z pracy, Jerzego Kutra, z którym od ponad roku była związana. Dużo od niej starszy Jerzy ma rodzinę: żonę i dwoje dzieci. Twierdzi, że nie zamordował dziewczyny. Mimo że prokuratura nie znajduje żadnych dowodów bezpośrednich, mężczyzna zostaje skazany.
|