|
|
Ciążowa paranoja odc.10
|
|
- Dalej nic! - Z czym? - No wiesz! Z moimi... kobiecymi sprawami. - Aniu, spokojnie, poczekaj do jutra czy do niedzieli... nie panikuj!
|
|
|
|
|
Komiczny punkt historia ma trochę później. Jak już Wanda zrozumiała, że jest w ciąży, opowiedziała o tym swemu przyjacielowi a ten, będąc poczciwym człowiekiem, by ratować jej honor prosi ja o rękę. Ona się zgadza. Wanda uprzedza rodziców, iż wychodzi za maż i że przyjedzie z narzeczonym, który ma na imię Andrzej. Problem w tym, że w miedzy czasie nasz „Casanova” dowiaduje się o ciąży, odnajduje Wandę i prosi ja o rękę. (ze słowami, że „jego dzieci nie będą się pałętać po świecie”. Wykrakał sobie, ani córka ani syn w Polsce nie mieszkają) Wanda zrywa poprzednie „zaręczyny” i mówi „tak”. Jadą razem do jej rodziców. Ojciec marszczy brwi na wieść, że zięć nie ma na imię Andrzej, lecz Janusz. Szczegółów nie zna do dziś. Janusz i Wanda są małżeństwem od końca 1971 roku. Szmat czasu...
W niedziele rano obudził mnie telefon Ani. Jak staje wyprostowana i wciąga brzuch, coś ją kluje. Jak siedzi w ciąga brzuch - nie. Dalej jest jej niedobrze i jak zapaliła papierosa zrobiło jej się słabo. Doszła do wniosku, że na wszelki wypadek nie będzie palić. Dopóki alarm nie minie.
- Czy twoim zdaniem powinnam coś powiedzieć Krzyskowi? – Spytała. Wiesz, jakoś tak mi głupio.
- Dlaczego głupio?
- No wiesz...
- Nie za bardzo. Narazie nie mów. Poczekaj jeszcze dzień czy dwa.
- Rany!
- Co się dzieje?
- Leże teraz na podłodze i patrzę na brzuch. I rusza się jakby bilo w nim serce!
- Anka! I dorzuciłam dwa słowa, z czego pierwsze zaczynało się na „K” a drugie na „M”. Było mi mało, wiec dodałam jeszcze „Ja cię „ i słowo na „P”.
Ty chyba nie w ciąży jesteś tylko w delirium jakimś. Udar słoneczny!? Wychodziłaś na słonko bez kapelusika? Ania i Krzysiek. Otwieram zakłady: zakładając, że rzeczywiście narozrabiali i Ania jest w ciąży.
|
|
|
ostatnio dodane:
pokrewne forum:
przeczytaj także:
|
|
przejdź do tematu Ciążowa paranoja odc.10 aby komentować bezpośrednio na forum. | artykuł ma 7 komentarzy - ostatnie to:
iwona1979 napisała: (w dniu: 15-07-2007 18:36)
hej to ja zaczynam wpadać w paranoje ...........tak bardzo chce byc w ciązy ze zaczynam bzikować martucha26 napisała: (w dniu: 16-07-2007 6:45)
Ja mam to samo, zadnej kawy herbaty bron boze stac blisko kogos kto pali...same witaminy zdrowy tryb zycia...mierzenie temperatury...to bzik juz na punkcie dzidzi i zajscia w ciaze...na dodatek moj pesymizm jest porazajacy ledwie tydzien minal od dni plodnych a ja dobrze sie czuje wiec juz twierdze ze znow sie nie udalo!!! fintifluszka napisała: (w dniu: 16-07-2007 11:55)
Hehe... jak przeszło dwa lata temu przestałam jeść tabletki antykoncepcyjne, to miałam przed sobą jeszcze maturę i dużo pracy, więc siłą rzeczy mimo chęci posiadania dziecka wiedziałam, że MUSZĘ jeszcze poczekać i za każdym razem kiedy okres mi się spóźniał, to wydawało mi się, że się jakoś "inaczej czuję" i wpadałam w lekką paranoje, mój K zawsze się wtedy ze mnie śmiał... w końcu przychodziła miesiączka i K kręcił głową, że wariatka jestem... na pierwszym roku moich studiów K zaczął nalegać, że już już, On już chce... ja sie wahałam ciągle, a On się starał za moimi plecami za każdym razem przychodziła miesiączka, a ja już przyzwyczajona do anomalii swojego organizmu i generalnie gotowa na ewentualne macierzyństwo przestałam się tym martwić i zwracać na to uwagę... trzy razy w życiu robiłam test ciążowy... raz w liceum z obawy, drugi raz jak już K po pierwszym miesiącu starań chciał sprawdzić jeszcze przed ewentualna miesiączką czy mu się powiodło i raz ostatni gdy po dwóch tygodniach oczekiwania na okres z obolałymi wielkimi piersiami, łaziłam nie wiedząc co zrobić ze sobą, czy iśc spać, czy iść zjeść, czy może zrobić siusiu... ten ostatni był zdecydowanie pozytywny i nie popadałam wtedy w ciążową paranoję, po prostu się tak czułam i wiedziałam, że to już teraz... pchełka napisała: (w dniu: 16-07-2007 12:25)
A ja od pierwszej chwili wiedziałam że jestem w ciąży, po prostu to czułam, od razu powiedziałam mężowi, że właśnie spłodziliśmy dzidziusia, zaczął się ze mnie śmiać, po 2 tygodniach jak zrobiłam test już się nie śmiał ze mnie, tylko był nieziemsko szczęśliwy, dosłownie nosił mnie na rękach i przepraszał że mi nie wierzył. Monika 316 napisała: (w dniu: 16-07-2007 13:43)
Ja też to przechodziłam po 1 nie udanej ciąży. Tak bardzo chciałam mieć dziecko że czasami zwykłe burknięcie w brzuchu napawało mnie nadzieją że jestem w ciąży a jak w końcu zaszłam to mąż pierwszy twierdził że będzie dzidziuś a ja myślałam że nie. Jednak to jest paranoja.
zaloguj się aby napisać własny komentarz
|
|