|
Dziś do grona sław, które na srebrnym ekranie, w rytm muzyki pozbywały się garderoby, dołączyła Anna Przybylska. W „Bilecie na Księżyc”, nowej komedii Jacka Bromskiego, aktorka odważnie zagrała tancerkę erotyczną Roksanę.
Gdy przed kilkoma laty portal Listaholic opublikował listę najlepszych filmowych scen striptizu, pierwsze miejsce na podium zajęła erotyczna, a zarazem zabawna scena tańca Jamie Lee Curtis z filmu „Prawdziwe kłamstwa”. Tuż za nią znalazły się sceny z udziałem Kim Basinger („9 i 1/2 tygodnia”) oraz gorącej Salmy Hayek z wężem boa na szyi („Od zmierzchu do świtu”). Od tego czasu w walce o rozbierane laury przybyło kilka nowych i sławnych kandydatek, a wśród nich seksowna Roksana z komedii Jacka Bromskiego.
Co sprawia, że piękne gwiazdy decydują się na tak śmiałe występy? Gotową odpowiedź ma Jennifer Aniston, którą w zaskakującej, wyuzdanej wersji mogliśmy oglądać w komedii „Millerowie”. „Nikt nie chce ograniczać się tylko do bezpiecznych ról.” – deklarowała aktorka. „Chciałam zaryzykować. Chciałam zrobić coś, co pozwoliłoby mi pójść w innym kierunku. Wcześniej nigdy nie miałam w ręku scenariusza, który otworzyłby przede mną taką możliwość. Było ryzyko, była zabawa.”
Czasem jednak zabawa potrafi nieść za sobą szczyptę… strachu. „Zaniemówiłam, gdy Robert Rodriguez wyznał, jaką rolę przewidział dla mnie w „Sin City”. – mówi Jessica Alba, którą w ekranizacji graficznej noweli Franka Millera oglądaliśmy w roli zabójczo pięknej Nancy Callahan. „Aby dobrze przygotować się do roli, spędziłam godziny w barach ze striptizem. Oglądałam występy, rozmawiałam z dziewczynami. Chociaż długo ćwiczyłam swój układ, nawet w trakcie zdjęć nie udało mi się do końca pokonać tremy. Cały czas myślałam o tym, że zaraz na oczach tych wszystkich facetów wywrócę się, spadnę ze sceny, albo zrobię inną, równie głupią rzecz.” – wyznaje aktorka.
Oglądając swój występ z perspektywy widza, Alba raczej nie powinna mieć powodów do narzekania. Nieco inaczej sprawy mogą wyglądać w przypadku Demi Moore. Chociaż czas zdjęciowy jej filmu „Striptiz” trwał od 18 września do 21 grudnia 1995 roku, a aktorka miała do swojej dyspozycji aż osiem asystentek, nie zdołała w zadowalający sposób nagrać rozbieranych scen erotycznych. Konieczne okazały się „dokrętki”, w których Moore wystąpiła już w peruce, skrywającej jej łysą głowę, ogoloną specjalnie na potrzeby kolejnego filmu „G.I. Jane”.
A jakie wrażenia po namiętnym występie w „Bilecie na Księżyc” ma Anna Przybylska? „Nie będę ukrywać. Scena striptizu wzbudzała u mnie jednocześnie spory niepokój, ale i ciekawość. Wzięłam kilka lekcji u choreografki Teatru Muzycznego w Gdyni, która przygotowała ten przecudny układ. Spotkał się on z aplauzem i entuzjazmem ekipy i reżysera.” – tłumaczy Przybylska. „W sali pełnej statystów dałam z siebie sto procent, a ubrania uszyte ze sztucznych materiałów z epoki były po kilku dublach mokre i przepocone. Mogliśmy dosłownie poczuć ducha tamtej epoki.” – śmieje się aktorka.
|