Różnie się robi kutię w różnych stronach. Mój dziadek pochodził z Ukrainy i nauczył moją babcię robić kutię jako gęstą zupę.
Nie pamiętam dokładnie, ale idzie tam pszenica, mak kilkakrotnie przemielony, orzechy włoskie i chyba inne też mogą być, rodzynki, miód i woda. No i gotuje się to wszystko, ale dokładnie ile i jakie proporcje nie wiem, bo u mnie robiła to zawsze matka i "na oko".
Je się ją na zimno, ale mi najbardziej smakuje na cieplo, taka świeża. Jest bardzo zdrowa, chociaż kaloryczna.
I tak jak mówię, różnie ludzie robią kutię. Ze mną się kłócono, że to co się u nas je, to nie kutia, bo ona musi być tak gęsta, żeby do sufitu można ją było przykleić. Pamiętam jak koleżanka na koniec średniej na spotkaniu wigilijnym przyniosła mak z kluskami i twierdziła również że to kutia.
Wg. mnie to zależy chyba od regionu...
Życzę powodzenia w robieniu i smacznej kutii!
_________________
Semper in altum!