Mówi się, że mężczyźni są bardziej prości w obsłudze niż kobiety... Ale chyba mi sie trafił bardziej skomplikowany przypadek:)a może to ja chciałabym wszystko uprościć?
Poznałam świetnego chłopaka, spotykamy się od ponad miesiąca. Spędzamy czas głównie na wielogodzinnych rozmowach, czasem wyskoczymy w jakieś romantyczne miejsce (jego pomysły, np wypad nad leśne małe jeziorko o 4 rano, żeby zobaczyć wschód słońca)Oboje jesteśmy w tym samym wieku, mamy po 22 lata.
Mój problem polega na tym, że ja chciałabym od tej znajomości czegoś więcej, a wygląda na to, że on nie jest do końca na to gotowy, bo nie można powiedzieć, że nie chce. W czasie naszej ostatniej rozmowy powiedział mi, że sam nie wie jeszcze czego chce, bo z jednej strony chce zatrzymać mnie dla siebie, a z drugiej potrzebuje czasu. Co może oznaczać ta potrzeba czasu? Czy nie dojrzał jeszcze do związku czy może nie jest przekonany do mnie? Powiedział też, że dla niego to za szybko się dzieje. A taka jest prawda, że między nami oprócz niewinnych przytuleń, trzymania za rękę czy JEDNEGO dłuższego pocałunku(z jego inicjatywy) nic więcej nie zaszło.
Ja coraz bardziej angażuję się w tą znajomość, widzę, że on też, bo nasze spotkania są teraz częstsze i cieplejsze.
Nie wiem jak mam do tego podejść... Wiem, że powinnam cierpliwie czekać, ale też mam dość porywczy temperament i brakuje mi cierpliwości, po prostu nie potrafię czekać, chciałabym mieć wszystko na teraz, a najlepiej na wczoraj
I też nie jestem przyzwyczajona do takich podchodów, bo przeważnie jak z kimś zaczynałam się spotykać, to widziałam to zainteresowanie chłopaka mną w każdym spojrzeniu, słowie, czynie, a w tej znajomości mam wrażenie, że role sie odwróciły, co mi też do końca nie odpowiada. Pogubiłam się w tym wszystkim... a może za dużo wymagam od razu. Mogłabym ponownie nabrać dystansu do niego, ale boję, że on wtedy odbierze to jak mój odwrót i że nie jestem już zainteresowana... Czy miałyście podobne przypadki? Jak to rozgrywałyście? Ja jestem po raz pierwszy w takiej sytuacji i kompletnie nie wiem jak mam się zachowywać. Oczywiście... trzeba być sobą, ale czuję, że muszę obrać jakąś delikatną taktykę... A może... ehh, mnóstwo wątpliwości. a może za dużo myślę?
Może to ma znaczenie- on miał tylko jeden związek, jeszcze w czasach szkoły średniej, dla niego nie zakończył się mile(dziewczyna bardzo brzydko go potraktowała)ale nie wydaje mi się, że to miałby być problem.
Dziękuję z góry za wszelkie sugestie! Pozdrawiam
[/b]