Opowiem Wam dzis sytuację jakiej byłam świadkiem w sklepie.
Mianowicie : Weszłam do sklepu z odzieżą dziecięcą i młodzieżową. Przy ladzie pewna młoda mama wybierała z córką bluzki. Dziewczynka poszła jedną przymierzyć i po chwili wyszła żeby pokazać się mamie. Ta stwierdziła, że owszem, bluzka ładna, ale do szkoły się nie nadaje. Miała powycinania przy dekolcie.
Byście widziały oburzenie nastolatki. Jak tupneła nogą
" Ty się mama nie znasz, tak wszyscy chodzą w gimnazjum, ja taką chcę..." wykrzykiwała tupiąc przy tym nogami jak prawdziwy rozwścieczony trzylatek.
Matka na to jej spokojnie że nie ma mowy ona jej takiej bluzki nie kupi. Dziewczyna dalej swoje " ty się na tym nie znasz"
Nie wytrzymałam i wtrąciłam się do dyskusji zwracając młodej damie uwagę, a raczej stwierdzając, że jednak jej matka dobrze się zna i wie co mówi.
I wiecie co ona na to - bezczelnym tonem " a pani była kiedyś w gimnazjum? wie pani jak się tam ubierają? to po co takie bluzki robią"
Nawet ekspedientka powiedziała jej na to że po to zeby ubrać się tak po szkole, gdzieś na wyjście.
Mój Boże
Dziewczyny
To czysty przykład rozszalałej gimnazjalnej "młodzieży". Uważają się za wszech wiedzących i co najgorsze za dorosłych. A przecież to jeszcze najzwyklejsze dzieciaki.
To kolejny przykład z którym się już spotkałam, potwierdzający i utwierdzający mnie w przekonaniu iż gimnazja to jedna wielka pomyłka, która tylko rozbestwia dzieci doprowadzając do wulgaryzmu, przemocy i niczego dobrego nie wprowadza.